TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

01.10.2006

Konferencja prasowa po meczu Cracovia - Arka Gdynia

Trener Wojciech Stawowy (Arka Gdynia)

- Chcę wszystkich Panów przede wszystkim powitać bo dawno żeśmy się nie widzieli, dawno w Krakowie nie byłem. Przyznam się szczerze, że zawsze w tym pokoju siedziałem i byłem po innej stronie. Dzisiaj siedzi na moim dawnym miejscu trener Białas – gratuluję trenerowi.

Natomiast co mogę powiedzieć o meczu? Cieszę się z tego, że zdobyliśmy tutaj, na bardzo trudnym terenie punkt. Punkt na Cracovii zawsze trzeba sobie cenić. Ja zawsze byłem zły jak inne zespoły tutaj remisowały, bo niewiele razy się zdarzało, żeby tutaj ktoś wygrał chociaż i tak bywało.

Dlatego wiem, gdzie przyjechaliśmy i do jak silnego zespołu przyjechaliśmy. Tym bardziej cieszę się, że Arka pokazała dzisiaj naprawdę dobrą piłkę.

Wprawdzie Cracovia stworzyła sobie więcej sytuacji pod naszą bramką i mogła mówić w tym meczu o pechu, bo gdyby przy stanie 1:0 zawodnicy Cracovii wykorzystali te sytuacje, które mieli to na pewno byłoby nam trudniej.

Mimo to myśmy mieli przewagę w polu, myśmy konstruowali grę. Myśmy byli narażeni na takie kontrataki. Zresztą wiele z tych kontrataków wynikało z naszych błędów. Ja już nawet do chłopaków powiedziałem w przerwie, że zaczyna mi się przypominać mecz z Koroną, gdzie traciliśmy piłki w środkowej strefie boiska i zostaliśmy za to ukarani.

Niemniej druga połowa w całości należała już do nas i strzelenie bramki było kwestią czasu. Uważam, że wynik, który tutaj osiągnęliśmy jest wynikiem sprawiedliwym.

Cieszy mnie to, że tak jak lekarz chorego leczy zastrzykami, tak ten mój zastrzyk, który staram się zaszczepić w piłkarzach Arki jest coraz bardziej skuteczny. Chłopcy grają walczą do końca, nie kalkulują. Grają tak samo u siebie i na wyjeździe. To mi się naprawdę zaczyna podobać i jest budujące na przyszłość.

Każdy punkt mnie cieszy, bardzo cieszy tym bardziej na takim ciężkim terenie. My chcemy się w lidze utrzymać, chcemy się spokojnie utrzymać. Nie chcemy takich horrorów jakie były w tamtym sezonie, a ja nie chcę być uważany za trenera od baraży tylko chcę być uważany za szkoleniowca pierwszoligowego, który potrafi się spokojnie, z dobrym zespołem w lidze utrzymać.

- Prezes Filipiak zdradził, że spotkał się z Panem przed meczem...

- Proszę Państwa ja naprawdę nie chcę, żeby robić z moich spotkań z profesorem sensację, bo za niedługo znajdziemy się w ukrytej kamerze jak się gdzieś spotkamy w Gdyni, Krakowie czy Warszawie.

Było to spotkanie dwóch mężczyzn, którzy mają inne osobowości, inne charaktery, którzy są dżentelmenami... I tak to wyglądało. Podaliśmy sobie rękę, wymieniliśmy parę zdań...

Ja jestem z tego spotkania bardzo zadowolony, ponieważ czekałem na takie spotkanie dość długo. Ja nie lubię się z kimś rozstawać na zasadzie koperty w której jest pismo, czy telefonu którego się nie odbiera tylko wolę popatrzeć prosto w oczy – bo rano jak się golę to patrzę sobie prosto w oczy – i tak się pożegnać.

Nie było mi to dane parę miesięcy temu i cieszę się, że teraz mogłem prezesowi uścisnąć rękę.

Ja też mam mu za co podziękować, bo prezes pozwolił mi tu pracować, pozwolił mi się tu wypromować jako trenerowi, pozwolili mi na to również moi byli piłkarze i z tego się bardzo cieszę.

- Prezes dość enigmatycznie stwierdził, że to spotkanie i ten uścisk dłoni dobrze rokują na przyszłość...

- Dobrze rokują na przyszłość bo pewnie prezes sobie humor poprawi. Ja zresztą też nie będę czekał na to żeby spotkać się i spojrzeć sobie prosto w oczy, bo patrzyłem prezesowi prosto w oczy.

Dlatego nie dziwię się, że prezes powiedział, że to dobrze wróży na przyszłość bo myślę, że tak to powinno wyglądać. Nikt nie może powiedzieć, że wiecznie będzie gdzieś pracował bo kiedyś moja praca w Cracovii musiała dobiec końca. Tak pewnie dobiegnie ona końca w Gdyni. Dlatego uważam, że powinniśmy rozstawać się w zgodzie.

Tym bardziej, że myśmy przeszli naprawdę kawał drogi. Nie zapominajcie, że myśmy przeszli razem praktycznie od trzeciej ligi. Ręka w rękę, łeb w łeb...

Cracovia jest dzisiaj w ekstraklasie i pomimo tego, że jest nisko w ekstraklasie jest to zespół, który w moim odczuciu – życzę tego trenerowi Białasowi z całego serca i wierzę, że trener to z tą drużyną osiągnie – będzie na koniec sezonu w ścisłej czołówce. Ja nie wiem na którym miejscu, ale życzę tego drużynie i trenerowi przede wszystkim, bo różne artykuły czytałem w prasie, że coś się tutaj znowu gotuje w Cracovii...

Życzę trenerowi spokojnej pracy i owocnej pracy. Uważam, że każdy trener tego potrzebuje, żeby dać mu zaufanie. Przecież jeśli się kogoś zatrudnia do pracy, to nie po to by po dwóch, trzech, czterech meczach mieć wątpliwości co do trenera, którego się zatrudniało.

Ja się bardzo cieszę, że mam ogromny komfort pracy w Gdyni bo prezesi mi wierzą, prezesi mają do mnie zaufanie. Ja naprawdę staram się nie oszukiwać ludzi, bo to nie jest w moim stylu żeby komuś coś „ściemniać” czy opowiadać bajki.

Jeśli sobie zaufaliśmy to dajmy sobie czas. Ja o ten czas apeluję, bo uważam, że jest on każdemu trenerowi bardzo potrzebny.

- Dla Madejskiego był to debiut w ekstraklasie?

- Tak dla Piotrka Madejskiego był to debiut w ekstraklasie i myślę, że debiut udany, a jeszcze bardziej udany dla Andrzeja Griszczenki, który strzelił bramkę, która dała nam jeden punkt. To był także kolejny bardzo udany mecz Ola Moskalewicza, który tutaj koło mnie siedzi i któremu ja chcę bardzo serdecznie podziękować, bo to jeden z kilku doświadczonych zawodników w Gdyni, który pokazuje, że kalendarz w ogóle nie ma prawa funkcjonować u piłkarza, bo Oleg dzisiaj zasuwał jak dobra lokomotywa przez pełne 90 minut.

Jestem mu za to bardzo wdzięczny jak zresztą całej drużynie, bo chłopaki robią to co ja chcę. To nie jest tak, że ja mówię, a to się od ścian odbija tylko naprawdę zaczynamy – powtarzam: zaczynamy – tworzyć fajny kolektyw, który fajnie się rozumie, fajnie się uzupełnia i jest ze sobą na dobre i na złe.

- Cracovia gra w innym ustawieniu niże wtedy gdy Pan Ją prowadził. Czy mógłby Pan to skomentować?

- Ja jestem szkoleniowcem i ja nie będę się wypowiadał na temat taktyki i ustawienia drużyny przez swojego kolegę po fachu bo to jest dla mnie po prostu niezręczne.

Ja powiem inaczej. Cracovia ma bardzo duży potencjał piłkarski i Cracovia jest tym zespołem, który w tym sezonie będzie się w lidze liczył, a trener Białas jest trenerem, który na pewno pracuje z pełnym oddaniem dla tego Klubu i robi wszystko, żeby Cracovia grała jak najlepiej.

Ja mogę odpowiadać tylko na pytania dotyczące taktyki Arki Gdynia.

- Inaczej zapytam. Ustawiał Pan Piotrka Gizę zawsze bardziej z tyłu, obok Arka Barana. Teraz Piotrek gra bardziej z przodu. Jak Pan oceni jego grę?

- Wie Pan, poprzedni trenerzy ustawiali w Gdyni Olga Moskalewicza jako defensywnego pomocnika. Ja go ustawiam jako ofensywnego pomocnika, takiego schowanego napastnika i uważam, że jest to dla niego bardzo dobra pozycja.

Trener ustawia teraz Piotrka Gizę na takiej pozycji, jaka jest jego zdaniem najlepsza, bo trener jest z tym zawodnikiem na co dzień, trener go widzi, trener go prowadzi.

Natomiast mogę powiedzieć tak, że Piotrek grał u mnie na takiej i na takiej pozycji. Piotrek u mnie grał również pomocnika defensywnego, takiego łamanego – ja to nazywam DD i DO – i on grał takiego DO, defensywno-ofensywnego, ale grał także takiego zawodnika schowanego bezpośrednio za napastnikiem.

Tak więc myślę, że te pozycje nie są dla Piotrka dziwne, bo to nie jest dla niego nic nowego. Trener Białas jest teraz z zawodnikiem na co dzień i on najlepiej wie na jakiej pozycji powinien teraz grać.

- Mówił Pan, że trener potrzebuje czasu. Czy przypominał Pan o tym w rozmowie z prof. Filipiakiem?

- Nie proszę Pana, ponieważ ja powiedziałem na początku tej rozmowy, że ja jestem mężczyzną i dżentelmenem i ja mogę uważać, że ktoś popełnił błąd, ale niekoniecznie muszę mieć rację.

Dlatego o takich rzeczach po prostu nie mówię. To już jest historia i ja o tym naprawdę już zapomniałem.

- Nie chodziło mi o wypominanie krzywd tylko o uwagę w odniesieniu do trenera Białasa...

- Nie mówiłem tego prezesowi Filipiakowi bo to do mnie nie należy, żebym ja jakoś w tym prezesa upominał. Ja wypowiadam się przy dziennikarzach na ten temat i myślę, że zostanie to napisane.

Uważam, że prof. Filipiak od niedawna jest w piłce nożnej i trener Białas jest trzecim trenerem dla prof. Filipiaka i Profesor też musi się tego nauczyć, że ciągłe roszady, czy to w składzie, czy na ławce trenerskiej to nie jest to nic dobrego.

Ja wiem, że może nie powinienem przytaczać takich przykładów, ale bardzo dobrym moim kolegą jest Heniu Kasperczak. To jest duży autorytet dla mnie i trener od którego mógłbym wiele się nauczyć. Nie mam tylko takiej okazji, żeby z tym trenerem częściej porozmawiać. Nie chcę go podglądać, bo wtedy nie byłbym Stawowym tylko robiłbym się na Kasperczaka 2, a ja chcę być sobą.

Najlepiej to co się dzieje po drugiej stronie Błoń pokazuje, co znaczy mieszać w zespole i mieszać na ławce trenerskiej. To jest destabilizacji i to niczemu dobremu nie służy.

Trenerzy powinni mieć komfort pracy. Jeżeli prezesi decydują się z trenerem podpisać kontrakt to wiedzą z kim podpisują. Ja też wiem z kim się ożeniłem. Nie żeniłem się po to, żeby się rozwieść po dwóch miesiącach bo mi żona źle rosół ugotowała.

To musi być przemyślane, naprawdę przemyślane i decyzja jest bardzo ważna.

Trener Stefan Białas (Cracovia)

- Ja przede wszystkim chciałbym podziękować swoim zawodnikom za wolę walki, za determinację. Wynik meczu to 1:1 natomiast ja uważam, że zasłużyliśmy na więcej bramek szczególnie w sytuacji, gdy prowadziliśmy 1:0.

Końcówka meczu, od 75 minuty, należała już do Arki dlatego, że kontuzje zawodników podstawowych Arka Barana i Piotra Gizy osłabiły zespół bo nie mamy wartościowych zmienników.

Jeszcze raz chciałem podkreślić determinację zawodników i podziękować im za walkę.

- Trzeci remis 1:1 na własnym boisku. Nie martwi to Pana?

- Gram tym co mam. Wydaje mi się, że stworzyliśmy dobre widowisko. Skończyło się remisem, jak Pan mówi trzecim z kolei.

Cieszę się z tego, że w tym składzie osobowym w jakim byłem to jest zasłużony remis, chociaż tutaj nie gra się na punkty tylko na bramki.

- Paweł Nowak dzisiaj przekonał, że niesłusznie tak długo siedział na ławce rezerwowych. Zresztą nie tylko Paweł Nowak. W Zabrzu siedzieli na ławce inni - nazwę ich po Pańskiej wypowiedzi w Zabrzu - „historyczni” gracze Łukasz Skrzyński i Tomasz Wacek. Z nimi dzisiejszy mecz wyglądał dużo lepiej niż przed tygodniem.

- Co byście Panowie nie mówili to w piłkę można grać tylko w jedenastu i to jest właśnie ten problem.

- Panie trenerze zawodnicy od 60, 65 minuty nie mieli już siły. Do 65 minuty pressing był dobrze ustawiony, a później już go nie było.

- Później były zmiany zawodników jak pewnie Pan zauważył. To wystarczy jako odpowiedź, że zawodnicy jacy wejdą nie potrafią we właściwy sposób zmienianych zawodników zastąpić.

- Nie uważa Pan, że tym ośmiu piłkarzom, którzy grali pełne 90 minut brakło się w ostatnim kwadransie?

- Nie.

- Zadowolony jest Pan z gry Wojciechowskiego?

- Jestem zadowolony z gry całego zespołu.

Paweł Szwajdych (Cracovia)

- Jak czujesz się w drużynie? Zacząłeś wchodzić od pierwszych minut...

- Kiedyś trenowałem z tą drużyną, znam większość chłopaków i przyjęcie było bardzo dobre. Myślę, że moja gra będzie wyglądała coraz lepiej. Mam taką nadzieję.

- Nie jesteś stremowany tym, że wchodzisz od pierwszych minut?

- Powoli się do tego przyzwyczajam. Mam nadzieję, że trener będzie mi dalej dawał szansę, a ja będę się starał pokazać z jak najlepszej strony.

Olgierd Moskalewicz (Arka Gdynia)

- Trener tutaj peany pod Twoim adresem wygłosił...

- Trener wszystkich nas bardzo szanuje i docenia umiejętności każdego z nas. Wszyscy, dziennikarze również widzą jak wielki jest postęp w naszej grze w porównaniu z poprzednim sezonem gdy nie wyglądało to najciekawiej.

Teraz, pomimo tego, że w pierwszych meczach remisowaliśmy, staraliśmy się grać w piłkę, jak najdłużej ją przetrzymywać i stwarzać sytuacje.

Dzisiaj myślę, że mecz potoczyłby się inaczej gdybyśmy to my strzelili pierwsi gola. Cracovia zaskoczyła nas tą bramką i potem umiejętnie zagęszczała środek pola i ciężko nam było stworzyć stuprocentowe sytuacje. Cieszę się z remisu.

Cieszę się, że mamy takiego trenera i wiemy, że z meczu na mecz nasza gra będzie coraz lepiej wyglądała. Potrzebujemy zwycięstw. Osiągnęliśmy już to pierwsze – z Zagłębiem. Gdybyśmy z Zagłębiem nie wygrali, to dzisiejszy remis byłby może tym kolejnym, który by nam zarzucano. Natomiast po zwycięstwie z Zagłębiem ten remis jest dla nas bardzo ważny.

Cieszymy się także, bo trener pochodzi z Krakowa, z Cracovii i bardzo chciał żebyśmy tutaj nie przegrali. Na pewno liczył na zwycięstwo, ale z jednego punktu pewnie też będzie zadowolony.

Myślę, że zrobiliśmy trenerowi prezent i mam nadzieję, że nasza współpraca będzie się układała dobrze i trener będzie miał spokojną pracę w Gdyni i jeszcze nie jedną niespodziankę sprawi w Gdyni.

- Czy drużyna podświadomie chciała zagrać dla trenera szczególnie dobrze tutaj, na Cracovii?

- Ja mogę mówić tylko za siebie, ale każdy zdawał sobie sprawę, że trenerowi zależało, żeby tutaj przed kibicami, przed rodziną jego drużyna wypadła jak najlepiej.

Crac, www.cracovia.pasy.net







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia