TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

21.08.2006

Górnik Łęczna - Prokom Arka Gdynia 1:0 (Dziennik Bałtycki)

Zasady gry w piłkę nożną są banalnie proste. Wygrywa się wówczas, kiedy zespół strzela jedną bramkę więcej. Co jednak się dzieje jak zespół nie strzela wcale bramek. Może zremisować lub przegrać. I tak właśnie jest w tym sezonie z Arką. Dwa bezbramkowe remisy i dwie porażki. Ta ostatnia z Górnikiem w Łęcznej 0:1. Efekt to 360 minut bez gola - tylko w tym sezonie - i ostatnie miejsce w tabeli.
Mecz w Łęcznej był bardzo ważny dla obu drużyn, które nie potrafiły jeszcze wygrać. Działacze Górnika w środę zwolnili trenera Dariusza Kubickiego, a mają zamiar zatrudnić na jego miejsce Krzysztofa Chrobaka. W sobotę jednak gospodarzy prowadził Artur Płatek. Potrafił przekonać swoich piłkarzy do gry ofensywnej.
Gospodarze zaatakowali od pierwszej minuty. Po rzucie rożnym Norbert Witkowski minął się z piłką, ale Piotr Jawny naprawił jego błąd. Minutę później napastnik Górnika Jakub Grzegorzewski nie trafił - strzelając głową z trzech metrów - do bramki. W 3 minucie Grzegorzewski uciekł gdyńskim obrońcom, ale strzelając z linii pola karnego trafił piłką w Witkowskiego.
Po dobrym w wykonaniu łęczynian początku mecz się wyrównał. W 18 minucie na bramkę Górnika minimalnie niecelnie główkował Janusz Dziedzic. W 22 minucie bliscy zdobycia gola byli Radosław Wróblewski i Damian Nawrocik. Ten pierwszy strzelił mocno z 16 metrów i bramkarz Przemysław Tytoń nie utrzymał piłki w rękach. Nawrocik spóźnił się nieco do dobitki, a dodatkowo arbiter uznał, że przy próbie strzału faulowal bramkarza.
Przed przerwą jeszcze dwie sytuacje były godne uwagi. Najpierw Grzegorzewski uderzyl piłkę głową, a ta przeleciała tuż obok górnego rogu gdyńskiej bramki, a tuż przed przerwą Artur Andruszczak usiłując przerwać groźny atak gości tak zagrał piłkę, że ta zmierzała pod przeczkę bramki Górnika. Do samobójczego gola nie dopuścił jednak efektownie interweniujący Tytoń.
Początkiem nieszczęścia Arki było wejście na boisko w 52 minucie Andrzeja Kubicy. Kilka chwil później ten właśnie zawodnik skierował piłkę do siatki. Akcje rozpoczął Andruszczak, który dobrym podaniem "uruchomił" debiutującego w zespole gospodarzy Macedończyka Aleksandra Bajevskiego. Ten uwikłał się w drybling z dwoma gdyńskimi obrońcami, ale zdołał jeszcze oddać niezbyt silny strzał. Witkowski mógł chyba złapać piłkę, ale zdołał ją tylko odbić. Na swoje nieszczęście prosto pod nogi dobrze ustawionego pod bramką Kubicy. Ten z 6-7 metrów posłał piłkę do pustej już bramki. 1:0 dla Górnika i - jak się później okazało - był to rozstrzygający moment tego meczu.
- Wygraliśmy, bo bardzo nam na tym zwycięstwie zależało. A wygrywać chcemy zawsze bez względu na to, kto jest trenerem. Nie dorabiałbym więc zbędnej ideologii do naszego dzisiejszego sukcesu - powiedział po meczu zdobywca gola na wagę zwycięstwa.
Już w przerwie trener Wojciech Stawowy zmienił słabego Nawrocika na Grzegorza Pilcha. Kiedy gdynianie przegrywali na boisku pojawili się jeszcze Piotr Bazler i Grzegorz Niciński. To były zmiany obliczone na wzmocnienie siły ofensywnej. I Arka rzeczywiście atakowała mają przynajmnie trzy bramkowe szanse.
Najlepszej, na doprowadzenie do remisu, nie wykorzystał Radosław Wróblewski. To była dobra akcja gości. Z dystansu mocno strzelił Tomasz Sokołowski. Tytoń zdołał tylko odbić piłkę, ale prosto na głowę Wróblewskiego. Gdyńskiego pomocnika dzieliło od bramki 6-7 metrów. Strzelił, ale niecelnie. Mógł zostać bohaterem w zespole Arki, ale tak złapał się tylko z rozpaczy za głowę.
Jeszcze w ostatniej nieomal minucie gdynianie mogli odwrócić niekorzystny rezultat tego meczu, lecz - po rzucie rożnym - piłki nie dosięgnęli pod bramką gospodarzy Niciński i Moskalewicz.
Jedniodniowy pierwszy trener Górnika Artur Płatek miał więc powody do radości. Jego następca przejmie zespól bogatszy o trzy punkty.
- To był prawdziwy mecz walki, w którym mieliśmy więcej szczęścia, ale nie bez znaczenia była ogromna wiara w zwycięstwo - powiedział Płatek na konferencji prasowej.

Górnik Łęczna - Arka Prokom Gdynia 1:0 (0:0)

Bramka: 1:0 Andrzej Kubica (57).
Żółte kartki - Dawid Sołdecki, Jakub Grzegorzewski (Górnik) oraz Bartosz Ława (Arka).
Sędziował: Marcin Szulc (Warszawa). Widzów 4 000.
Górnik: Tytoń - Kulig, Nikitović, Golem, Andruszczak - Rogowski (58 Stachyra), P. Bronowicki (77 Wędzyński), Sołdecki, Jarecki (52 Kubica) - Grzegorzewski, Bajevski.
Arka: Witkowski - T. Sokołowski II, Sobieraj, Jawny, Jakosz - Wróblewski (70 Niciński), Przytuła (64 Bazler), Moskalewicz, Ława, Nawrocik (46 Pilch) - Dziedzic.

Potrzeba nam wiary

Wojciech Stawowy
trener Arki
- To czego najbardziej brakuje teraz zawodnikom prowadzonej przeze mnie drużyny, to wiara w swoje umiejętności. Przecież w tym meczu mieliśmy sytuacje podbramkowe i powinniśmy zdobyć gola. W najbliższym więc czasie mniej uwagi poświęcać będziemy piłkarskiej taktyce i technice, a główny nacisk położyć musimy na sferę psychiki. Tu jest klucz do naszych niepowodzeń. Nadzieją jest to, że gramy jednak coraz lepiej i wyniki muszą przecież w końcu przyjść.

Janusz Woźniak







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia