TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

13.04.2007

Liga Mistrzów. Cisza przed burzą? (Dziennik Bałtycki)

Gdy działaczom Arki postawiono zarzuty korupcji, główny sponsor klubu Ryszard Krauze, milczał. Dlaczego? Bo myśli bardzo poważnie o gdyńskim klubie.

O tym, że Arka kupowała mecze dziś wiedzą wszyscy. Kara, która gdyński klub dotknie po zakończeniu sezonu, na pewno będzie słuszna, choć sprzeczać się można o jej wysokość i sposób wymierzenia. Nie oto jednak chodzi. Najważniejsze jest to, że degradacja nie będzie końcem gdyńskiego klubu. Wprost przeciwnie.

Kojarzenie faktów

Zacznijmy jednak od początku. Skojarzmy kilka faktów.
Fakt pierwszy. Pół roku temu, gdy afera korupcyjna nie zatoczyła jeszcze obecnych kręgów, Rada Miasta Gdyni podjęła uchwałę, według której w ciągu dwóch najbliższych lat stadion piłkarski przy ul. Olimpijskiej zostanie zmodernizowany, tak by można na nim rozgrywać mecze europejskich pucharów, w tym Ligi Mistrzów. Pieniądze mają pochodzić z miejskiego budżetu i funduszy Unii Europejskiej.
Fakt drugi. Sponsorzy, w tym Prokom, już miesiąc temu potwierdzili, że jeśli Arka zostanie zdegradowana, to nie opuszczą klubu. Więcej. Przygotują się na szybki powrót do ekstraklasy.

Fakt trzeci. Gdy aresztowany został Jacek Milewski, były już prezes Arki i postawiono mu zarzuty korupcji i działania w grupie przestępczej, główny sponsor klubu Ryszard Krauze, szef firmy Prokom Softvare, milczał. Milczał, gdy Milewskiego wyposzczono. Dziwne zwarzywszy, że biznesmeni pokroju Krauzego unikają jakichkolwiek powiązań mających znamiona przestępstwa. To oznaczać mogło tylko jedno: Krauze o Arce myśli bardzo poważnie, nie tylko w kategoriach ligowej drużyny piłkarskiej. Celem jest najprawdopodobniej Liga Mistrzów.

Fakt czwarty. Wojciech Stawowy, trener Arki, uchodzący, za jednego z najlepszych szkoleniowców naszej ekstraklasy potwierdził, że Krauze zaproponował mu dalszą współpracę, nawet gdyby zespół miał zostać zdegradowany do drugiej ligi. przyznał też, że sponsor myśli o europejskich pucharach.

Piłka to dobry biznes

Skąd w ogóle w głowie Krauzego pomysł na stworzenie bardzo silnego klubu w Gdyni?
Krauze nie jest pospolitym człowiekiem interesu, którego zadowala zarabianie pieniędzy i podnieca bycie na liście najbogatszych Polaków. Działa inaczej niż choćby Zbigniew Drzymała, inwestujący w piłkarzy Groclinu Grodzisk Wielkopolski i Bogusław Ciupiał, od lat próbujący z Wisłą Kraków zawojować Europę. Obaj próbowali, ale bezskutecznie.
Czy Krauzemu się uda? Może, bo to zdobywca, który metodycznie i analitycznie podchodzi do swojej pracy. I jest cierpliwy.

Tenis i koszykówka

Kiedyś był koszykarzem, nie obca więc mu rywalizacja. Z tamtych czasów pozostała też sympatia do sportu. Najpierw zaangażował się w organizację turnieju tenisowego w Sopocie. 15 lat temu były to nic nie znaczące zawody z pulą nagród 10 tys. dolarów. Dziś to jedna z najlepszych imprez tenisowych na świecie, w której startują największe gwiazdy tej dyscypliny sportu. Byli w Sopocie Rafael Nadal, Carlos Moya, Marat Safin, a wcześniej gdy rywalizowały na kortach SKT kobiety, Conchita Martinez, Arantxa Sanchez-Vicario. Potem włączył się w tworzenie klubu koszykarskiego Prokom Trefl Sopot, który krok po kroku pnie się w hierarchii. Od trzech lat jest niepokonany w kraju, coraz lepiej radzi sobie w Europie, czego konsekwencją ma być w 2009 roku awans do Final Four Euroligi, czyli turnieju z udziałem czterech najlepszej zespołów Starego Kontynentu.

W obu przypadkach nic nie zapowiadało, że Krauze odniesie sukces medialny, komercyjny, prestiżowy i sportowy. Zainwestował w obie dyscypliny być może z chęci wsparcia własnych dzieci, które trenowały właśnie tenis (córka) i koszykówkę (syn). Ale gdy okazało się, że sport może przynosić zyski, choćby marketingowe, to czemu nie zainteresować się czymś na większą skalę, np. piłką nożną, w której pieniądze do zdobycia są ogromne.

Kto szuka nie błądzi

50-letni dziś Krauze, urodzony w Sopocie, bardzo związany jest z Trójmiastem, szczególnie z Gdynią, gdzie ma dom. Tam też jest właścicielem kortów tenisowych, o których sam kiedyś powiedział, że to jego ulubione miejsce na świecie. Krauze to biznesmen, którego nie interesuje podwajanie fortuny. To biznesmen-zdobywca, który co chwila wytycza sobie nowe cele i który je konsekwentnie realizuje. Zaczęło się w 1987 roku, kiedy zarobione w Niemczech 35 tys. dolarów zainwestował w firmę Prokom, która w ciągu dwóch dekad przekształciła się w największą grupę informatyczną w Polsce, zajmującą się głównie informatyzacją sektora publicznego. Wygrał przetargi m.in. ZUS, MON, Ministerstwo Finnansów, GUC, NIK. Kolejnym celem było rozszerzenie działalności, stąd należące dziś do Prokom Software - w całości lub częściowo - kilkanaście firm, w tym notowane na Giełdzie Papierów Wartościowych spółki ABG Ster-Projekt, Comp, Softbank, Asseco Poland i Spin. Zaczął też działać w branży farmaceutyczno-biotechnologicznej i budowalnej. Do niego należy Bioton, producent ludzkiej insuliny wart prawie 4 mld zł oraz Miasteczko Wilanów, kompleks mieszkaniowy w ekskluzywnej części Warszawy, wart około miliarda euro.
Ostatnim strzałem Krauzego jest ropa naftowa. W sierpniu 2006 został pierwszym w Polsce posiadaczem zagranicznych złóż tego minerału w Kazachstanie, których ilość odpowiada 13-letniemu zapotrzebowaniu Polski. To bardzo dużo.

Cisza przed burzą

Krauze, jako świadomy biznesmen, wie, jak ważny jest odpowiedni wizerunek. Stąd rzadko pokazuje się publicznie, jeśli już to w wyjątkowych sytuacjach, np. podczas wręczania nagród na turnieju tenisowym ATP Orange Prokom Open w Sopocie czy ważnych meczach koszykarzy Prokomu Trefl. Unika rozgłosu. Nie komentował nawet kupna przez siebie (oficjalnie zrobiła to założona przez niego fundacja) w 2006 roku a potem darowania Archidiecezji Krakowskiej domu rodzinnego Karola Wojtyły w Wadowicach. On woli działać po cichu. Dlatego niczego nie mówi o Arce, ale można się domyślać, że ma wobec niej bardzo poważne zamiary. Można przypuszczać, że chodzi o awans do Ligi Mistrzów.
Patrząc jak radzą sobie w polskiej lidze do niedawna średniacy, GKS Bełchatów, Zagłębie Lubin i Korona Kielce, to może się udać. Patrząc, jak działa Ryszard Krauze, można mieć pewność, że tak się stanie. Nie wiadomą jest tylko czas. Trzy lata to krótko, ale pięć jest bardzo realne.

****
Degradacja do drugiej ligi wcale nie musi być czymś tragicznym dla Arki Gdynia. Wprost przeciwnie. Może być początkiem nowej drogi. Drogi na szczyt, którym jest Liga Mistrzów. Brzmi kuriozalnie? Tak, ale nie jeśli za gdyńskim klubem stoi Ryszard Krauze, najbardziej niezwykły polski biznesmen

Waldemar Gabis, Dziennik Bałtycki







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia