TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

23.10.2013

Mateusz Szwoch: Można na mnie stawiać.

Piłkarze Arki zagrają dwa mecze I ligi na południu Polski. W środę gdynianie zmierzą się z Górnikiem w Łęcznej, a w niedzielę wystąpią w Niepołomicach przeciwko Puszczy. Pierwsze z tych spotkań to zaległość sprzed ponad miesiąca. Wówczas żółto-niebiescy mieli rozegrać dwa wyjazdowe pojedynki poza domem, ale po porażce z GKS Katowice kilku zawodników i członków sztabu trenerskiego uległo zatruciu. Jednym z najbardziej poszkodowanym był Mateusz Szwoch, który dopiero w ostatnią sobotę odzyskał miejsce w podstawowym składzie i rozegrał 50 mecz w barwach Arki.

Jacek Główczyński: W Arce są skłonności, aby popadać z jednej skrajności w drugą. Czy widzi pan możliwość, aby po wyjściu z czarnej rozpaczy znów zapanowała euforia, bo wrócicie z Łęcznej i Niepołomic ze zwycięstwami?

Mateusz Szwoch: W tej lidze można wygrać z każdym. Udowodniliśmy to choćby zwycięstwem w Bełchatowie. Naszym głównym zadaniem jest teraz ustabilizowanie formy. Ta drużyna, która zacznie punktować regularnie z meczu na mecz awansuje. Na razie nie ma żadnego faworyta do ekstraklasy.

Arka dalej gra o awans?

Oczywiście.

Wygrana z Kolejarzem zbiegła się z pana powrotem do "11". To było kluczowe dla przełamania złej passy?

Wiadomo, w jakiej sytuacji byliśmy. Na pewno nie pomagały nam wyniki z ostatniego miesiąca. Te porażki siedziały w głowach. Jednak najważniejsze było to, że wszyscy wierzyliśmy, że na Kolejarzu to wszystko można odwrócić. Nawet jak straciliśmy gola, wszyscy pokrzykiwaliśmy "gramy, gramy", mobilizowaliśmy się. Na boisku czuliśmy, że jesteśmy lepsi od rywala, a gdy wyrównaliśmy, widzieliśmy, że gości tracą pewność siebie. Najważniejsze, że stwarzaliśmy sobie sytuacje podbramkowe i tylko kwestią czasu było, kiedy będą padać bramki.

To że nie grał pan od 18 września w podstawowym składzie Arki było wynikiem zatrucia po meczu w Katowicach?

Długo już nie odczuwałem żadnych skutków choroby. Po prostu trener uznał, że nie byłem mu potrzebny. Wiadomo dla piłkarza nie jest to łatwa sytuacja, ale trzeba się z nią zgodzić. Myślę, że w meczu z Kolejarzem udowodniłem, że można na mnie postawić. Będę walczył na każdym treningu, aby udowadniać swoją wartość i grać jak najwięcej.

Trener rozmawiał z panem o tej sytuacji, był sygnał, że wraca pan do "11"?

Nie. To wywnioskowałem z ustawień na treningach. Domyślałem się, że zagram, ale o ostatecznej decyzji dowiedziałem się dopiero na odprawie przedmeczowej. Byłem na to gotowy. To dla mnie żadna nowość.

 

Jest pan ustawiany za napastnikiem, czyli na pozycji, na której trzeba też sporo grać tyłem do bramki, zasłonić piłkę, a pana warunki fizyczne raczej ku temu nie sprzyjają...

Nie ukrywam, że od juniora grałem typowo środkowego pomocnika. Jednak w I lidze gra się inaczej niż w piłce młodzieżowej. Nie ma tyle swobody w rozegraniu piłki. Dlatego powoli przyzwyczajam się do nowej roli. Myślę, że na dzień dzisiejszy gra jako podwieszony napastnik to dla mnie najlepsza pozycja.

Wiadomo, że najbardziej liczą się punkty i jeśli będziecie wygrywać wszyscy będą zadowoleni. Jeśli nie, odezwą się głosy, że styl gry nie jest najlepszy. Co pan o tym sądzi?

Rzeczywiście w meczu z Kolejarzem styl nie był najważniejszy. Jednak myślę, że i pod tym względem nie było tak źle. Przecież nie tylko wygraliśmy, ale strzeliliśmy i trzy bramki. Mam nadzieję, że uszczęśliwiliśmy wielu kibiców.

Także trenera, gdyż wiedzieliście, że gracie o jego głowę?

Wszyscy mieliśmy taką świadomość, bo informacja rozeszła się bardzo szybko. Wiedzieliśmy, że to mecz ostatniej szansy dla trenera. Nie ważne, czy trener walczył o posadę w tym meczu, czy będzie w jakimś innym, my musimy grać o zwycięstwo w każdym spotkaniu. Wszyscy myśleli tylko o wygranej. Nie było odpuszczania.


Była to jednorazowa mobilizacja, czy z taką determinacją możecie zagrać również w Łęcznej i Niepołomicach?

Do meczu z Kolejarzem nie było żadnego szczególnego przygotowania. Wszyscy wiedzieli, jaka jest sytuacja, ale nie zmienialiśmy nic, trenowaliśmy tak jak zawsze. Przygotowywaliśmy się do tego meczu bardzo solidnie. Wiedzieliśmy, jaki mamy cel. I nic się nie zmienia pod tym względem przed kolejnymi spotkaniami. Je też chcemy wygrać. 

 

rozmawiał: Jacek Główczyński (trojmiasto.pl)

 

 

http://arka.gdynia.pl/images/galeria_zdjecie/big/prasa060_c2df416f4a2b6da26c6863d107cce9f5.jpg

 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia