Aktualności
23.09.2011
Tomasz Jarzębowski: Pokażę, że umiem grać!
Na początku naszej rozmowy chciałbym się dowiedzieć jakie były Twoje początki, kiedy zacząłeś kopać piłkę i jak potoczyła się Twoja piłkarska kariera.
Z opowiadań mamy wiem, że od małego piłka była nieodłącznym elementem mojego życia, inne zabawki mnie nie interesowały. Kiedy tylko zacząłem chodzić piłka przy mnie była. Pamiętam, że lubiłem chodzić z babcią do parku by pokopała ze mną futbolówkę. W wieku 8 lat zapisałem się na treningi do Legii Warszawa. W tamtych czasach nie było takich udogodnień jak konsole czy internet, dlatego więcej czasu spędzałem z kolegami kopiąc piłkę na betonowym boisku, bo przecież nie było takich boisk jak dzisiaj. Po piętnastym roku życia na 3 lata przeszedłem do juniorów Agrykoli Warszawa. Kolejne lata były ważne, bo w wieku 19 lat powróciłem do Legii, ale tym razem do II drużyny aby w styczniu 1998 r. podpisać swój pierwszy profesjonaly kontrakt.
Zdecydowaną część kariery spędziłeś w Legii Warszawa i kojarzony jesteś właśnie z tym klubem. Jak to się stało, że trafiłeś do GKS-u Bełchatów?
Powodem mojego przejścia do drużyny z Bełchatowa była poważna kontuzja. Postanowiliśmy z klubem obustronnie rozwiązać kontrakt. Miałem cały czas wsparcie trenera Dariusza Wdowczyka, który poradził mi poszukanie nowego klubu w celu odbudowania formy. Sam trener powiedział mi, że nie widzi mnie w pierwszym składzie Legii. Trafiłem do GKS-u Bełchatów, który był wówczas prowadzony przez trenera Lenczyka. Powiem szczerze, że był to do tej pory najlepszy okres w mojej karierze. Spędziłem tam 2 sezony po to by wrócić na ponad rok do stolicy. Sezon 2010/11 rozegrałem w barwach Miedzi Legnica, skąd trafiłem tu - do Arki.
Jako Twoją nominalną pozycję określa się linie pomocy. Na szczeblu Ekstraklasy strzeliłeś 22 bramki w oficjalnych 179 meczach, to dobry wynik?
Większość meczów w swojej karierze grałem w środku pola jako defensywny pomocnik. W Legii moją rolą było krycie rywala, zdecydowania grałem bardziej defensywny futbol niż w Bełchatowie. Czy mój bilans jest dobry? Myślę, że to całkiem niezły wynik patrząc na Ekstraklasę i bilans bramek zawodników grających na bardziej ofensywnych pozycjach niż moja. Na razie nie miałem zbyt wielu okazji do zdobycia bramki dla Arki , tym bardziej, że na razie nie uczestniczę nawet w stałych fragmentach gry. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni.
Porozmawiajmy o Twoim debiucie w Stróżach. Kiedy dowiedziałeś się, że zagrasz od pierwszej minuty i jak oceniasz swój występ?
Kontrakt podpisałem w piątek przed meczem, a o 6 rano był już wyjazd. "Krajan" miał kontuzję i domyślałem się, że zagram od pierwszej minuty. Nie było lekko, bo nie przepracowałem z Arką okresu przygotowawczego. Dwa miesiące trenowałem z Dolcanem Ząbki w celu utrzymania własnej formy fizycznej. Myślę, że zostałem w Ząbkach solidnie przygotowany by wytrzymać przez 90 minut. Zdajemy sobie wszyscy sprawę, że był to mecz do wygrania bez względu na stadion czy płytę boiska. Wiem, że Arka nie wygrała na wyjeździe meczu od 1,5 roku i chcieliśmy przełamać to fatum właśnie w Stróżach.
Po meczu z Dolcanem Ząbki w Gdyni trener Robert Podoliński zachwalał Twoją osobę. Bardzo żałował, że nie udało mu się zatrzymać Tomasza Jarzębowskiego. Dlaczego Arka?
Klub z Ząbek był ze mnie zadowolony, przede wszystkim tak jak mówisz zatrzymać chciał mnie trener Podoliński. Okazało się jednak, żę zarząd klubu podjął decyzję o niezakontraktowaniu mnie, prawdopodobnie z powodu złych wyników ligowych, m.in. porażki z Wisłą Płock. Pewnego dnia dostałem telefon z Arki i postanowiłem skorzystać. Trenowałem z drużyną dwa dni, pomyślnie przeszedłem testy medyczne w klinice RehaSport w Poznaniu i podpisałem kontrakt.
Jesteś tu już ponad 2 tygodnie. Co myślisz o mieście, klubie i kibicach?
To była dobre decyzja. W Gdyni bywałem tylko z drużyną na ligowych meczach z Arką. Porównanie z Bełchatowem, czy Legnicą to oczywiście pozytywne zaskoczenie.W Gdyni niewątpliwie jest potencjał walki o wyższe cele. Tutaj powinna być Ekstraklasa. Jeśli chodzi o stadion, infrastrukturę i warunki do treningu to są idealne. Byłem na meczu z Dolcanem i słyszałem doping. Jestem dla nich pełen podziwu, są z nami na dobre i na złe. Jeżdzą z tą drużyną, czułem ich obecność na pucharowym meczu w Elblągu, przecież pojechali za nami nawet do Stróż! Jedyne czego w tej chwili brakuje Arce to wyniki. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni, a ja będę miał w tym swój udział.
Jak zostałeś przyjęty w szatni, co myślisz o atmosferze tam panującej?
Zostałem dobrze przyjęty przez chłopaków z drużyny. Wszyscy wiedzą, że dobry wynik buduje atmosferę w szatni. Mimo słabego startu sezonu staramy się utrzymywać dobry klimat między sobą. Ilość obcokrajowców w drużynie też jest istotna- nie może być ich za dużo.
Wróćmy do pucharowego meczu z Olimpią Elbląg, jakie było Wasze podejście do tego spotkania? "Na luzie" czy jednak była mobilizacja?
Wiadomo, że trener Nemec "zamieszał" w składzie i dał szansę zagrać zawodnikom, którzy nie występują w lidze. Drużyna nie była zbyt dobrze zgrana. Na boisku wyszliśmy żeby wygrać i przejść do następnej rundy i to nam się udało. Trener Olimpii jak obiecał tak zrobił, wystawił nasilniejszy skład i chciał odbić się za przegrany mecz ligowy z Arką.
Wygraliśmy w rzutach karnych, a dzień wcześniej trenowaliście pod koniec zajęć rzuty karne, liczyliście na to, że mecz skończy się serią rzutów karnych?
(śmiech) Nie, ponieważ rzuty karne na treningu, a w meczu to zupełnie co innego. Do meczu o stawkę dochodzi stres, a dodatkowo jest to loteria. Muszę pochwalić Macieja Szlagę bo rozegrał bardzo dobry mecz, nie tylko przy rzutach karnych.
Kto jest Twoim piłkarskim wzorem do naśladowania i dlaczego?
Turdne pytanie. Myślę, że nigdy nie miałem jednego wzoru zawodnika, zawsze było ich kilku oprócz "szału na Maradonę", gdy tylko jego postać była w centrum uwagi. Większą uwagę przywiązuje do sposoby gry piłkarzy na pozycji, na której gram ja sam. Można posiąść dużo wiedzy taktycznej, by potem wykorzystać ją na boisku.
Pytanie ciekawostka. Dlaczego na numer koszulki wybrałeś liczbę 33?
Tak wyszło, że numery 1-30 były już zajęte. Wolny był numer 33 i pomyślałem, że odpowiada on mojemu wiekowi i tak zostało.
Czyli za rok numer 34?
(śmiech) Zobaczymy, zobaczymy...33 lata kończę dopiero w listopadzie, więc do 34 jeszcze daleko.
Przejdźmy do jutrzejszego meczu, jak oceniasz szansę Arki?
Myślę, że atutem jest gra na własnym boisku i nasi kibice. Piłkarzom drużyny przyjezdnej też gra się lepiej na takim stadionie i to ich mobilizuje. Bogdanka jest w czubie tabeli, tak naprawdę nie znam tego zespołu z boisk 1. ligi. Miałem okazję grać przeciwko tej drużynie w Ekstraklasie, teraz to pewnie zupełnie inny zespół. W drużynie Bogdanki trenuje mój kolega Paweł Magdoń, zapewne nie zagra w tym meczu i usiądzie na ławce rezerwowych. Atutem przyjezdnych może być napastnik Nildo, który lubi poszaleć z przodu, to szybki zawodnik i musimy na niego jutro uważać.
Rozumiem, że jutro Tomasz Jarzębowski strzeli swoją pierwszą bramkę dla Arki?
Zobaczymy jak się ułoży mecz. Po pierwsze muszę grać, po drugie muszę mieć sytuację. Jeśli zagram na prawej obronie to bramkę będzie mi strzelić ciężej niż z pozycji środkowego pomocnika, ewentualnie mogę dograć. Większość bramek w karierze strzelałem ze stałych fragmentów gry. Jak już mówiłem na chwilę obecną trener przy stałych fragmentach zostawia mnie z tyłu, więc zdobycie bramki będzie trudne. Ostatnią bramkę w 2. lidze strzeliłem Zawiszy Bydgoszcz wiosną, w barwach Miedzi Legnica.
Przyjście do Arki to dla Ciebie etap, który zbliży Cię powoli ku końcowi kariery?
Jeśli zdrowie mi pozwoli będę chciał pograć jeszcze z 3 lata na wysokim poziomie. Przede wszystkim chce wszystkim pokazać, że Jarzębowski potrafi grać w piłkę i jest zdrowy, co potwierdzają testy. Jeśli będą mnie omijały kontuzje to będzie dobrze. Cieszę się, że tutaj trafiłem, bo mam tu znakomite warunki do treningów.
Na koniec jeszcze pytanie, na kogo liczysz w 1/8 PP?
Chciałbym trafić na drużynę, którą moglibyśmy bez problemu pokonać, a w 1/4 trafić na Legię Warszawa. Jak wiemy drużyny grające w Pucharze Polski pokazały, że są mocne i żartów nie będzie. Wystarczy spojrzeć na Limanową, którą jednak chciałbym ominąć ze względu na długi wyjazd. Kibice liczą pewnie na Gryfa Wejherowo, którego prowadzi Grzegorz Niciński. Słyszałem, że nieźle sobie radzi.
Dziękuję za rozmowę!
Dziękuję również i pozdrawiam wszystkich kibiców Arki, zapraszam na mecz!
Copyright Arka Gdynia |