Aktualności
26.10.2009
Oceny piłkarzy Arki (Gazeta Wyborcza)
W meczu z Jagiellonią do wyjściowego składu Arki wrócił Tadas Labukas. I rozczarował
Litwin miał zabójcze wejście do Arki. W trzech sparingach strzelił cztery bramki, najlepszy występ miał w spotkaniu ze spadkowiczem z Bundesligi - Energie Cottbus. Nic więc dziwnego, że Labukas rozbudził w Gdyni nadzieje, wydawało się, że Arka w końcu ma bramkostrzelnego napastnika.
- To typ napastnika, jakiego potrzebowaliśmy. Jest dobrze wyszkolony technicznie, znakomicie odnajduje się w polu karnym. Ma instynkt strzelecki, dobrze gra tyłem do bramki - cieszył się przed sezonem były już trener Arki Marek Chojnacki.
Na początku rozgrywek Litwin miał pewne miejsce w składzie. Pierwsze siedem spotkań rozpoczynał w wyjściowej jedenastce, w czterech pierwszych meczach grał od pierwszej do ostatniej minuty. Litwin jednak zawodził, bo nie potrafił strzelić bramki, rzadko dochodził w ogóle do sytuacji strzeleckich.
Największe kłopoty Labukasa zaczęły się jednak w spotkaniu z Polonią Warszawa, kiedy już w 20. minucie doznał kontuzji kolana. Brak zdrowia, a także formy spowodował, że kolejne spotkania Litwin zaczynał już na rezerwie. Dopiero z Jagiellonią wrócił do wyjściowego składu, ale już nie do ataku, tylko na prawą pomoc, gdzie zastąpił kontuzjowanego Marcina Budzińskiego. Litwin, poza jednym strzałem z dystansu, nie pokazał jednak nic dobrego. W drugiej połowie, kiedy z boiska zszedł kontuzjowany Stojko Sakaliev (podkręcił kostkę), został nawet przesunięty do ataku, ale tam też grał słabo. W końcu, w 71. minucie, został zmieniony, zastąpił go nie do końca wyleczony Przemysław Trytko.
Kontuzje Labukasa i Trytki sprawiły, że od kilku spotkań atak Arki tworzą Sakaliev i Marcin Wachowicz. I grają nieźle. Z Jagiellonią obaj byli aktywni (choć tylko w pierwszej połowie) - Wachowicz często znajdował się z piłką pod bramką rywala, Sakaliev dobrze się zastawiał i rozgrywał. Wygląda więc na to, że po słabym występie z Jagiellonią droga Labukasa do wyjściowego składu jest coraz dalsza. Bo zakładając brak kontuzji w ataku, Litwin jest teraz piłkarzem nr 4 (po Sakalievie, Wachowiczu i Trytce), a na prawej pomocy najwyżej nr 3 (jest Budziński, wracający do formy Bartosz Karwan, a także Tomasz Sokołowski, choć on nie ma mocnej pozycji u Dariusza Pasieki).
Oceny piłkarzy Arki za mecz z Jagiellonią ceny piłkarzy Arki
Andrzej Bledzewski - 3. Bramkarz Arki jest ostatnio w świetnej formie. W meczu z Jagiellonią nie wpuścił bramki, choć akurat w tym spotkaniu zbyt wiele pracy to on nie miał. Obronił dwa strzały Kamila Grosickiego (po jednym w pierwszej i drugiej połowie), raz - po rzucie wolnym Tomasza Frankowskiego z ponad 20 m - uratował go słupek.
Łukasz Kowalski - 3. Zagrał poprawnie, ale niczym się nie wyróżniał. W drugiej połowie obrońcy Arki mieli ułatwione zadanie, bo goście grali w osłabieniu i rzadko atakowali. Przycisnęli dopiero w końcówce, ale akurat Kowalski grał na prawej stronie pewnie.
Maciej Szmatiuk - 3. To był dla niego trudny mecz, bo wysoki obrońca musiał sobie radzić z mniejszymi i bardziej zwrotnymi napastnikami Jagiellonii - Grosickim i Frankowskim. Nie miał z tym jednak problemu, choć kluczowe interwencje też mu się nie zdarzały.
Mateusz Siebert - 4. Od kilku spotkań aż bije od niego spokojem i rozwagą. Wejście do zespołu miał fatalne - zagrał katastrofalną połowę meczu z Legią i w przerwie sam poprosił o zmianę. Po powrocie do wyjściowego składu (już nie na prawej obronie, ale w środku) jest najrówniej grającym piłkarzem Arki.
Michał Płotka - 2. Potwierdziło się, że jest bez formy. Zaczynał sezon w wyjściowym składzie, ale potem stracił miejsce na środku obrony na rzecz Sieberta. Z Jagiellonią zagrał na lewej stronie, musiał zastąpić kontuzjowanego Roberta Bednarka. Płotka, zwłaszcza w drugiej połowie, grał jednak niepewnie, zdarzały mu się bardzo proste błędy.
Tadas Labukas - 2. Wrócił do wyjściowego składu, ale już nie do ataku, a na prawą pomoc, gdzie zastąpił kontuzjowanego Marcina Budzińskiego. Oddał jeden niezły strzał z dystansu i to wszystko. W drugiej połowie na 13 minut został przesunięty do ataku, ale i to mu nie pomogło.
Adrian Mrowiec - 3. W akcjach ofensywnych nie błyszczał, ale nikt tego od niego nie wymaga. Ma za to grać dobrze w destrukcji i swoje zadanie wykonał.
Bartosz Ława - 2. Słabiutki występ piłkarza, który ma być motorem napędowym akcji Arki. Zwłaszcza w drugiej połowie, kiedy Arka grała z przewagą jednego zawodnika, Ława powinien mieć często piłkę, kreować grę. Ale tego nie robił. A kiedy był już przy piłce, zbyt często zdarzały mu się bardzo proste straty, niedokładne podania.
Ljubomir Ljubenov - 3. Arka atakowała głównie lewą stroną, Bułgar często był przy piłce, ale z jego licznych zwodów i kiwek niewiele wynikało. A momentami aż się prosi, aby Bułgar, po jednym czy drugim zwodzie, odegrał piłkę, dośrodkował, a najlepiej oddał strzał. Bo Ljubenov, choć tydzień wcześniej zdobył bramkę w Kielcach, strzelać chyba nie lubi.
Stojko Sakaliev - 4. Szkoda, że w 58. minucie musiał zejść z boiska z powodu skręconej kostki, bo był najlepszym piłkarzem w ofensywie Arki. Dobrze się uzupełniał z Marcinem Wachowiczem, był organizatorem akcji zespołu z Gdyni. To po faulu na nim w 44. minucie Dariusz Jarecki dostał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.
Marcin Wachowicz - 3. Gdyby w 8. minucie wykorzystał potknięcie Andriusa Skerli i sytuację sam na sam z Grzegorzem Sandomierskim, zostałby pewnie bohaterem. Ale strzelił obok słupka. Potem jeszcze kilka razy był z piłką w polu karnym Jagiellonii, ale zawsze brakowało mu pomysłu i precyzji.
Filip Burkhardt - 2. Trener Dariusz Pasieka niepotrzebnie go wpuszczał (może warto było zaryzykować i dać szansę Bartoszowi Karwanowi?). Burkhardt potwierdził, że ekstraklasa to dla niego za wysoki poziom. Jedyne co potrafił zrobić, to kolejne dośrodkowania pod bramkę Jagiellonii, w zdecydowanej większości niedokładne.
Przemysław Trytko i Tomasz Sokołowski grali zbyt krótko, aby ich oceniać.
Litwin miał zabójcze wejście do Arki. W trzech sparingach strzelił cztery bramki, najlepszy występ miał w spotkaniu ze spadkowiczem z Bundesligi - Energie Cottbus. Nic więc dziwnego, że Labukas rozbudził w Gdyni nadzieje, wydawało się, że Arka w końcu ma bramkostrzelnego napastnika.
- To typ napastnika, jakiego potrzebowaliśmy. Jest dobrze wyszkolony technicznie, znakomicie odnajduje się w polu karnym. Ma instynkt strzelecki, dobrze gra tyłem do bramki - cieszył się przed sezonem były już trener Arki Marek Chojnacki.
Na początku rozgrywek Litwin miał pewne miejsce w składzie. Pierwsze siedem spotkań rozpoczynał w wyjściowej jedenastce, w czterech pierwszych meczach grał od pierwszej do ostatniej minuty. Litwin jednak zawodził, bo nie potrafił strzelić bramki, rzadko dochodził w ogóle do sytuacji strzeleckich.
Największe kłopoty Labukasa zaczęły się jednak w spotkaniu z Polonią Warszawa, kiedy już w 20. minucie doznał kontuzji kolana. Brak zdrowia, a także formy spowodował, że kolejne spotkania Litwin zaczynał już na rezerwie. Dopiero z Jagiellonią wrócił do wyjściowego składu, ale już nie do ataku, tylko na prawą pomoc, gdzie zastąpił kontuzjowanego Marcina Budzińskiego. Litwin, poza jednym strzałem z dystansu, nie pokazał jednak nic dobrego. W drugiej połowie, kiedy z boiska zszedł kontuzjowany Stojko Sakaliev (podkręcił kostkę), został nawet przesunięty do ataku, ale tam też grał słabo. W końcu, w 71. minucie, został zmieniony, zastąpił go nie do końca wyleczony Przemysław Trytko.
Kontuzje Labukasa i Trytki sprawiły, że od kilku spotkań atak Arki tworzą Sakaliev i Marcin Wachowicz. I grają nieźle. Z Jagiellonią obaj byli aktywni (choć tylko w pierwszej połowie) - Wachowicz często znajdował się z piłką pod bramką rywala, Sakaliev dobrze się zastawiał i rozgrywał. Wygląda więc na to, że po słabym występie z Jagiellonią droga Labukasa do wyjściowego składu jest coraz dalsza. Bo zakładając brak kontuzji w ataku, Litwin jest teraz piłkarzem nr 4 (po Sakalievie, Wachowiczu i Trytce), a na prawej pomocy najwyżej nr 3 (jest Budziński, wracający do formy Bartosz Karwan, a także Tomasz Sokołowski, choć on nie ma mocnej pozycji u Dariusza Pasieki).
Oceny piłkarzy Arki za mecz z Jagiellonią ceny piłkarzy Arki
Andrzej Bledzewski - 3. Bramkarz Arki jest ostatnio w świetnej formie. W meczu z Jagiellonią nie wpuścił bramki, choć akurat w tym spotkaniu zbyt wiele pracy to on nie miał. Obronił dwa strzały Kamila Grosickiego (po jednym w pierwszej i drugiej połowie), raz - po rzucie wolnym Tomasza Frankowskiego z ponad 20 m - uratował go słupek.
Łukasz Kowalski - 3. Zagrał poprawnie, ale niczym się nie wyróżniał. W drugiej połowie obrońcy Arki mieli ułatwione zadanie, bo goście grali w osłabieniu i rzadko atakowali. Przycisnęli dopiero w końcówce, ale akurat Kowalski grał na prawej stronie pewnie.
Maciej Szmatiuk - 3. To był dla niego trudny mecz, bo wysoki obrońca musiał sobie radzić z mniejszymi i bardziej zwrotnymi napastnikami Jagiellonii - Grosickim i Frankowskim. Nie miał z tym jednak problemu, choć kluczowe interwencje też mu się nie zdarzały.
Mateusz Siebert - 4. Od kilku spotkań aż bije od niego spokojem i rozwagą. Wejście do zespołu miał fatalne - zagrał katastrofalną połowę meczu z Legią i w przerwie sam poprosił o zmianę. Po powrocie do wyjściowego składu (już nie na prawej obronie, ale w środku) jest najrówniej grającym piłkarzem Arki.
Michał Płotka - 2. Potwierdziło się, że jest bez formy. Zaczynał sezon w wyjściowym składzie, ale potem stracił miejsce na środku obrony na rzecz Sieberta. Z Jagiellonią zagrał na lewej stronie, musiał zastąpić kontuzjowanego Roberta Bednarka. Płotka, zwłaszcza w drugiej połowie, grał jednak niepewnie, zdarzały mu się bardzo proste błędy.
Tadas Labukas - 2. Wrócił do wyjściowego składu, ale już nie do ataku, a na prawą pomoc, gdzie zastąpił kontuzjowanego Marcina Budzińskiego. Oddał jeden niezły strzał z dystansu i to wszystko. W drugiej połowie na 13 minut został przesunięty do ataku, ale i to mu nie pomogło.
Adrian Mrowiec - 3. W akcjach ofensywnych nie błyszczał, ale nikt tego od niego nie wymaga. Ma za to grać dobrze w destrukcji i swoje zadanie wykonał.
Bartosz Ława - 2. Słabiutki występ piłkarza, który ma być motorem napędowym akcji Arki. Zwłaszcza w drugiej połowie, kiedy Arka grała z przewagą jednego zawodnika, Ława powinien mieć często piłkę, kreować grę. Ale tego nie robił. A kiedy był już przy piłce, zbyt często zdarzały mu się bardzo proste straty, niedokładne podania.
Ljubomir Ljubenov - 3. Arka atakowała głównie lewą stroną, Bułgar często był przy piłce, ale z jego licznych zwodów i kiwek niewiele wynikało. A momentami aż się prosi, aby Bułgar, po jednym czy drugim zwodzie, odegrał piłkę, dośrodkował, a najlepiej oddał strzał. Bo Ljubenov, choć tydzień wcześniej zdobył bramkę w Kielcach, strzelać chyba nie lubi.
Stojko Sakaliev - 4. Szkoda, że w 58. minucie musiał zejść z boiska z powodu skręconej kostki, bo był najlepszym piłkarzem w ofensywie Arki. Dobrze się uzupełniał z Marcinem Wachowiczem, był organizatorem akcji zespołu z Gdyni. To po faulu na nim w 44. minucie Dariusz Jarecki dostał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.
Marcin Wachowicz - 3. Gdyby w 8. minucie wykorzystał potknięcie Andriusa Skerli i sytuację sam na sam z Grzegorzem Sandomierskim, zostałby pewnie bohaterem. Ale strzelił obok słupka. Potem jeszcze kilka razy był z piłką w polu karnym Jagiellonii, ale zawsze brakowało mu pomysłu i precyzji.
Filip Burkhardt - 2. Trener Dariusz Pasieka niepotrzebnie go wpuszczał (może warto było zaryzykować i dać szansę Bartoszowi Karwanowi?). Burkhardt potwierdził, że ekstraklasa to dla niego za wysoki poziom. Jedyne co potrafił zrobić, to kolejne dośrodkowania pod bramkę Jagiellonii, w zdecydowanej większości niedokładne.
Przemysław Trytko i Tomasz Sokołowski grali zbyt krótko, aby ich oceniać.
Copyright Arka Gdynia |