Aktualności
26.11.2010
Przedmeczowa konferencja prasowa. Ograć Śląsk!
Po dwóch meczach poza Gdynią, Arka wraca na Narodowy Stadion Rugby, więc dwa dni przed spotkaniem ponownie odbyła się konferencja prasowa trenera Dariusza Pasieki oraz przedstawiciela drużyny. Tym razem piłkarzy reprezentował Marcin Budziński.
Zapis konferencji dostępny jest także na stronie telewizji ARKA TV
Szkoleniowiec Arki rozpoczął swoją wypowiedź od docenienia klasy naszego najbliższego rywala, a jednocześnie podkreślił, że mimo niekorzystnego rezultatu spotkania w Warszawie jest przekonany o sile swojego zespołu.
- Nasz przeciwnik jest na fali wznoszącej, zdajemy sobie sprawę z klasy przeciwnika. Śląsk z pewnością jest teraz w świetnej formie fizycznej i psychicznej, a ponadto będą chcieli udowodnić, że ich dyspozycja nie jest przypadkiem. Trener Lenczyk to „lis piłkarski” i na pewno będzie chciał tu coś udowodnić, tym bardziej, że ma już doświadczenie z gry na naszym obiekcie.
Wracając do meczu z Legią, to chociażby cofniecie kartki dla Marciano Brumy udowadnia, że zostaliśmy tam skrzywdzeni, choć oczywiście rzutu karnego cofnąć nie można było. Ja jednak wyciągam z tego spotkania także kilka pozytywów, bo mimo wyniku, który jest dla nas krzywdzący, zaprezentowaliśmy się nieźle i myślę, że ta dobra postawa zaowocuje w meczu ze Śląskiem.
Marcin Budziński nie mógł oczywiście uniknąć pytań o swój występ na Łazienkowskiej i feralną sytuację z pierwszej połowy, kiedy mógł otworzyć wynik meczu.
- Jest mi miło, że zostałem doceniony przez obserwatorów tego meczu, ale nie idzie to w parze z moim samopoczuciem po tym spotkaniem, bo mogłem mu nadać zupełnie inny bieg, wykorzystując sytuację sam na sam ze Skabą. Pozostaje mi swoją piłkarską złość przelać na jak najlepszy występ przeciwko Śląskowi. Mecz z Legią był dosyć dziwny, ja nie uważam, żebym zagrał jakoś nadzwyczajnie, poza tym miałem kilka strat. We wtorek trenerzy puścili nam ten mecz, choć ja staram się nie oglądać swoich meczów, bo nie mogę na siebie patrzeć!
Marcina zapytano również o związek z jego wyższą formą w ostatnich meczach, a ławką rezerwowych na której usiadł w meczu z Koroną.
- Trudno mi powiedzieć, czy miejsce na ławce rezerwowych podziałało na mnie mobilizująco. Czasami tak bywa, że niewiele wychodzi na boisku i usiadłem na ławkę. Coś poszło nie tak, ale cały czas ciężko pracuję, robiłem swoje i potem było lepiej.
Sprawę wideoanaliz gry Arki podchwycili przedstawiciele prasy, którzy zapytali o to trenera Pasiekę.
- Ja rzadko katuję swoich piłkarzy zapisami ich meczów, bo taka cotygodniowa wideoanaliza nie wpływa korzystnie na koncentrację zawodników. My oczywiście w sztabie trenerskim wszystko sobie analizujemy, a wtedy przeprowadzamy indywidualne rozmowy, najczęściej grupami – z grupą obrońców, grupą pomocników, czy napastników i na takich taktycznych spotkaniach chłopcy się bardziej otwierają.
Poruszono ponadto kwestię uderzeń z dystansu, do której najpierw odniósł się Marcin Budziński.
- Mam chyba pewną blokadę psychiczną jeśli chodzi o strzały z dystansu, ale powoli się odblokowuję i będę starał się strzelać, jeśli tylko będę miał możliwość.
Trener Pasieka dodał:
- Ja namawiam nie tylko Marcina do strzałów z dystansu. Są inni jeszcze potrafiący to zawodnicy – jest Paweł Zawistowski, jest Filip Burkhardt. Ja często chłopakom zarzucam, że nie dają okazji wykazać się bramkarzowi, nie dają mu okazji do popełnienia błędu. Nad tym też pracujemy, dzisiaj na treningu było tych strzałów z daleka trochę więcej, a w sobotę mogą być trudne warunki, więc będzie okazja do tego, żeby bramkarz mógł się pomylić. Jednocześnie wymagam od drużyny, żeby grała trochę wyżej i utrudniała uderzenia z dystansu przeciwnikowi i patrząc na statystyki, całkiem nieźle to wygląda.
Jak zwykle podczas konferencji prasowej szkoleniowiec Arki przybliżył aktualną sytuację zdrowotną w swoim zespole oraz ustosunkował się do pytania o hierarchię wśród swoich bramkarzy, po ostatnim meczu w Warszawie.
- Nawiązując do naszej sytuacji kadrowej, mogę uspokoić, że Ante Rozić już normalnie trenuje i jest do mojej dyspozycji od początku tygodnia, podobnie jest z Miro Bożokiem, który również jest już „do grania”. Wczoraj Krystian Żołnierewicz zszedł w trakcie treningu, ale dziś już normalnie uczestniczył w zajęciach, więc z nim również jest wszystko w porządku. Pozostali piłkarze, którzy leczyli kontuzję nadal są poza kadrą i to się chyba w tym roku już nie zmieni.
Norbert Witkowski w treningu pokazuje złość piłkarską i to jest bardzo pozytywne. Hierarchia wśród naszych bramkarzy zbytnio się nie zmieniła, choćby dlatego, że dziś Hirek Zoch zszedł dziś z treningu z urazem i jeszcze nie wiadomo, co się z nim stało.
Sytuacja z naszą grą obronną jest paradoksalna, bo wszystko w niej funkcjonuje poprawnie, a jednak zaliczamy trafienia samobójcze. Ja nie przypominam sobie sytuacji, aby do 14. kolejki bramkarz miał zaliczone dwa samobóje. Poza tym, przy większości z tych goli przeciwnik robił bardzo mało, aby nas do tych samobójczych bramek zmusić i z tego ja nie mogę być zadowolonym.
Trener wypowiedział się również w kwestii "planu minimum" na najbliższe dwa mecze oraz sposobu na obronę przed najmocniejszym atutem Śląska, czyli stałymi fragmentami gry.
- Czasami jest tak, że się gra o zwycięstwo, a gdy schodzi się z boiska z remisem, to człowiek i tak jest bardzo szczęśliwy. My jednak będziemy chcieli podtrzymać swoją passę i zakończyć tę rundę z dobrymi wynikami i dobrą grą. Tak się składa, że obie ekipy, z którymi przyjdzie nam zagrać, pod wodzą nowych trenerów radzą sobie bardzo dobrze i będzie to zadanie niezwykle trudne, ale my pokazaliśmy już, że potrafimy zagrać z zespołami z czołówki dobre mecze i osiągnąć korzystne rezultaty. Liczę, że uda się to również tym razem, bo dlaczego miałoby się stać inaczej?
Śląsk zdobywa dużo bramek po stałych fragmentach gry, podobnie zresztą jak Legią, która do meczu z nami na 15 goli aż 12 zdobyła po stałych fragmentach. Gra Maćka Szmatiuka w tych elementach była dla nas bardzo ważna, ale myślę, że niezależnie od tego, kto go zastąpi, my sobie z tym problemem poradzimy. Najlepsze jednak antidotum na Śląsk, to unikanie rzutów wolnych i rożnych, a wtedy problem rozwiąże się sam.
Na koniec zapytano trenera o to, czy jego zawodników nie zaskoczy być może niesprzyjająca pogoda...
- Może zdarzyć się tak, że w czasie meczu nie będzie wymarzonych warunków do gry piłkę, ale my już jesteśmy do tego przyzwyczajeni, bo prawie cały tydzień pada i jest zimno, więc pogoda nas nie zaskoczy. Ja mam nadzieję, że doping naszych kibiców poniesie moich zawodników do walki, a poza tym po dwóch ostatnich wpadkach ambicja ich poniesie do tego, aby ponownie udowodnili swoją wartość i na tle takiego rywala jak Śląsk, a jest to w ostatnim miesiącu najlepsza drużyna w lidze, pokazali, że potrafią grać w piłkę.
notował: Skubi
Zapis konferencji dostępny jest także na stronie telewizji ARKA TV
Szkoleniowiec Arki rozpoczął swoją wypowiedź od docenienia klasy naszego najbliższego rywala, a jednocześnie podkreślił, że mimo niekorzystnego rezultatu spotkania w Warszawie jest przekonany o sile swojego zespołu.
- Nasz przeciwnik jest na fali wznoszącej, zdajemy sobie sprawę z klasy przeciwnika. Śląsk z pewnością jest teraz w świetnej formie fizycznej i psychicznej, a ponadto będą chcieli udowodnić, że ich dyspozycja nie jest przypadkiem. Trener Lenczyk to „lis piłkarski” i na pewno będzie chciał tu coś udowodnić, tym bardziej, że ma już doświadczenie z gry na naszym obiekcie.
Wracając do meczu z Legią, to chociażby cofniecie kartki dla Marciano Brumy udowadnia, że zostaliśmy tam skrzywdzeni, choć oczywiście rzutu karnego cofnąć nie można było. Ja jednak wyciągam z tego spotkania także kilka pozytywów, bo mimo wyniku, który jest dla nas krzywdzący, zaprezentowaliśmy się nieźle i myślę, że ta dobra postawa zaowocuje w meczu ze Śląskiem.
Marcin Budziński nie mógł oczywiście uniknąć pytań o swój występ na Łazienkowskiej i feralną sytuację z pierwszej połowy, kiedy mógł otworzyć wynik meczu.
- Jest mi miło, że zostałem doceniony przez obserwatorów tego meczu, ale nie idzie to w parze z moim samopoczuciem po tym spotkaniem, bo mogłem mu nadać zupełnie inny bieg, wykorzystując sytuację sam na sam ze Skabą. Pozostaje mi swoją piłkarską złość przelać na jak najlepszy występ przeciwko Śląskowi. Mecz z Legią był dosyć dziwny, ja nie uważam, żebym zagrał jakoś nadzwyczajnie, poza tym miałem kilka strat. We wtorek trenerzy puścili nam ten mecz, choć ja staram się nie oglądać swoich meczów, bo nie mogę na siebie patrzeć!
Marcina zapytano również o związek z jego wyższą formą w ostatnich meczach, a ławką rezerwowych na której usiadł w meczu z Koroną.
- Trudno mi powiedzieć, czy miejsce na ławce rezerwowych podziałało na mnie mobilizująco. Czasami tak bywa, że niewiele wychodzi na boisku i usiadłem na ławkę. Coś poszło nie tak, ale cały czas ciężko pracuję, robiłem swoje i potem było lepiej.
Sprawę wideoanaliz gry Arki podchwycili przedstawiciele prasy, którzy zapytali o to trenera Pasiekę.
- Ja rzadko katuję swoich piłkarzy zapisami ich meczów, bo taka cotygodniowa wideoanaliza nie wpływa korzystnie na koncentrację zawodników. My oczywiście w sztabie trenerskim wszystko sobie analizujemy, a wtedy przeprowadzamy indywidualne rozmowy, najczęściej grupami – z grupą obrońców, grupą pomocników, czy napastników i na takich taktycznych spotkaniach chłopcy się bardziej otwierają.
Poruszono ponadto kwestię uderzeń z dystansu, do której najpierw odniósł się Marcin Budziński.
- Mam chyba pewną blokadę psychiczną jeśli chodzi o strzały z dystansu, ale powoli się odblokowuję i będę starał się strzelać, jeśli tylko będę miał możliwość.
Trener Pasieka dodał:
- Ja namawiam nie tylko Marcina do strzałów z dystansu. Są inni jeszcze potrafiący to zawodnicy – jest Paweł Zawistowski, jest Filip Burkhardt. Ja często chłopakom zarzucam, że nie dają okazji wykazać się bramkarzowi, nie dają mu okazji do popełnienia błędu. Nad tym też pracujemy, dzisiaj na treningu było tych strzałów z daleka trochę więcej, a w sobotę mogą być trudne warunki, więc będzie okazja do tego, żeby bramkarz mógł się pomylić. Jednocześnie wymagam od drużyny, żeby grała trochę wyżej i utrudniała uderzenia z dystansu przeciwnikowi i patrząc na statystyki, całkiem nieźle to wygląda.
Jak zwykle podczas konferencji prasowej szkoleniowiec Arki przybliżył aktualną sytuację zdrowotną w swoim zespole oraz ustosunkował się do pytania o hierarchię wśród swoich bramkarzy, po ostatnim meczu w Warszawie.
- Nawiązując do naszej sytuacji kadrowej, mogę uspokoić, że Ante Rozić już normalnie trenuje i jest do mojej dyspozycji od początku tygodnia, podobnie jest z Miro Bożokiem, który również jest już „do grania”. Wczoraj Krystian Żołnierewicz zszedł w trakcie treningu, ale dziś już normalnie uczestniczył w zajęciach, więc z nim również jest wszystko w porządku. Pozostali piłkarze, którzy leczyli kontuzję nadal są poza kadrą i to się chyba w tym roku już nie zmieni.
Norbert Witkowski w treningu pokazuje złość piłkarską i to jest bardzo pozytywne. Hierarchia wśród naszych bramkarzy zbytnio się nie zmieniła, choćby dlatego, że dziś Hirek Zoch zszedł dziś z treningu z urazem i jeszcze nie wiadomo, co się z nim stało.
Sytuacja z naszą grą obronną jest paradoksalna, bo wszystko w niej funkcjonuje poprawnie, a jednak zaliczamy trafienia samobójcze. Ja nie przypominam sobie sytuacji, aby do 14. kolejki bramkarz miał zaliczone dwa samobóje. Poza tym, przy większości z tych goli przeciwnik robił bardzo mało, aby nas do tych samobójczych bramek zmusić i z tego ja nie mogę być zadowolonym.
Trener wypowiedział się również w kwestii "planu minimum" na najbliższe dwa mecze oraz sposobu na obronę przed najmocniejszym atutem Śląska, czyli stałymi fragmentami gry.
- Czasami jest tak, że się gra o zwycięstwo, a gdy schodzi się z boiska z remisem, to człowiek i tak jest bardzo szczęśliwy. My jednak będziemy chcieli podtrzymać swoją passę i zakończyć tę rundę z dobrymi wynikami i dobrą grą. Tak się składa, że obie ekipy, z którymi przyjdzie nam zagrać, pod wodzą nowych trenerów radzą sobie bardzo dobrze i będzie to zadanie niezwykle trudne, ale my pokazaliśmy już, że potrafimy zagrać z zespołami z czołówki dobre mecze i osiągnąć korzystne rezultaty. Liczę, że uda się to również tym razem, bo dlaczego miałoby się stać inaczej?
Śląsk zdobywa dużo bramek po stałych fragmentach gry, podobnie zresztą jak Legią, która do meczu z nami na 15 goli aż 12 zdobyła po stałych fragmentach. Gra Maćka Szmatiuka w tych elementach była dla nas bardzo ważna, ale myślę, że niezależnie od tego, kto go zastąpi, my sobie z tym problemem poradzimy. Najlepsze jednak antidotum na Śląsk, to unikanie rzutów wolnych i rożnych, a wtedy problem rozwiąże się sam.
Na koniec zapytano trenera o to, czy jego zawodników nie zaskoczy być może niesprzyjająca pogoda...
- Może zdarzyć się tak, że w czasie meczu nie będzie wymarzonych warunków do gry piłkę, ale my już jesteśmy do tego przyzwyczajeni, bo prawie cały tydzień pada i jest zimno, więc pogoda nas nie zaskoczy. Ja mam nadzieję, że doping naszych kibiców poniesie moich zawodników do walki, a poza tym po dwóch ostatnich wpadkach ambicja ich poniesie do tego, aby ponownie udowodnili swoją wartość i na tle takiego rywala jak Śląsk, a jest to w ostatnim miesiącu najlepsza drużyna w lidze, pokazali, że potrafią grać w piłkę.
notował: Skubi
Copyright Arka Gdynia |