Aktualności
10.03.2011
Z obozu rywala: Górnik Zabrze
Jeśli jesienią wygrywa się z kimś na własnym boisku 2:0, to z rewanżem powinno się wiązać spore nadzieje. Tak jest właśnie w Gdyni na kilka chwil przed wyjazdem Arki do Zabrza, gdzie żółto-niebiescy powalczą o pierwsze punkty tej wiosny z Górnikiem.
Nie ma jednak co ukrywać, że faworytem tej potyczki będą gospodarze. Podopieczni Adama Nawałki zdążyli już zmierzyć się w lidze z dwoma niewygodnymi rywalami i za każdym razem powiększali swoje konto punktowe. Najpierw udali się do stolicy, gdzie bezbramkowo zremisowali z mającą mocarstwowe plany Polonią. W powszechnej opinii, ten mecz jednak nie stał na najwyższym poziomie i żadna ze stron niczym nie mogła zaimponować. Później przyszła kolej na starcie przed własną publicznością z Zagłębiem Lubin i o tym meczu mówiła już cała Polska. Górnik zaimponował wszystkim nie tylko nadzwyczajną skutecznością, ale również nieprzeciętną urodą zdobywanych bramek. Zwycięstwo 5:1 nad „Miedziowymi” nie tylko wzbudziło szacunek, ale również kosztowało Marka Bajora utratę stanowiska.
W czym tkwi tajemnica sukcesu zespołu z Roosevelta? Wygląda na to, że zimowe okienko transferowe było dla Górnika nadzwyczaj udane. Zespół opuściło kilku piłkarzy, którzy albo nie mieli większych szans na grę, albo zwyczajnie rozczarowali. Jedynym piłkarzem, który od czasu do czasu pojawiał się na boisku, ale już nie ma go w Zabrzu, to Adrian Świątek, który wiosną będzie przywdziewał koszulkę Ruchu Radzionków. Zwolnione miejsca zajęło kilku zawodników z niższych lig oraz dwóch Słowaków. Właśnie na sąsiadów zza naszej południowej granicy należy zwrócić szczególną uwagę, bo obaj przeciwko Zagłębiu zdobyli po jednej bramce i z miejsca stali się bohaterami swoich kibiców. Jednym z nich jest Michal Gasparik, 30-letni pomocnik wcześniej grający w takich klubach jak Spartak Trnava, czy FK Teplice. O klasie tego piłkarza niech świadczy fakt, że od razu docenił go trener Nawałka i od pierwszego meczu trafił do wyjściowej jedenastki. Gasparik udowadniał już w meczach sparingowych, że nie jest mu obca sztuka zdobywania bramek i obsługiwania doskonałymi podaniami partnerów, a obydwoma elementami popisał się minionej soboty w lidze.
Drugim Słowakiem, o którym zrobiło się głośno, jest Robert Jeż. Jemu z kolei, do zaimponowania całej piłkarskiej Polsce, wystarczył niespełna kwadrans. Jeż popisał się doskonałym lobem z narożnika pola karnego, po którym każdy bramkarz świata musiałby zrobić to samo co Isailović, czyli wyciągać piłkę z siatki. Równieśnik Gasparika trafił do Górnika z MSK Żiliny, choć nie jest tajemnicą, że tym piłkarzem interesowały się takie kluby jak Ajax Amsterdam, czy praskie Sparta i Slavia. Warto również wspomnieć, że Jeż posiada w swoim CV cztery występy w słowackiej reprezentacji.
W meczu z Zagłębiem Jeż pojawił się na boisku w końcówce, ale na Śląsku nie cichnie dyskusja o tym, że tej klasy zawodnik już przeciwko Arce powinien zagrać od pierwszej minuty. Trudno w tej chwili powiedzieć, czy Nawałka zdecyduje się na taki krok, ale trudno przypuszczać, aby możliwości Słowaka miały marnować się na ławce. Ulubionym systemem trenera zabrzan jest gra 4-4-1-1, która świetnie sprawdziła się przeciwko lubinianom i raczej do piątku nic w tej kwestii się nie zmieni. Jeż kandyduje na pozycję zawodnika podwieszonego za wysuniętym napastnikiem, a tam pewne miejsce zajmował dotychczas Tomasz Zahorski. Byłemu reprezentantowi Polski, mimo świetnego występu całej drużyny, mecz z Zagłębiem wyszedł nieszczególnie, bo choć padło pięć bramek, on sam był „zamieszany” w zdobycie zaledwie jednej z nich. Z drugiej strony należy nie zapominać, że Zahorski z pięcioma golami wciąż pozostaje najskuteczniejszym zawodnikiem Górnika, zatem decyzja przed Nawałką niełatwa…
Kłopot bogactwa, to marzenie każdego szkoleniowca, a chyba takie „zmartwienia” ma właśnie Adam Nawałka, zwłaszcza w drugiej linii. Oprócz wymienionych Słowaków, może liczyć na takich piłkarzy jak Bonin, Danch, Kwiek, czy Przybylski. Trener Górnika nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług Macieja Bębenka, który podczas przygotowań w Turcji zerwał wiązadła krzyżowe w kolanie. Na szpicy z pewnością wystąpi Daniel Sikorski, który po przepracowanej zimie wyraźnie imponuje formą i jego pozycja wydaje się na razie nie do ruszenia. W defensywie Nawałka postawi raczej na sprawdzony kwartet Pazdan, Banaś, Jop, Magiera. Do tej formacji kandyduje jeszcze Bemben, który mógłby ewentualnie zastąpić Pazdana. Za plecami obrońców również trwa zaciekła walka o miejsce w składzie, choć na razie zwycięsko wychodzi z niej Adam Stachowiak, który w pokonanym polu zostawia Nowaka i po dwóch latach sprowadzonego z powrotem do Górnika z Mysłowic Mateusza Sławika.
Po ostatnim występie Górnika, możemy być pewni że stadion przy ul. Roosevelta zapełni 10-tysięczna widownia. Szkoda, że zabraknie na nim kibiców z Gdyni, bo po wyłączeniu z użytkowania trzech sektorów, zabrzanie dostali zgodę od PZPN na nieprzyjmowanie kibiców gości. Z pewnością mocno przydaliby się naszym piłkarzom, bo czeka ich tam naprawdę niełatwe zadanie. Jednak jesienią to właśnie w meczu z Górnikiem żółto-niebiescy trafili do siatki po raz pierwszy, więc być może tak będzie również w piątek. Oby pech wreszcie opuścił zespół Pasieki i bezcenne punkty wpadły na jego konto.
Arkadiusz Skubek
Copyright Arka Gdynia |