Aktualności
03.11.2010
Nasza Ekstra-klasa (Metro)
Dzisiejszy odcinek „Naszej ekstra-klasy", wtorkowego cyklu podsumowującego wydarzenia minionej ligowej kolejki, będzie wyjątkowy. Nie tylko dlatego, że dziś jest środa. Otóż zamiast tradycyjnej wywiadówki postanowiliśmy przeprowadzić naukowy eksperyment. Zebraliśmy statystykę celnych strzałów w każdym z 87 dotychczasowych meczów bieżącego sezonu. Niezbędnego materiału naukowego dostarczyły nam oficjalne strony klubów ekstraklasy. Chcieliśmy sprawdzić, co by się stało, gdyby piłkarze z pola mieli stuprocentową skuteczność, czyli gdyby golkiperzy przy każdym ze strzałów w światło bramki mogli najwyżej podrapać się po głowie. Inaczej mówiąc - statystyki celnych uderzeń potraktowaliśmy jako wyniki poszczególnych spotkań, co pozwoliło nam utworzyć alternatywną tabelę.
Po przeprowadzeniu eksperymentu ekstraklasa po 11 kolejkach wygląda tak: w 87 meczach padło 848 bramek, co daje średnią ponad 9,5 gola na mecz. Praca bramkarzy ograniczała się tylko do wyłapywania dośrodkowań i wybijania tzw. piątek. Ale nawet to nie przeszkodziło golkiperowi Arki Gdynia Norbertowi Witkowskiemu zachować czyste konto w meczu z Lechem Poznań. Mistrz Polski nie oddał w tym spotkaniu ani jednego celnego strzału na bramkę.
Najwięcej goli straciła Cracovia, bo aż 70 (średnio 6,3 gola na mecz), a najwięcej strzelił Śląsk Wrocław - 67 (niemal równo 6 bramek na jedno spotkanie). Mecze z udziałem Śląska były zdecydowanie najciekawsze, bo padło w nich łącznie aż 131 bramek. Starcie Śląska z Widzewem Łódź, które zakończyło się remisem 12:12 zasługuje na miano najciekawszej dotychczasowej potyczki. Nudą wiało na meczach Ruchu Chorzów, na których padło tylko 89 goli. Ale najnudniejszym dotychczasowym starciem było zakończone wynikiem 1:1 spotkanie Lechii z Cracovia. A co ciekawe, pierwsza z tych drużyn ma największą w całej lidze dodatnią różnicę między strzelonymi, a straconymi bramkami (+29). Największą różnicę ujemną ma zaś Polonia Bytom (-26). Nic dziwnego, że te drużyny zajmują dwie skrajne pozycje w naszej alternatywnej tabeli. Oto ona: W nawiasie podaliśmy różnicę zajmowanej pozycji przez daną drużynę względem prawdziwej tabeli ekstraklasy, która prezentuje się następująco:
Wnioski
Eksperyment nie byłby eksperymentem, gdyby czegoś nie dowodził, lub czegoś nie potwierdzał. Teraz możemy sobie odpowiedzieć na przykład na pytanie: ilu celnych strzałów na bramkę potrzebuje przeciętny piłkarz grający w polskiej lidze, by strzelić gola? Ponieważ w ekstraklasie po 848 uderzeniach w światło bramki padło 199 goli, odpowiedź jest prosta. Ponad czterech. Mamy też dowód na to, że ciężko przewidzieć wyniki ligowych meczów. Aż 34 z 87 spotkań (to więcej niż 1/3) nie zakończyło się wygraną drużyny, która częściej strzelała na bramkę rywala. Możemy też wybrać najbardziej i najmniej skuteczną jak dotąd drużynę. Tą pierwszą jest Korona Kielce, która potrzebowała tylko 47 celnych strzałów, by zdobyć 17 goli. Tą drugą - Śląsk. Po aż 55 uderzeniach tej drużyny w światło bramki futbolówka nie grzęzła w sieci. Czyli piłkarze Śląska do zdobycia gola potrzebowali prawie sześciu celnych strzałów.
Piotr Kalisz - Prymus
Nasz eksperyment pozwolił też wyłonić najlepszego i najgorszego bramkarza dotychczasowych rozgrywek. Na miano prymusa zasłużył Norbert Witkowski - człowiek, któremu Arka zawdzięcza to, że Arka straciła najmniej goli w lidze. Przy założeniu, że wszystkie celne strzały na bramkę odbija golkiper (a nie interweniuje piłkarz z pola), bramkarz żółto niebieskich, który nie opuścił jeszcze żadnego meczu, nie ma sobie równych. Arka straciła tylko sześć bramek, istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że Witkowski obronił aż 47 strzałów.
Ośla Ławka
Na oślą ławkę wędruje zaś bramkarz Zagłębia Lubin Bojan Isailovic. Serb obronił tylko 28 z 41 uderzeń. Żeby go pokonać, wystarczyło 3,15 celnego strzału. Statystyki nie przemawiają też za golkiperem Lechii Pawłem Kapsą. Zmieniony w ostatniej kolejce przez Sebastiana Małkowskiego, w 10 meczach musiał obronić tylko 32 strzały na bramkę. Ta sztuka udała mu się raptem 22 razy. 3,2 celnego strzału na jego bramkę kończyło się golem.
Metro
Po przeprowadzeniu eksperymentu ekstraklasa po 11 kolejkach wygląda tak: w 87 meczach padło 848 bramek, co daje średnią ponad 9,5 gola na mecz. Praca bramkarzy ograniczała się tylko do wyłapywania dośrodkowań i wybijania tzw. piątek. Ale nawet to nie przeszkodziło golkiperowi Arki Gdynia Norbertowi Witkowskiemu zachować czyste konto w meczu z Lechem Poznań. Mistrz Polski nie oddał w tym spotkaniu ani jednego celnego strzału na bramkę.
Najwięcej goli straciła Cracovia, bo aż 70 (średnio 6,3 gola na mecz), a najwięcej strzelił Śląsk Wrocław - 67 (niemal równo 6 bramek na jedno spotkanie). Mecze z udziałem Śląska były zdecydowanie najciekawsze, bo padło w nich łącznie aż 131 bramek. Starcie Śląska z Widzewem Łódź, które zakończyło się remisem 12:12 zasługuje na miano najciekawszej dotychczasowej potyczki. Nudą wiało na meczach Ruchu Chorzów, na których padło tylko 89 goli. Ale najnudniejszym dotychczasowym starciem było zakończone wynikiem 1:1 spotkanie Lechii z Cracovia. A co ciekawe, pierwsza z tych drużyn ma największą w całej lidze dodatnią różnicę między strzelonymi, a straconymi bramkami (+29). Największą różnicę ujemną ma zaś Polonia Bytom (-26). Nic dziwnego, że te drużyny zajmują dwie skrajne pozycje w naszej alternatywnej tabeli. Oto ona: W nawiasie podaliśmy różnicę zajmowanej pozycji przez daną drużynę względem prawdziwej tabeli ekstraklasy, która prezentuje się następująco:
Wnioski
Eksperyment nie byłby eksperymentem, gdyby czegoś nie dowodził, lub czegoś nie potwierdzał. Teraz możemy sobie odpowiedzieć na przykład na pytanie: ilu celnych strzałów na bramkę potrzebuje przeciętny piłkarz grający w polskiej lidze, by strzelić gola? Ponieważ w ekstraklasie po 848 uderzeniach w światło bramki padło 199 goli, odpowiedź jest prosta. Ponad czterech. Mamy też dowód na to, że ciężko przewidzieć wyniki ligowych meczów. Aż 34 z 87 spotkań (to więcej niż 1/3) nie zakończyło się wygraną drużyny, która częściej strzelała na bramkę rywala. Możemy też wybrać najbardziej i najmniej skuteczną jak dotąd drużynę. Tą pierwszą jest Korona Kielce, która potrzebowała tylko 47 celnych strzałów, by zdobyć 17 goli. Tą drugą - Śląsk. Po aż 55 uderzeniach tej drużyny w światło bramki futbolówka nie grzęzła w sieci. Czyli piłkarze Śląska do zdobycia gola potrzebowali prawie sześciu celnych strzałów.
Piotr Kalisz - Prymus
Nasz eksperyment pozwolił też wyłonić najlepszego i najgorszego bramkarza dotychczasowych rozgrywek. Na miano prymusa zasłużył Norbert Witkowski - człowiek, któremu Arka zawdzięcza to, że Arka straciła najmniej goli w lidze. Przy założeniu, że wszystkie celne strzały na bramkę odbija golkiper (a nie interweniuje piłkarz z pola), bramkarz żółto niebieskich, który nie opuścił jeszcze żadnego meczu, nie ma sobie równych. Arka straciła tylko sześć bramek, istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że Witkowski obronił aż 47 strzałów.
Ośla Ławka
Na oślą ławkę wędruje zaś bramkarz Zagłębia Lubin Bojan Isailovic. Serb obronił tylko 28 z 41 uderzeń. Żeby go pokonać, wystarczyło 3,15 celnego strzału. Statystyki nie przemawiają też za golkiperem Lechii Pawłem Kapsą. Zmieniony w ostatniej kolejce przez Sebastiana Małkowskiego, w 10 meczach musiał obronić tylko 32 strzały na bramkę. Ta sztuka udała mu się raptem 22 razy. 3,2 celnego strzału na jego bramkę kończyło się golem.
Metro
Copyright Arka Gdynia |