Aktualności
10.05.2011
Z obozu rywala: Ruch Chorzów
Gdy przed rokiem niebiescy wywalczyli awans do europejskich pucharów, nie brakowało opinii, że to samobój tego zasłużonego klubu. Było jasne, że najbardziej wartościowi zawodnicy opuszczą drużynę i na Cichej może być problem ze zbudowaniem zespołu, który byłby w stanie skutecznie walczyć w Ekstraklasie. Tymczasem Waldemar Fornalik wykreował kolejne gwiazdy i Ruch ponownie jest groźny dla najlepszych.
Trudno przecenić pracę szkoleniowca chorzowskiej drużyny. Ruch od dawna zmaga się z finansowymi problemami, a Fornalik wciąż wychodzi z problemów zwycięsko. Przed rokiem wykreował dla polskiej piłki takich piłkarzy jak Sobiech i Sadlok, a gdy ci za ogromne, jak na polskie warunki, pieniądze zamienili Ruch na Polonię Warszawa, od razu znalazł dla nich godnych następców. Z trzecioligowego Piaseczna sprowadził dwudziestoletniego Macieja Jankowskiego, dla którego przeskok o trzy klasy rozgrywkowe nie stanowił najmniejszego problemu i dziś z ośmioma bramkami jest najlepszym strzelcem drużyny. Swoją szansę wykorzystuje także Arkadiusz Piech, który coraz pewniej czuje się na boiskach Ekstraklasy, o czym świadczy chociażby hat-trick ustrzelony na Łazienkowskiej w Warszawie. Wszystko wskazuje na to, że pusta kasa w Chorzowie wymusi sprzedaż także tych zawodników, a już dziś głośno mówi się o transferach do klubów Bundesligi. Póki co, obaj w środę pojawią się w Gdyni i obrońcy Arki będą starali się poskromić ich snajperskie umiejętności.
Siła Ruchu to jednak nie tylko dwóch młodych napastników, a przede wszystkim doświadczeni pomocnicy i obrońcy. Niekwestionowanym liderem niebieskich jest Wojciech Grzyb, który mimo 37 lat wciąż zachwyca swoją formą i jednocześnie zawstydza o wiele młodszych kolegów z ligowych boisk. Grzyb znany jest z boiskowej inteligencji, mądrego kierowania grą zespołu, a także z nadzwyczaj skutecznych wejść ofensywnych, jak chociażby w miniony weekend, gdy popisał się przepiękną główką w meczu z Zagłębiem Lubin.
W wysokiej formie przebywa także Andrej Komac. Słoweniec jest prawdziwym postrachem przy każdym stałym fragmencie gry, z którego potrafi zagrać piłkę z centymetrową dokładnością. Mówiąc o pomocnikach nie można zapomnieć o Marku Zieńczuku. Były reprezentant Polski opuszczał zimą Lechię Gdańsk z opinią zawodnika wypalonego, a tymczasem w Chorzowie znów pokazuje swoje największe atuty, czyli szybkie rajdy na skrzydle, skuteczne pojedynki jeden na jeden i dokładne podanie do partnera. Zieńczukowi brakuje jeszcze skuteczności, ale i tak stanowi pewny punkt w talii Fornalika.
Grono pomocników uzupełnia utalentowany młodzian, Paweł Lisowski. 20-latek szybko uczy się dorosłej piłki i znając szkoleniowca Ruchu, już wkrótce będzie kolejną gwiazdą zespołu przy Cichej. Jego występ w Gdyni jest tym bardziej prawdopodobny, że do linii obrony z konieczności przesunięty został inny weteran polskich boisk, Marcin Malinowski. Gdy w Lubinie Piotr Stawarczyk otrzymał czwartą żółta kartkę i stało się jasne, że w meczu z Arką nie wystąpi, Fornalik od razu przesunął Malinowskiego do defensywy i w ten sposób przećwiczył w boju nowe zestawienie linii obrony.
Kwartet obrońców uzupełniają Marek Szyndrowski, Zeljko Dokić i Rafał Grodzicki. Szyndrowskiego w Gdyni doskonale wszyscy pamiętamy z sezonu 2007/08, gdy pomógł naszej drużynie w powrocie do Ekstraklasy, więc wychowanek Ruchu może czuć się przy Olimpijskiej jak w domu.
Między słupkami stanie z pewnością Matko Perdijić. Chorwat w klubie z Chorzowa jest już od pięciu lat, ale dopiero w tym sezonie dostał prawdziwą szansę na potwierdzenie swoich umiejętności. Perdijić odwdzięcza się Fornalikowi za dane mu zaufanie dobrą, pewną grą i trzeba przyznać, że stanowi mocny punkt swojej drużyny.
Ruch zawsze stawiał Arce wysokie wymagania, trudno zatem przypuszczać, że w środę będzie inaczej. Niebiescy w ośmiu ostatnich meczach przegrali tylko raz, a swojego pogromcę znaleźli w Polonii Bytom, która sensacyjnie wywiozła z Cichej trzy punkty, mimo że wcześniej Ruch potrafił bez problemów ograć u siebie Górnika 3:0 oraz pokonać w Warszawie Legię 3:2. Wynik meczu z Polonią jest tym bardziej zaskakujący, gdy weźmiemy pod uwagę późniejsze rezultaty zespołu Fornalika, m.in. wygrana w Kielcach, czy triumf u siebie z Cracovią. Miejmy nadzieję, że Arka znajdzie się nie na liście ofiar Ruchu, lecz jego katów. Aby tak się stało, trzeba znów przy Olimpijskiej zademonstrować determinację i zaangażowanie znane z meczów Cracovią i Lechią, a jednocześnie nie zapominać o koncentracji od pierwszej do ostatniej minuty, czyli o tym, czego zabrakło w meczu derbowym. Margines błędów został już wyczerpany.
Arkadiusz Skubek
Copyright Arka Gdynia |