Aktualności
20.08.2011
Arka - Olimpia 3:1. Bezdyskusyjne zwycięstwo! Relacja
5. kolejka I ligi
Arka Gdynia - Olimpia Elbląg 3:1 (2:1)
Bramki: Ivanovski 25', Wilczyński 41' Kuklis 61' - Zaniewski 32'
Arka: Szromnik - Krajanowski, Mazurkiewicz, Jarun, Radzewicz - Wilczyński, Kuklis, Budziński (75' Czoska), Siebert, Niedziela (62' Bułka) - Ivanovski (83' Surdykowski).
Olimpia Elbląg: Stodoła - Wojciechowski, Pacan, Szary, Staniek - Iwan (63' Kolodziejski), Sierant (46' Matwijów), Kaczmarczyk, Lyubenov, Banasiak - Zaniewski (84' Bartosiak)
Żółte kartki: Ivanovski, Niedziela, Jarun, Krajanowski - Iwan, Banasiak, Bartosiak
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 5900 (w tym 480 gości)
Materiał Arka TV "Tuż przed meczem" do obejrzenia TUTAJ
Jak bardzo potrzebne było to zwycięstwo Arce, niech świadczy ostatnie 30 minut spotkania. Wtedy na stadionowym telebimie widniał już wynik 3:1, a gdynian opuścił już stres i ciężar wynikający z ciążącej na nich presji. Arkowcy nabrali pewności, swobody w swojej grze i pokazali, że stać ich na wiele. Aby do tego doszło, musieli jednak wcześniej zaangażować dużo sił i wykazać się dużą determinacją, aby swoją wyższość nad rywalem udokumentować zdobywanymi bramkami. Co najważniejsze, wreszcie nie zawiodła ich skuteczność.
Zanim rozbrzmiał pierwszy gwizdek, blisko 6 tysięcy kibiców zgromadzonych na stadionie przy Olimpijskiej poznało dość zaskakujący skład wyjściowy żółto-niebieskich. Trener Nemec zdecydował się postawić w tym meczu na Michała Szromnika w bramce, czym rozwiązał problem obecności młodzieżowca w swoim zespole. Poza tym, w jedenastce pojawiło się zaledwie jedno nazwisko nominalnego napastnika, którym był Mirko Ivanovski, a Arka zagrała dziś po raz pierwszy w ustawieniu 4-2-3-1, co później miało się okazać strzałem w dziesiątkę.
Już kilka chwil po rozpoczęciu sygnał do ataku dał Radzewicz, który mimo ustawienia na pozycji lewego obrońcy, kilkakrotnie przedostawał się pod pole karne rywala i tak jak w tym momencie próbował uderzać na bramkę Stodoły. Nie upłynęła minuta, a strzał głową oddał Wilczyński, ale także on nie trafił w światło bramki.
Dzięki nowemu ustawieniu zespołu, bardzo ofensywne zadania stanęły przed Marcinem Budzińskim, który tego dnia grał bezpośrednio za plecami Ivanovskiego. Właśnie po akcji tej pary w 8 min. Macedończyk upadł w polu karnym, ale arbiter nie dopatrzył się przewinienia bramkarza gości na naszym napastniku i dodatkowo ukarał Ivanovskiego żółtą kartką.
Autorem pierwszego celnego strzału w tym meczu był Piotr Kuklis, którego próbę skutecznie obronił Stodoła. Tuż po nim umiejętności bramkarza Olimpii testowali inni zawodnicy w żółto-niebieskich strojach co było tylko efektem zdecydowanej przewagi, jaką osiągnęli od początku tego meczu.
Nagrodę za swój wysiłek odebrali w 25 minucie. Fantastyczną, godną najlepszych lig Europy, przeprowadził Bartek Niedziela, mijając kilku rywali niczym tyczki slalomowe, a po dobiegnięciu do linii końcowej boiska, zagrał piłkę wzdłuż bramki, gdzie czekał na nią Mirko Ivanovski, niemający żadnych problemów ze skierowaniem jej do pustej bramki.
Gdy wydawało się, że kolejne gole dla gospodarzy są tylko kwestią czasu, niespodziewanie piłka wpadła do ich bramki. W 32 min. Banasiak wrzucił futbolówkę w pole karne, wyszedł do niej debiutujący w pierwszym zespole Michał Szromnik, ale zderzył się ze Sławkiem Mazurkiewiczem i strzał głową mógł oddać Zaniewski. Piłka wpadła do bramki, a na tablicy wyników znów mieliśmy remis.
Już trzy minuty później Arka ponownie mogła wyjść na prowadzenie, bo Ivanovski doszedł do prostopadłego podania z głębi pola i znalazł się z piłką w polu karnym. O swoim strzale Macedończyk będzie chciał jednak z pewnością jak najszybciej zapomnieć , bo mimo niezłej pozycji, futbolówka minęła bramkę w dużej odległości.
W 40 minucie dobra indywidualna akcja Wilczyńskiego została przerwana faulem na 20 metrze przed bramką Olimpii. Do piłki podszedł Radzewicz, ale jego strzał zatrzymał się na nodze Wilczyńskiego, który po przyjęciu bez zastanowienia skierował ją po ziemi w kierunku dalszego słupka. Stodoła był bezradny, a Arka po raz drugi objęła w tym meczu prowadzenia, którego tym razem już nie dała sobie odebrać aż do końca meczu.
Po zmianie stron inicjatywa w dalszym ciągu należała do podopiecznych Petra Nemca. Mimo kilku wcześniejszych prób podwyższenie rezultatu nastąpiło w 61. minucie meczu i znów po fantastycznej, efektownej akcji naszych zawodników. Marcin Radzewicz popisał się świetnym rajdem po lewym skrzydle, wpadł w pole karne i zagrał piłkę na ok. 12 metr, gdzie bez przyjęcia na strzał zdecydował się Piotr Kuklis i zrobił to na tyle precyzyjnie, że futbolówka wylądowała w siatce. Dwubramkowe prowadzenie nareszcie dało naszym zawodnikom zasłużony komfort i nic dziwnego, że od tego momentu ich gra zrobiła się zdecydowanie swobodniejsza.
Warto odnotować, że w 63 minucie na placu gry w barwach Olimpii zameldował się Mateusz Kołodziejski, wychowanek Arki, na dodatek tego dnia obchodzący swoje 25 urodziny. Tymczasem gospodarze nie ustawali w dążeniach do zdobywania kolejnych bramek. Najpierw z dystansu strzelał Wilczyński, a później kolejną świetną akcję przeprowadził Radzewicz. Niestety adresat podania od byłego zawodnika Polonii Bytom, Mirko Ivanovski, przy przyjęciu piłki delikatnie pomógł sobie ręką, co nie umknęło uwadze arbitra i akcja została przerwana.
Zawodnicy z Elbląga byli dziś bezradni na tle swoich rywali tylko sporadycznie zbliżali się obręb pola karnego Arki. W 73 minucie oddali pierwszy w tej części meczu strzał na bramkę Szromnika, a jego autorem był Banasiak. Młody bramkarz gospodarzy nie musiał jednak interweniować, bo choć minimalnie, to jednak uderzenie okazało się niecelne. Banasiak spróbował powtórzyć swój strzał pięć minut później i tym razem piłka była skierowana już w światło bramki, ale na jej drodze stanął Mazurkiewicz, który wybił ja za linię końcową boiska.
W 83 minucie arkowcy stworzyli kolejną bardzo dogodną sytuację do zdobycia gola. Tym razem jej autorem był Paweł Czoska, który odebrał piłkę spod nóg rywali w ich polu karnym i mimo ostrego kąta zdecydował się na strzał, ale skutecznie odbił go Stodoła. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry, o mały włos czwartej bramki nie przyniósł gospodarzom stały fragment. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Kuklis, a do piłki doszedł Siebert, którego uderzenie zdołali jednak przerwać obrońcy.
Ostatniej próby zmiany wyniku podjął się Surdykowski. Na boisku zmienił on Ivanovskiego i zdążył pokazać, że potrafi uderzyć technicznie. Po przyjęciu piłki tuż przed polem karnym, błyskawicznie się obrócił i oddał chytry strzał, niestety minimalnie niecelny.
Aż do piątej kolejki musieliśmy czekać na pierwszą wygraną Arki, ale mamy nadzieję, że od tego momentu zwycięstwa częściej będą stawać się naszym udziałem. Najbliższa okazja do tego nadarzy się w przyszłym tygodniu na stadionie w Grudziądzu, gdzie rywalem będzie kolejny beniaminek 1. ligi. Oby ta dzisiejsza wygrana natchnęła żółto-niebieskich do skutecznej gry, dodała im wiary w ich umiejętności, bo pokazali, że te są naprawdę spore. Jeśli tak się stanie, nasza drużyna powinna szybko dołączyć do pierwszoligowej czołówki.
Arkadiusz Skubek
Copyright Arka Gdynia |