Aktualności
20.02.2012
Charles Nwaogu: Z tego co wiem, w grę wchodziła kwota 200 tys. euro.
- Z rasizmem mamy do czynienia praktycznie w każdym zakątku świata. Nie dostrzegłem jednak, aby Polacy byli jakoś szczególnie nietolerancyjni. Osobiście mnie to nie dotknęło. Co innego w Niemczech. Tam widać przejawy nietolerancji. W Cottbus są miejsca, gdzie nie lubią nie tylko czarnoskórych, ale i innych nacji. Nie jesteś Niemcem, to masz problem - przyznaje Charles Nwaogu, nowy piłkarz Arki Gdynia.
Piotr Wiśniewski: Twoja przygoda z Energie Cottbus trwała krótko. Nie zdołałeś się tam przebić do pierwszego składu. Dlaczego?
W Energie nie miałem łatwego życia. Ówczesny trener namawiał mnie do przyjazdu. Podpisałem kontrakt z niemieckim klubem, ale wcale mi to nie pomogło. Szybko chciałem stamtąd wyjechać. Ludzie mogli pomyśleć, że Charlie ucieka. A ja po prostu nie dostałem szansy gry w klubie z Cottbus. I tak czekałem na swoją szansę. Czekałem. Chciałem zagrać chociaż pięć, dziesięć minut w jakimś sparingu. Nawet w pucharze trener na mnie nie postawił, mimo że w zespole było wielu kontuzjowanych zawodników. I przegraliśmy wtedy z III-ligowcem. Postanowiłem więc szybko stamtąd uciekać i kontynuować karierę w innym miejscu. Wiesz, jak to jest być w nowym otoczeniu. Chcesz mieć obok siebie kogoś, na kogo możesz liczyć. mieć od niego wsparcie. Byliśmy w Krakowie. Graliśmy sparing. Trener nie dał mi szansy. Nie chciałem już czekać.
Do Polski trafiłeś jako nastolatek. Jak się odnalazłeś w nowej rzeczywistości?
Powiem tak: jakoś ciężko nie było. Na pewno łatwiej niż w Niemczech. Spodziewałem się, że w Polsce będzie mi trudno się odnaleźć. A tak wcale nie było. Teraz z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że gdy pojawi się oferta gry za granicą, to nie wyjadę. Wolę zostać w Polsce.
Co zaskoczyło cię w Polsce na plus i na minus?
Minusów nie znajduję. Same plusy. Naprawdę bardzo mi się podoba Polska. Tutaj mam dziecko i dziewczynę. Wszystko, co jest mi niezbędne do życia. Mam nadzieję, że uda mi się w Arce.
Wielu czarnoskórych piłkarzy po przyjeździe do Polski spotyka się z przejawami rasizmu. Jak było w twoim przypadku?
Z rasizmem mamy do czynienia praktycznie w każdym zakątku świata. Nie dostrzegłem jednak, aby Polacy byli jakoś szczególnie nietolerancyjni. Osobiście mnie to nie dotknęło. Co innego w Niemczech. Tam widać przejawy nietolerancji. W Cottbus są miejsca, gdzie nie lubią nie tylko czarnoskórych, ale i innych nacji. Nie jesteś Niemcem, to masz problem.
Rasizm to jeden z największych minusów twojego pobytu w Cottbus?
Po rozwiązaniu umowy z Energie usłyszałem od dyrektora sportowego, że prezes wywarł presję, aby nie przedłużać ze mną kontraktu. W ich przypadku wiązałoby się to z zapłatą Flocie Świnoujście. Z tego co wiem, w grę wchodziła kwota 200 tys. euro. Tyle płacić nie chcieli.
To we Flocie, za kadencji trenera Nemca wypłynąłeś na szeroką wodę.
W moich poprzednich klubach trenerzy chyba nie do końca mnie rozumieli. Dopiero trener Nemec postawił na mnie. Z czasem zacząłem spłacać dług wdzięczności. Przede wszystkim pokazałem, że mam głód piłki. W III lidze, w barwach Znicza Pruszków, rozegrałem osiem, dziewięć meczów. Strzeliłem kilka bramek. Wywalczyliśmy awans do II ligi. No, ale wtedy w Zniczu był Robert Lewandowski. Był moim konkurentem. Teraz gram w Arce i czuję, że będzie dobrze.
Słyszałem, że czytasz polskie książki. To prawda?
(śmiech). Trochę czytam, ale niewiele.
Monografię żółto-niebieskich przeczytasz od pierwszej do ostatniej strony?
Rozumiem wiele, staram się czytać, ale do ideału jeszcze trochę brakuje.
Rozumiesz więc, co piszą o tobie media. Złych artykułów na swój temat nie czytasz?
Czy się obrażam? (śmiech). Nie, nie. W Niemczech miałem się nauczyć niemieckiego, ale się za to nie zabrałem. Bez tego języka dam sobie radę w życiu.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |