Aktualności
13.05.2011
Z obozu rywala: Korona Kielce
Korona Kielce to jeden z tych klubów w Ekstraklasie, którym losy układają się w kuriozalny wręcz sposób. Na półmetku rozgrywek podopieczni Marcina Sasala zajmowali czwarte miejsce i zimą głośno mówili o grze w europejskich pucharach, a nawet o nawiązaniu walki o mistrzostwo Polski. Dziś Korona nadal zajmuje czwarte miejsce, tyle że od końca i jej celem jest uniknięcie degradacji.
Aż trudno uwierzyć, ale zespół który jesienią był postrachem dla każdego, na wiosnę stał się najsłabszą ekipą w naszej lidze. W jedenastu meczach uzbierał zaledwie sześć punktów, odnosząc przy tym zaledwie jedno zwycięstwo i to poza domem. W Kielcach Korona grała pięciokrotnie i jedyne, co osiągnęła to dwa remisy. Nie zdołała jej pokonać Polonia Bytom (3:3) oraz, co musi wzbudzać szacunek, Wisła Kraków (2:2), choć okoliczności w jakich kielczanie sięgnęli po jedno oczko w starciu z Białą Gwiazdą były nad wyraz szczęśliwe.
Jedyne wiosenne zwycięstwo nadeszło na wyjeździe i to z zespołem, który do meczu z Koroną kontynuował fantastyczną serię czternastu spotkań bez porażki. Żółto-czerwoni okazali się lepsi od Śląska Wrocław i wydawało się, że od takiego sukcesu z grą Korony powinno być coraz lepiej. Nic z tego - w czterech kolejnych meczach kielczanie schodzili z boiska pokonani. Przegrana przed dwoma dniami u siebie z Lechią przelała czarę goryczy i postanowiono rozstać się z Marcinem Sasalem. Mecz z gdańszczanami na długo zapadnie w pamięci gospodarzy, którzy przeżyli podobny szok, jaki spotkał kibiców Arki w meczu derbowym. Korona prowadziła w drugiej połowie z Lechią już 2:0, aby ostatecznie przegrać 2:3, choć rywal prezentował się co najwyżej przeciętnie.
Obowiązki Sasala przejął wczoraj Włodzimierz Gąsior i trudno teraz przewidzieć, jak na tą roszadę zareaguje zespół. Do tej zmiany mogło dojść już wcześniej, bo los trenera Korony wisiał już na włosku na dwa dni przed meczem ze Śląskiem. Wtedy na roszadę się nie zdecydowano, a niespodziewany sukces w tym spotkaniu dał czas Sasalowi na odbudowanie swojej pozycji w klubie. Okazało się, że cierpliwości wystarczyło do 12 maja.
Włodzimierz Gąsior w przeszłości już prowadził kielecki zespół, więc mecz przeciwko Arce będzie powrotem po dwóch latach na ławkę szkoleniową Korony, a zarazem debiutem w Ekstraklasie. Na jego nieszczęście nie będzie mógł liczyć na najlepszych zawodników ze swojej kadry, bo dwóch z nich zobaczyło swoje czwarte żółte kartki i teraz będą musieli pauzować. Jednym z odpoczywających będzie Andrzej Niedzielan, który jest niekwestionowanym asem atutowym kielczan za sprawą jedenastu zdobytych w tym sezonie bramek, co daje mu obecnie pozycję lidera klasyfikacji strzelców wraz z Tomaszem Frankowskim. Drugim wielkim nieobecnym będzie Maciej Korzym, który również potrafi skierować piłkę do siatki (uczynił to trzykrotnie), choć jeszcze więcej pożytku zespół ma z jego niebezpiecznych akcji ofensywnych. Korzym znany jest z doskonałych wejść w pole karne, twardej gry przeciwko obrońcom i wypracowywania pozycji kolegom z zespołu. Brak tych dwóch zawodników mocno komplikuje sprawę trenerowi Gąsiorowi w formacji ofensywnych.
Nie jest to jedyne zmartwienie nowego szkoleniowca Korony. W środę z kontuzją plac gry opuścił Aleksandar Vuković, prawdziwe serce zespołu i jego występ przeciwko Arce stoi pod dużym znakiem zapytania. Gdyby Serba zabrakło w składzie, Korona straciłaby zawodnika, który słynie z bezkompromisowej gry w środku pola, świetnie czytającego zamiary przeciwnika i skutecznie je udaremniającego. Poza tym , ze trony popularnego „Vuko” jego koledzy mogli liczyć na dokładne podanie otwierające drogę do bramki oraz groźny strzał zza pola karnego.
Kogo w takim razie powinni spodziewać się naprzeciw siebie arkowcy? Nie jest łatwo rozwiązać tą zagadkę, gdy skład zespołu będzie ustalał nowy trener. Mimo to w bramce powinniśmy ujrzeć Zbigniewa Małkowskiego, ostatnie regularnie występującego w Ekstraklasie. Małkowski znany jest z tego, że potrafi doskonałe interwencje przeplatać z fatalnymi, dlatego już raz trener Sasal stracił do niego cierpliwość i dał szansę Pilarzowi. Pech chciał, że Pilarz złapał kontuzję i Małkowski bardzo szybko powrócił między słupki.
Przed bramkarzem pewni występu powinni był Stano i Hernani. Obaj obrońcy mają dobrą markę w naszej lidze, mocno jednak nadwątloną przez ostatnie wyniki całego zespołu. Nie zmienia to jednak faktu, że obaj znają się na swojej pracy w defensywie , a nierzadko potrafią pomóc w polu karnym przeciwnika, zwłaszcza dzięki doskonałej grze głową. Na bokach obrony również trudno się spodziewać, aby Gąsior zdecydował się na zastąpienie Lisowskiego i Golańskiego. Nierzadko ich akcje oskrzydlające stwarzały dużo zamieszania pod bramką rywali, a w obronie również spisywali się przyzwoicie. Niemniej ilość traconych ostatnio bramek przez Koronę nie pozostawia wątpliwości, że obrona tego zespołu nie stanowi monolitu.
W drugiej linii, oprócz Vukovića świetne oceny zbiera Sobolewski, tak było również po meczu z Lechią. Obok Korzyma, to z jego strony było największe zagrożenie dla obrońców przeciwnika, który wyraźnie nie radził sobie z szybkim i zdecydowanym skrzydłowym z Kielc. Coraz ważniejszym piłkarzem dla Korony staje się ponadto staje się 28-letni Grzegorz Lech, otrzymujący ostatnio coraz więcej szans na grę. Tydzień temu ten pomocnik zdobył swoją pierwszą bramkę na boiskach Ekstraklasy, pokonując na łazienkowskiej bramkarza Legii. Jak zwykle obrońcy Arki nie powinni zapominać o skrupulatnym przypilnowaniu Ediego, zawsze niebezpiecznego Brazylijczyka. O jego nieprzeciętnych umiejętnościach przekonaliśmy się zresztą jesienią, gdy kapitalnym strzałem pokonał Witkowskiego. Jego forma ulega jednak ostatnio dużym wahaniom i niewykluczone, że „nowa miotła” w Kielcach posadzi tego zawodnika na ławce rezerwowych. Nie powinno to grozić z kolei Jovanovićowi, Bośniakowi, który w środę zdobył swoją pierwszą bramkę w tym sezonie.
Na kogo pod nieobecność Niedzielana postawi w ataku trener Gąsior? Opcje są trzy. Może przesunąć do przodu Ediego, dać szansę od pierwszej minuty Maciejowi Tatajowi lub postawić na Dawida Janczyka, jednego z bohaterów zimowego okienka transferowego. Obaj Polacy mocno zawodzą na wiosnę, jednak rzadko dostawali szansę gry w pełnym wymiarze. Na jaki wariant zdecyduje się szkoleniowiec Korony chyba nie sposób na tą chwilę przewidzieć, choć niewykluczone, że duży wpływ na ostateczną decyzję może mieć nowy asystent Gąsiora, Daniel Purzycki, który był ponoć jednym z autorów sprowadzenia do Kielc Janczyka...
Nie ulega wątpliwości, że na boisko w Kielcach wybiegną dwie drużyny, które mają prawo być całkowicie załamane swoimi ostatnimi „osiągnięciami”. Kluczem do sukcesu będzie wyrzucenie z głowy tego, co ostatnio się im przydarzało i wykorzystanie swojego potencjału, a po obu stronach jest on niemały. Ten kto jako pierwszy uwolni się od ciężaru presji, która ciąży na zawodnikach zarówno Korony, jak i Arki, oraz lepiej upora się ze zmęczeniem wynikającym z częstotliwości gier w ostatnich dniach, ten powinien sięgnąć po trzy punkty.
Arkadiusz Skubek
Copyright Arka Gdynia |