Aktualności
17.03.2011
Z obozu rywala: Zagłębie Lubin
Ostatnie dni w Zagłębiu Lubin stoją pod znakiem adaptacji do nowych warunków pracy, jakie narzucił nowy szkoleniowiec zespołu. Po nieudanym początku rundy, włodarze klubu postanowili nie zwlekać ze zmianami i już po dwóch kolejkach zdymisjonowali ze stanowiska pierwszego trenera Marka Bajora, a zastąpili go Janem Urbanem.
W debiucie były szkoleniowiec Polonii Bytom i Legii Warszawa sięgnął od razu po trzy punkty, a jego ofiarą padł na Dialog Arenie zespół Polonii Warszawa. Czarne Koszule zaprezentowały się w tym meczu nadzwyczaj słabo, więc tak naprawdę trudno w tej chwili jednoznacznie ocenić progres w grze Miedziowych. Faktem jest, że lubinianie awansowali na 10. lokatę w tabeli i do meczu z Arką mogli się przygotowywać ze spokojnymi głowami.
Trener Dariusz Pasieka i jego podopieczni będą musieli w tym meczu zwrócić szczególną uwagę na dwóch bardzo szybkich i niebezpiecznych pomocników Zagłębia: Nigeryjczyka Davida Abwo oraz Szymona Pawłowskiego, którzy w meczu z Polonią stwarzali największe zagrożenie pod bramką przeciwnika. Abwo, który zasilił naszych rywali w zimowym okienku transferowym, imponuje przede wszystkim bardzo dużą szybkością oraz niezłym dryblingiem, siejącym sporo zamętu w szeregach obronnych rywala.
Gra w ustawieniu z jednym napastnikiem wspieranym głównie przez dwóch szybkich skrzydłowych to typowy schemat dla Jana Urbana, stosowany również w poprzednich klubach tego szkoleniowca. Do wyróżniających się postaci w ofensywie należy zaliczyć także Dawida Plizgę, który swoimi wejściami z drugiej linii potrafi stworzyć ogromne niebezpieczeństwo w polu karnym. Nieco słabiej prezentują się natomiast pełniący rolę wysuniętego napastnika Mouhamadou Traoré lub jego zmiennik Duszan Djokić, którzy nie zanotowali w tym sezonie jeszcze ani jednego trafienia! W Lubinie czekają jeszcze na eksplozję talentu 18-letniego Łotysza Denissa Rakelsa, który zrobił prawdziwą furorę w swojej ojczyźnie, ale w meczu z Polonią nie dostał szansy od Urbana. Choć na razie Rakels nie pokazał nic nadzwyczajnego, to wokół jego osoby w ostatnich dniach było sporo szumu. Łotysz wybrał bowiem sobie numer „10” na koszulkę, podczas gdy został on zastrzeżony w tym klubie jako wyraz pamięci po Pawle Piotrowskim, tragicznie zmarłym przed dziewięcioma laty pomocniku Miedziowych. Ostatecznie udało się naprawić tę niefortunną pomyłkę i Rakels ostatecznie będzie grał z nr „8”.
Na przykładzie Zagłębia można zatem powiedzieć, że problemy z graczami linii napadu nie są wyłączną domeną Dariusza Pasieki. Na domiar złego, w Lubinie zimą rozstano się z najskuteczniejszym zawodnikiem rundy jesiennej. Nieoczekiwanie został nim Mateusz Bartczak, który po nieporozumieniach wewnątrz klubu dostał wolną rękę w poszukiwaniach nowego pracodawcy. Wszyscy pamiętamy, jak niewiele zabrakło, aby ten piłkarz zasilił szeregi żółto-niebieskich, lecz ostatecznie trafił do Cracovii.
Największym atutem Zagłębia zdaje się pozostawać linia obrony oraz bardzo solidny bramkarz. Między słupkami niepodważalną pozycję ma Bojan Isailović, reprezentant Serbii, choć najczęściej w kadrze przesiadujący na ławce rezerwowych. Tak było chociażby podczas ostatnich Mistrzostw Świata, gdy Isilovicowi nie było dane zagrać ani minuty. Niemniej jego nieprzeciętne umiejętności już nie raz ratowały lubinian z dużych opresji i trudno się dziwić zainteresowaniu jego osobą selekcjonera serbskiej reprezentacji. To głównie temu piłkarzowi Zagłębie może zawdzięczać dwa ostatnie zwycięstwa ligowe nad Arką, gdy nasi piłkarze nie znajdowali sposobu na jego pokonanie.
Nie wolno jednak zapomnieć, że zadanie Serbowi znacznie ułatwia świetna postawa czwórki obrońców. Rymaniak, Stasiak, Horvath, i Costa Nhamoinesu stanowią bardzo dobrze rozumiejący się organizm, który rzadko popełnia jakieś większe pomyłki, dlatego trudno przypuszczać, aby trener Urban postanowił w Gdyni go rozbić. Na uwagę zasługuje szczególnie Michał Stasiak, który z trzech zdobytych przez Zagłębie tej wiosny bramek jest autorem aż dwóch goli. Oba zdobył zresztą w identyczny sposób, wykańczając dokładne dośrodkowanie na „długi” słupek, gdzie z najbliższej odległości nie dawał szans bramkarzom.
Podsumowując, wiele elementów wskazywałoby na spore podobieństwo obu drużyn w tym sezonie. Solidna defensywa, problemy z napastnikami, największa skuteczność przy stałych fragmentach gry. To jednak Zagłębie ma pięć oczek więcej i w Gdyni sporo byśmy dali, aby w piątek tę różnicę zniwelować do dwóch. Oby Dariusz Pasieka i jego zespół znaleźli na to sposób, bo choć do końca sezonu jeszcze dużo spotkań, to na kolejne straty punktów Arka już nie może sobie pozwalać.
Arkadiusz Skubek
Copyright Arka Gdynia |