TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

26.10.2009

Niemoc Arki w Gdyni trwa (Gazeta Wyborcza)

To niewyobrażalne, ale Arka - choć przez ponad pół meczu grała z przewagą jednego zawodnika - w końcówce drżała o punkt. Żółto-niebiescy w tym sezonie nie wygrali jeszcze w Gdyni ani jednego meczu!

W meczu z Jagiellonią w Arce zabrakło kontuzjowanych Roberta Bednarka i Marcina Budzińskiego. Bednarka na lewej obronie zastąpił Michał Płotka, a za Budzińskiego zagrał Tadas Labukas. Dla Litwina był to powrót do wyjściowego składu, choć wcześniej grał w ataku.

Teraz pewne miejsce z przodu mają Marcin Wachowicz i Stojko Sakaliev. Obaj od pierwszych minut byli wczoraj aktywni i robili dużo zamieszania. Więcej niż po drugiej stronie boiska napastnicy gości - Tomasz Frankowski (zupełnie niewidoczny) i Kamil Grosicki.

Wachowicz już do przerwy mógł, a nawet powinien strzelić bramkę. Najlepszą okazję zmarnował w 8. minucie, kiedy wyprowadzający piłkę Andrius Skerla poślizgnął się i napastnik Arki był w sytuacji sam na sam z Grzegorzem Sandomierskim. Wachowicz strzelił w długi róg, ale piłka przeleciała obok słupka. Oprócz tej okazji Wachowicz strzelał jeszcze dwa razy (bronił Sandomierski), a w 26. minucie chciał strzelać, ale się poślizgnął. Piłka potoczyła się do Skerli, ale on... też się poślizgnął i - zdaniem piłkarzy Arki - dotknął piłki ręką (akcja w polu karnym).

Sędzia kazał grać dalej. Sakaliev, w porównaniu z Wachowiczem, nie oddawał strzałów, ale dobrze się zastawiał, rozgrywał i brał udział w kluczowej akcji pierwszej połowy. W 44. minucie uciekł Dariuszowi Jareckiemu, ten go sfaulował i dostał drugą żółtą i czerwoną kartkę. Pomocnik gości długo trzymał twarz w dłoniach, bo wiedział, że jego koledzy przez pół meczu będą grali w osłabieniu.

Ale Arka nie potrafiła tego wykorzystać. W drugiej połowie stworzyła zaledwie jedną (!) sytuację - Przemysław Trytko strzelał głową. Trener Arki Dariusz Pasieka ryzykował wpuszczając nie w pełni zdrowego Trytkę, ale nie miał wyjścia, bo Arka grała słabo (na dodatek z powodu kontuzji zszedł Sakaliev).

Niespodziewanie bliżsi wygranej byli goście, którzy w ostatnich pięciu minutach mieli trzy piłki meczowe. Najpierw Frankowski strzelił z wolnego w spojenie, a potem dwie okazje w ciągu minuty zmarnował Grosicki - najpierw strzelił obok słupka, potem przegrał pojedynek sam na sam z Andrzejem Bledzewskim.

Gdynianie nadal są bez wygranej na swoim boisku, choć rozegrali na nim już pięć spotkań.


Dla Gazety

Dariusz Pasieka

trener Arki

Graliśmy zbyt nerwowo, właściwie już od początku. Nie stworzyliśmy w tym meczu za dużo sytuacji, choć w pierwszej połowie potrafiliśmy jeszcze wywrzeć presję na rywalu, mieliśmy z tego kilka stałych fragmentów gry. Najbardziej szkoda jednak sytuacji Wachowicza, bo jego gol mógłby ustawić mecz. Czerwona kartka wbrew pozorom pomogła Jagiellonii, która na drugą połowę wyszła jeszcze bardziej skoncentrowana.

My graliśmy bez pomysłu, nie mieliśmy idei, jak robić blok obronny rywala, waliliśmy głową w mur. Boli zwłaszcza to, że w drugiej połowie, mimo liczebnej przewagi, nie mieliśmy nawet zbyt wielu stałych fragmentów. Jaki mieliśmy pomysł na drugą połowę? Chcieliśmy się przebić bokami, ale nie mogliśmy tego zrobić. Jedną akcję miał tylko Płotka. W środku natomiast nie było miejsca na oddanie strzału.

Michał Probierz

trener Jagiellonii

Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężkie spotkanie, że Arka będzie podbudowana po wyjazdowej wygranej z Koroną. Gospodarze zaczęli agresywnie, a potem sami skomplikowaliśmy sobie sytuację czerwoną kartką. Zachowanie Jareckiego było nierozważne. Wydawało się, że jesteśmy na straconej pozycji, ale umiejętnie staliśmy w defensywie. Z upływem czasu Arka zaczęła się denerwować i w końcówce mieliśmy swoje sytuacje. Zdobyliśmy cenny punkt.

Mateusz Siebert

obrońca Arki

Ciężko było zatrzymać Grosickiego i Frankowskiego. Zwłaszcza ten drugi wykazywał się boiskowym doświadczeniem. W drugiej połowie, mimo przewagi zawodnika, graliśmy znacznie gorzej - utrzymywaliśmy się zbyt krótko przy piłce, graliśmy zbyt wolno. Przez to tylko zremisowaliśmy i nie możemy być zadowoleni z wyniku.

Marcin Wachowicz

napastnik Arki


Napastnika rozlicza się ze strzelonych bramek. Miałem w meczu dobrą sytuację, ale, niestety, nie potrafiłem jej wykorzystać. Mam ostatnio problemy ze skutecznością i wiem, że muszę nad tym popracować. Jak na razie strzeliłem tylko dwie bramki w 10 spotkaniach i jest to słaby wynik. W drugiej połowie za bardzo chcieliśmy strzelić bramkę. Mogliśmy grać spokojnie od tyłu, bokami. Jagiellonia, grając w dziesiątkę, zagęściła środek pola. Wtedy zabrakło akcji skrzydłami.







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia