Aktualności
09.05.2011
Maciej Szmatiuki: Najlepszym prezentem będzie utrzymanie w lidze. (Dziennik Bałtycki)
Rozmowa z Maciejem Szmatiukiem, kapitanem Arki Gdynia.
Pozostańmy jeszcze na chwilę w Bełchatowie. Czego zabrakło do zwycięstwa.
Trudno precyzyjnie to określić. Wygrywając 1:0 mieliśmy szanse na podwyższenie rezultatu i myślę, że gdyby wówczas udało nam się zdobyć drugą bramkę, to zwycięstwa już byśmy nie oddali. Tymczasem to gospodarze zdołali wyrównać, a my zaczęliśmy popełniać błędy, w grę wkradła się nerwowość i to spotkanie mogło się dla nas różnie skończyć. Dlatego ten jeden zdobyty punkt, też jest cenny.
O urodzinach już mówiliśmy, ale w Bełchatowie rozegrałeś też 50 mecz w ekstraklasie, a wszystkie te spotkania w barwach Arki. Debiutowałeś w derbach z Lechią.
Tak, to były derby i niezbyt przyjemne wspomnienia, bo te derby przegraliśmy, zresztą podobnie jak cztery następne spotkania. Nie ukrywam, że moim sportowym marzeniem jest wreszcie wygrać z lokalnym rywalem. Mamy już remis, a teraz czas na zwycięstwo. Wierzę, że doczekam się takiego momentu już jesienią tego roku, tak jak wierze, że Arka się utrzyma, a derbowy serial będzie kontynuowany.
Z tych 50 spotkań w ekstraklasie, które pozostały Ci najbardziej w pamięci?
Na pewno te, w których strzeliłem bramki. To były trzy gole i trzy mecze. Z Lechem i Widzewem moje bramki dały Arce remisy, a z GKS Bełchatów - w końcówce poprzedniego sezonu - zdobyłem gola na 2:1, a to zwycięstwo otworzyło, nam drogę do utrzymania w ekstraklasie.
Przed Tobą i cała drużyną ciężki tydzień.
Wszystkiego najlepszego z okazji 31-urodzin. W niedzielę była szansa, aby w prezencie koledzy postarali się o zwycięstwo w Bełchatowie.
Pozostańmy jeszcze na chwilę w Bełchatowie. Czego zabrakło do zwycięstwa.
Trudno precyzyjnie to określić. Wygrywając 1:0 mieliśmy szanse na podwyższenie rezultatu i myślę, że gdyby wówczas udało nam się zdobyć drugą bramkę, to zwycięstwa już byśmy nie oddali. Tymczasem to gospodarze zdołali wyrównać, a my zaczęliśmy popełniać błędy, w grę wkradła się nerwowość i to spotkanie mogło się dla nas różnie skończyć. Dlatego ten jeden zdobyty punkt, też jest cenny.
O urodzinach już mówiliśmy, ale w Bełchatowie rozegrałeś też 50 mecz w ekstraklasie, a wszystkie te spotkania w barwach Arki. Debiutowałeś w derbach z Lechią.
Tak, to były derby i niezbyt przyjemne wspomnienia, bo te derby przegraliśmy, zresztą podobnie jak cztery następne spotkania. Nie ukrywam, że moim sportowym marzeniem jest wreszcie wygrać z lokalnym rywalem. Mamy już remis, a teraz czas na zwycięstwo. Wierzę, że doczekam się takiego momentu już jesienią tego roku, tak jak wierze, że Arka się utrzyma, a derbowy serial będzie kontynuowany.
Z tych 50 spotkań w ekstraklasie, które pozostały Ci najbardziej w pamięci?
Na pewno te, w których strzeliłem bramki. To były trzy gole i trzy mecze. Z Lechem i Widzewem moje bramki dały Arce remisy, a z GKS Bełchatów - w końcówce poprzedniego sezonu - zdobyłem gola na 2:1, a to zwycięstwo otworzyło, nam drogę do utrzymania w ekstraklasie.
Przed Tobą i cała drużyną ciężki tydzień.
Ciężki, bo czekają nas dwa ligowe mecze, ciężki, bo ich waga w grze o pozostanie w ekstraklasie jest ogromna. Wygrać w środę z Ruchem Chorzów - kibiców zapraszam na godzinę 16.15 - to nasz obowiązek. A dopiero później będziemy myśleć o sobotnim wyjazdowym spotkaniu z Koroną w Kielcach.
Janusz Woźniak
Copyright Arka Gdynia |