- W tym sezonie po raz pierwszy zagrałem w IV lidze, nigdy tak nisko nie byłem. Wierzę jednak, że bramka strzelona Cracovii mi pomoże i częściej będę grał w ekstraklasie - mówi pomocnik Prokomu Arka Gdynia Andrij Griszczenko
Arka zremisowała na wyjeździe z Cracovią 1:1, a wyrównującą bramkę dla zespołu z Gdyni strzelił Griszczenko. Jego uderzenie było znakomite - w 84. minucie Griszczenko, który był na boisku zaledwie kwadrans, uderzył lewą nogą zza pola karnego i trafił w okienko bramki Sławomira Olszewskiego. Była to już 9. kolejka ekstraklasy, ale Griszczenko dopiero po raz pierwszy pojawił się na boisku! Co więcej, w dotychczasowych meczach był pomijany przez trenera Wojciecha Stawowego nawet przy ustalaniu 18-osobowej kadry meczowej, nie siadał nawet na ławce rezerwowych. - Andrij jest dobrym wzorem dla wszystkich piłkarzy, którzy grali dotąd mniej lub wcale. Cały czas im powtarzam, że są nam potrzebni, że przyjdzie moment, kiedy wejdą na boisko i będą musieli pokazać, że są nam w stanie pomóc - mówi Stawowy. - Obserwowałem Griszczenkę w meczach rezerw, to bardzo ambitny piłkarz z mocnym charakterem. Dobrym meczem w Krakowie na pewno wywalczył sobie miejsce w meczowej osiemnastce - zapewnia trener Arki.

W Krakowie Griszczenko pojawił się na boisku tylko dlatego, że nie mogli zagrać kontuzjowany Janusz Dziedzic i chory Grzegorz Pilch. W 69. minucie zmienił Grzegorza Nicińskiego. - Zabierałem go do Krakowa jako alternatywę na lewą stronę boisko, ale ponieważ uraz Dziedzica okazał się poważniejszy, Andrij wszedł do ataku. Nie tylko popisał się piękną bramkę, ale również świetnym uderzeniem przewrotką, po którym piłka minimalnie minęła bramkę - mówi Stawowy.