Aktualności
16.04.2011
Z obozu rywala: Cracovia Kraków
Od początku sezonu zespół z grodu Kraka okupuje ostatnią lokatę w tabeli Ekstraklasy. Gdy po rundzie jesiennej na ich koncie widniało zaledwie osiem punktów, tylko niepoprawni optymiści mogli jeszcze wierzyć w utrzymanie zespołu Pasów.
Szkoleniowiec tej drużyny nie zmarnował jednak czasu w zimowej przerwie i po kilku personalnych roszadach w składzie oraz ciężko przepracowanym okresie przygotowawczym zupełnie odmienił oblicze Cracovii. Jego podopieczni nagle zaczęli być prawdziwym postrachem dla najlepszych, a ich ofiarą padły takie zespoły jak Korona Kielce, mistrz Polski Lech Poznań, czy ostatnio Lechia Gdańsk. Z tygodnia na tydzień strata punktowa zaczęła błyskawicznie topnieć, aż osiągnęła poziom zaledwie jednego oczka do… Arki Gdynia.
Najgroźniejszych piłkarzy z Krakowa powinniśmy upatrywać w reprezentancie Burundi, Saidim Ntibazonkizie, a także świetnie dysponowanym ostatnio Mateuszu Klichu. Tylko w ostatnim meczu obaj zaliczyli po asyście, a Klich zdołał nawet pokonać bramkarza Lechii strzałem z rzutu wolnego oddanym z ponad czterdziestu metrów. Zadania Arce nie ułatwi z pewnością także rosły bramkarz Wojciech Kaczmarek, który w kilku wiosennych meczach zdołał zapracować sobie na miano prawdziwej ostoi Cracovii. Stanął między słupkami w bramce Cracovii po tym, jak po wielu latach opuścił ją Marcin Cabaj, bramkarz wzbudzający wiele skrajnych emocji w ocenie swoich umiejętności. Nagle okazało się, jak wiele dla ekipy Pasów może zrobić pewnie interweniujący golkiper, bez regularnych wpadek, będący prawdziwym oparciem w grze obronnej. Dwa metry wzrostu umożliwiają mu absolutne panowanie we własnym polu karnym przy każdej próbie dośrodkowania, a gdy dodamy do tego świetny refleks i niezbędny łut szczęścia, mamy obraz bramkarza wyróżniającego się na tej pozycji w całej lidze. Włodarze Śląska Wrocław, którzy bez żalu oddali Kaczmarka do Cracovii, mają dziś z pewnością czego żałować.
Kaczmarek to jednak tylko jeden z wielu piłkarzy, którzy realnie wzmocnili zespół Pasów. Obok niego trzeba koniecznie wymienić Piotra Gizę, który po niezbyt udanej przygodzie z Legią postanowił wrócić na stare śmieci, Słowaka Pavola Masaryka, niezwykle przydatnego gracza formacji ofensywnych, Aleksejsa Visnakovsa, Łotysza, który zdążył już udowodnić swoje strzeleckie możliwości. W Cracovii zatrudniono także Łukasza Nawotczyńskiego, który kilka lat temu bronił barw Arki, choć ten zawodnik akurat nad morzem się nie pojawi z powodu kontuzji.
Niemniej imponująca jest lista zawodników, którzy opuścili krakowski klub. Znaleźli się na niej m.in. Radosław Matusiak, Paweł Goliński, Paweł Sasin, Tomasz Moskała, Dariusz Pawlusiński, Piotr Polczak, Bartosz Ślusarski, czy wspomniany Marcin Cabaj. Wydawałoby się, że o takich zawodników mogłoby się bić pół Polski, ale zawód, jaki sprawili w Cracovii w istotny sposób zaważył o ich aktualnej wartości rynkowej.
W Gdyni Jurij Szatałow będzie mógł już skorzystać z usług doświadczonego Arkadiusza Radomskiego, który wreszcie uporał się z kontuzją mięsni brzucha i teraz zapowiada, że wraz z Klichem zdominują środek pola w niedzielnym meczu. Niewykluczone, że do dyspozycji trenera Pasów będzie także Mateusz Bartczak, który zakończył kurację antybiotykową po infekcji, z którą walczył już od kilku dni.
Zespół Cracovii udał się nad morze samolotem, co tylko potwierdza, jak wielkie znaczenie dla obu ekip ma niedzielny mecz. Obie strony będą chciały przerwać swoje fatalne serie: Cracovia brak zwycięstw na wyjazdach, a Arka brak wygranej w rundzie wiosennej. Najważniejsze jednak będą trzy punkty, które zwycięzcom pozwolą na utrzymanie realnych szans na utrzymanie, podczas gdy pokonani będą musieli okupować ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy.
Arkadiusz Skubek
Copyright Arka Gdynia |