Aktualności
28.03.2017
Dominik Hofbauer: Mogę grać jeszcze lepiej.
Marcin Dajos: Jak z pana zdrowiem. Czy z żebrami już wszystko w porządku?
Dominik Hofbauer: Najważniejsze w tym wszystko było to, że żebra nie zostały złamane. Przytrafiło się pęknięcie, co jednak również wymaga leczenia. Mam nadzieję, że zdążę dojść do pełni zdrowia przed meczem z Górnikiem Łęczna.
Trudno oglądało się panu ostatni mecz z Piastem Gliwice zza boiska?
Bardo źle oglądało mi się ostatni mecz. Myślałem, że wynik będzie lepszy. Zwłaszcza w momencie, kiedy prowadziliśmy 2:1. Wyglądało na to, że sięgniemy po punkty. Niestety później pojawiły się trudne sytuacje, a ja nie mogłem w żaden sposób pomóc drużynie.
Runda wiosenna wydaje się dla was znacznie trudniejsza niż jesienna. Czy też tak ją odbieracie?
Rzeczywiście tak jest, choć trudno znaleźć przyczynę takiego stanu rzeczy. Jesteśmy dobrze przygotowanie fizycznie, taktycznie też wszystko wygląda poprawnie. Dwa pierwsze, wiosenne spotkania nie były jednak dla nas łatwe. O ile porażkę z Legią można było przełknąć, to z Zagłębiem zagraliśmy jeden z najgorszych meczów w sezonie. A pomimo tego przegraliśmy trochę nieszczęśliwie. Później były wygrana z Koroną oraz remis z Cracovią. Te wyniki mogły cieszyć. A o ostatnich meczach już mówiłem. Głównie chodzi o to, że na początku wiosny nie graliśmy z drużynami z dołów tabeli. Teraz się to zmienia, więc koniecznością jest zdobywanie punktów.
Wierzycie jeszcze w awans do czołowej ósemki, czy skupiacie się już tylko na głównym celu, jakim jest utrzymanie w ekstraklasie?
Wierzyć trzeba cały czas. Dopóki jest matematyczna szansa, to nie zwątpimy. Choć uważam, że utrzymanie ekstraklasy oraz awans do finału Pucharu Polski będą bardzo dobrym osiągnięciem jak na drużynę, która w tym sezonie powróciła na najwyższy szczebel rozgrywek.
Pańska dyspozycja i gra wskazują na to, że dobrze czuje się pan w polskiej lidze.
Nie mam co do tego wątpliwości. Gra mi się bardzo dobrze. Do tego w Gdyni są świetni fani, lubię miasto, jestem tutaj szczęśliwy.
Jest pan drugim piłkarzem z Austrii po Kevinie Friesenbichlerze, który dobrze sprawdza się w trójmiejskim klubie, jak i w polskich rozgrywkach. Jakie są tego przyczyny?
Wygląda na to, że liga nam sprzyja. Jest ona nawet podobna stylem gry do austriackiej Bundesligi. Tam jednak czołowe zespoły mocno odstają od reszty. A w polskiej ekstraklasie każdy może wygrać z każdym. Pokazał to na przykład Ruch Chorzów, który pokonał Legię czy Lechię. To stwarza ligę ciekawszą i bardziej wyrównaną. Tak jak już wspominałem, czuję się tutaj dobrze. Ale znam swój potencjał i wiem, że mogę grać jeszcze lepiej, a do tego walczyć o najwyższe cele
autor: Marcin Dajos
więcej: sport.trojmiasto.pl
Copyright Arka Gdynia |