Aktualności
17.09.2010
U naszego rywala: Jagiellonia Białystok
- Gramy o Mistrzostwo Polski! - głośno powtarza Michał Probierz, trener Jagiellonii Białystok. Przed sezonem te słowa wszyscy traktowaliby z lekkim przymrużeniem oka, ale po pięciu kolejkach, nikomu już nie jest do śmiechu. „Jaga” jest samodzielnym liderem rozgrywek, mając „na rozkładzie” mistrza kraju Lecha Poznań i wicemistrza Wisłę Kraków, więc nie można już mieć wątpliwości, że szkoleniowiec białostocczan wie, co mówi.
Po odprawieniu z kwitkiem dwóch najlepszych zespołów ubiegłego sezonu, Jagiellonia przyjeżdża do Gdyni. Będzie to dla niej mecz historyczny, bo po raz pierwszy wyjdzie na boisko w roli lidera Ekstraklasy i cała Polska będzie się przyglądać, czy faworyt nie spuszcza z tonu.
- Kolejne mecze będą coraz trudniejsze, bo nikt nie będzie nas już lekceważył i traktował jak Kopciuszka - zauważa Michał Probierz.
Jego słowa potwierdza zresztą Dariusz Pasieka, który ma świadomość, jak trudne zadanie stoi przed Arką.
- Mamy świadomość tego, jak ciężki mecz nas czeka. Jagiellonia to świetny zespół, który miał doskonałą wiosnę w lidze, do tego doszedł triumf w Pucharze Polski, a teraz ma udany początek nowego sezonu. W jej grze nie ma przypadku; ma świetnych piłkarzy w przedniej formacji - Grosickiego i Frankowskiego -podkreśla trener żółto-niebieskich.
Trudno nie zgodzić się z Pasieką, bo o napastnikach Jagiellonii mówi już cała Polska. Doświadczony Tomasz Frankowski, który techniką i spokojem pod bramką rywala może być wzorem dla każdego adepta futbolu, natomiast Kamil Grosicki swoją szybkością potrafi zawstydzić niejednego lekkoatletę, a sprytem oszukać każdego obrońcę w naszej lidze. Ten duet napastników gra jednak w Białymstoku nie pierwszy sezon, skąd zatem nagle tak doskonałe wyniki?
Fantastyczna dyspozycja „Jagi” nie nadeszła dopiero tego lata, lecz już dużo wcześniej. Kibicom śledzącym rozgrywki Ekstraklasy nie trzeba przypominać, że ten zespół przystąpił przed rokiem do rozgrywek z balastem ujemnych dziesięciu punktów i już przed sezonem wszyscy widzieli w nim niemal pewnego kandydata do spadku. Tymczasem już po pierwszych czterech kolejkach białostocczanie wyszli „na zero” i systematycznie gromadzili kolejne punkty. Efekt był imponujący – już na cztery kolejki przed końcem rozgrywek zapewnili sobie utrzymanie (po zwycięstwie na swoim boisku z Arką) i wszystkie siły skoncentrowali na innym celu, który ku zaskoczeniu wszystkich pojawił się przed zespołem Probierza, czyli Pucharze Polski. Ostatecznie Jagiellonia zdobyła trofeum i po raz pierwszy w swojej historii wywalczyła przepustkę do gry w europejskich pucharach.
Obecny sezon to wynik dalszej doskonałej pracy szkoleniowca i przemyślanej, bardzo rozsądnej polityki transferowej. Michał Probierz od samego początku swojej współpracy z Jagiellonią, czyli od czerwca 2008 roku, systematycznie sprowadza do klubu niedrogich, ale idealnie pasujących do jego koncepcji zawodników. Każdy piłkarz dzisiejszej „Jagi” to przede wszystkim wojownik, zawodnik o dużej ambicji i woli udowodnienia swojej wartości na boisku. To pod okiem Probierza rozkwitły w pełni talenty Grosickiego, Bruno, Sandomierskiego, Cionka, czy ostatnio Tomasza Kupisza. To w Jagiellonii na nowo odżyli skazywani już „na straty” Jarosław Lato, Marcin Burkhardt, czy widziany już przez wielu na emeryturze Frankowski.
Tego lata żółto-czerwonych wzmocnili przede wszystkim wspomniany Tomasz Kupisz, którego Probierz ściągnął z angielskiego Wigan Athletic, Tadas Kijanskas z ligi litewskiej, oraz w ostatnich dniach okienka transferowego reprezentant Zimbabwe Ncube z Podbeskidzia Bielsko-Biała i Essomba Tchoungui z Kamerunu. Prawdziwym strzałem w dziesiątkę okazał się transfer Kupisza, o którym już mówi się w kontekście reprezentacji narodowej.
Poza wymienionymi wyżej zawodnikami w klubie pojawiło się wielu innych młodych piłkarzy, w tym doskonale znany w Gdyni Przemek Trytko. Nasz były zawodnik jeszcze nie wywalczył sobie miejsca w wyjściowej jedenastce w nowym klubie, ale znając zarówno Trytkę, jak i pracę trenera Probierza, już niedługo głośno będzie także o tym zawodniku.
Wymieniając atuty naszego niedzielnego rywala wszyscy zaczynają od zawodników stanowiących siłę ofensywną tego zespołu. Tymczasem Jagiellonia zalicza się do drużyn z najmniejszą liczbą straconych bramek (wraz z Arką Gdynia) i strzelenie jej gola nie należy do rzeczy prostych. Złożona z samych obcokrajowców defensywa: Kijanskas, Skerla, Cionek i Norambuena stanowi szczelny i dobrze rozumiejący się monolit i jego przełamanie stanowi spore wyzwanie przed napastnikami Arki.
Jagiellonia zagra w Gdyni już pod sporą presją, która zwykle ciąży nad liderem tabeli, lecz także z dobrymi wspomnieniami z Trójmiasta. Kilka tygodni temu w meczu „na wodzie” pokonali w Gdańsku Lechię, więc można śmiało powiedzieć, że nadmorskie powietrze im służy. Wszyscy jednak mocno wierzymy, że po niedzielnym spotkaniu miano najlepszej defensywy pozostanie już wyłącznie przy Arkowcach, a „Jaga” punktów potrzebnych do walki o Mistrzostwo Polski w Gdyni nie znajdzie.
Skubi
Po odprawieniu z kwitkiem dwóch najlepszych zespołów ubiegłego sezonu, Jagiellonia przyjeżdża do Gdyni. Będzie to dla niej mecz historyczny, bo po raz pierwszy wyjdzie na boisko w roli lidera Ekstraklasy i cała Polska będzie się przyglądać, czy faworyt nie spuszcza z tonu.
- Kolejne mecze będą coraz trudniejsze, bo nikt nie będzie nas już lekceważył i traktował jak Kopciuszka - zauważa Michał Probierz.
Jego słowa potwierdza zresztą Dariusz Pasieka, który ma świadomość, jak trudne zadanie stoi przed Arką.
- Mamy świadomość tego, jak ciężki mecz nas czeka. Jagiellonia to świetny zespół, który miał doskonałą wiosnę w lidze, do tego doszedł triumf w Pucharze Polski, a teraz ma udany początek nowego sezonu. W jej grze nie ma przypadku; ma świetnych piłkarzy w przedniej formacji - Grosickiego i Frankowskiego -podkreśla trener żółto-niebieskich.
Trudno nie zgodzić się z Pasieką, bo o napastnikach Jagiellonii mówi już cała Polska. Doświadczony Tomasz Frankowski, który techniką i spokojem pod bramką rywala może być wzorem dla każdego adepta futbolu, natomiast Kamil Grosicki swoją szybkością potrafi zawstydzić niejednego lekkoatletę, a sprytem oszukać każdego obrońcę w naszej lidze. Ten duet napastników gra jednak w Białymstoku nie pierwszy sezon, skąd zatem nagle tak doskonałe wyniki?
Fantastyczna dyspozycja „Jagi” nie nadeszła dopiero tego lata, lecz już dużo wcześniej. Kibicom śledzącym rozgrywki Ekstraklasy nie trzeba przypominać, że ten zespół przystąpił przed rokiem do rozgrywek z balastem ujemnych dziesięciu punktów i już przed sezonem wszyscy widzieli w nim niemal pewnego kandydata do spadku. Tymczasem już po pierwszych czterech kolejkach białostocczanie wyszli „na zero” i systematycznie gromadzili kolejne punkty. Efekt był imponujący – już na cztery kolejki przed końcem rozgrywek zapewnili sobie utrzymanie (po zwycięstwie na swoim boisku z Arką) i wszystkie siły skoncentrowali na innym celu, który ku zaskoczeniu wszystkich pojawił się przed zespołem Probierza, czyli Pucharze Polski. Ostatecznie Jagiellonia zdobyła trofeum i po raz pierwszy w swojej historii wywalczyła przepustkę do gry w europejskich pucharach.
Obecny sezon to wynik dalszej doskonałej pracy szkoleniowca i przemyślanej, bardzo rozsądnej polityki transferowej. Michał Probierz od samego początku swojej współpracy z Jagiellonią, czyli od czerwca 2008 roku, systematycznie sprowadza do klubu niedrogich, ale idealnie pasujących do jego koncepcji zawodników. Każdy piłkarz dzisiejszej „Jagi” to przede wszystkim wojownik, zawodnik o dużej ambicji i woli udowodnienia swojej wartości na boisku. To pod okiem Probierza rozkwitły w pełni talenty Grosickiego, Bruno, Sandomierskiego, Cionka, czy ostatnio Tomasza Kupisza. To w Jagiellonii na nowo odżyli skazywani już „na straty” Jarosław Lato, Marcin Burkhardt, czy widziany już przez wielu na emeryturze Frankowski.
Tego lata żółto-czerwonych wzmocnili przede wszystkim wspomniany Tomasz Kupisz, którego Probierz ściągnął z angielskiego Wigan Athletic, Tadas Kijanskas z ligi litewskiej, oraz w ostatnich dniach okienka transferowego reprezentant Zimbabwe Ncube z Podbeskidzia Bielsko-Biała i Essomba Tchoungui z Kamerunu. Prawdziwym strzałem w dziesiątkę okazał się transfer Kupisza, o którym już mówi się w kontekście reprezentacji narodowej.
Poza wymienionymi wyżej zawodnikami w klubie pojawiło się wielu innych młodych piłkarzy, w tym doskonale znany w Gdyni Przemek Trytko. Nasz były zawodnik jeszcze nie wywalczył sobie miejsca w wyjściowej jedenastce w nowym klubie, ale znając zarówno Trytkę, jak i pracę trenera Probierza, już niedługo głośno będzie także o tym zawodniku.
Wymieniając atuty naszego niedzielnego rywala wszyscy zaczynają od zawodników stanowiących siłę ofensywną tego zespołu. Tymczasem Jagiellonia zalicza się do drużyn z najmniejszą liczbą straconych bramek (wraz z Arką Gdynia) i strzelenie jej gola nie należy do rzeczy prostych. Złożona z samych obcokrajowców defensywa: Kijanskas, Skerla, Cionek i Norambuena stanowi szczelny i dobrze rozumiejący się monolit i jego przełamanie stanowi spore wyzwanie przed napastnikami Arki.
Jagiellonia zagra w Gdyni już pod sporą presją, która zwykle ciąży nad liderem tabeli, lecz także z dobrymi wspomnieniami z Trójmiasta. Kilka tygodni temu w meczu „na wodzie” pokonali w Gdańsku Lechię, więc można śmiało powiedzieć, że nadmorskie powietrze im służy. Wszyscy jednak mocno wierzymy, że po niedzielnym spotkaniu miano najlepszej defensywy pozostanie już wyłącznie przy Arkowcach, a „Jaga” punktów potrzebnych do walki o Mistrzostwo Polski w Gdyni nie znajdzie.
Skubi
Copyright Arka Gdynia |