TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

02.10.2006

Orange Ekstraklasa: Cracovia - Arka Gdynia 1:1 (Gazeta Wyborcza)

To już trzeci remis "Pasów" na własnym stadionie. Czy prezes Janusz Filipiak wyciągnie konsekwencje wobec trenera Stefana Białasa?
Remis najbardziej ucieszył owacyjnie witanego w Krakowie byłego szkoleniowca "Pasów" Wojciecha Stawowego. Niewesołą minę miał za to aktualny trener Cracovii Stefan Białas, bo z kolejnego remisu prezes Filipiak był mocno niezadowolony.

Trener Białas wyciągnął wnioski z zabrzańskiej porażki (1:5) i tym razem postawił od pierwszej minuty na Pawła Nowaka, Pawła Wojciechowskiego i Łukasza Skrzyńskiego. Każdy z nich zagrał co najmniej dobrze, a najlepiej Nowak (ostatni raz w wyjściowej jedenastce w 2. kolejce przeciwko Odrze Wodzisław, 1:0). Ofiarnością i dokładnością "Pawka" jeszcze raz potwierdził opinię piłkarza uniwersalnego. Tylko dlaczego musiał czekać tak długo na kolejną szansę? - Czego byście panowie nie mówili, w piłkę można grać tylko w jedenastu - odpowiedział dziennikarzom trener Cracovii.

Zabrakło kontuzjowanego Jacka Wiśniewskiego. W bramce stanął Sławomir Olszewski, mimo puszczenia pięciu goli w Zabrzu cieszący się kredytem zaufania u Białasa.

Początek meczu należał zdecydowanie do gospodarzy pragnących zmazać plamę po zabrzańskim blamażu. Nie do poznania byli Marcin Bojarski i Tomasz Moskała. Obaj walczyli aż miło. Świetnie spisywał się w środku Arkadiusz Baran, mający jednak kolosalne kłopoty z oddaniem mocnego i dokładnego strzału (po drugiej fatalnej próbie ktoś z trybun zawołał: "Ty już dziś lepiej nie strzelaj!").

Wreszcie jednak padła bramka: Bojarski przeprowadził solowy rajd (po zgraniu piłki na połowie boiska przez Piotra Gizę), wykorzystał poślizgnięcie się Krzysztofa Sobieraja i idealnie podał w polu karnym do Moskały. Ten strzelił swojego czwartego gola w tej rundzie.

Gdyby Giza nie zakiwał się przed polem karnym kilka minut później, Bojarski nie bał się strzelić z okolic szesnastki, a sędzia (stał kilka metrów od akcji!) chciał dostrzec ewidentne zagranie ręką gracza Arki w polu karnym, pewnie byłoby po meczu. Tych znakomitych okazji Cracovia jednak nie wykorzystała.

Po przerwie znów dwa razy Moskała mógł się wpisać na listę strzelców, Giza szybciej podać, podobnie jak Dariusz Pawlusiński. Srodze się to na krakowianach - tracących siły z minuty na minutę - zemściło.

- Nikomu nie brakło sił - tłumaczył Białas, ale mało kto mu wierzył.

- Cracovia nie prowadziła gry, z czego niegdyś słynęła. Zawodnicy słabo się ruszali, zabrakło nam zęba, by z nimi wygrać - ocenił mecz dobrze znany w "Pasach" Krzysztof Przytuła.

Dobrze zadebiutowali w Arce Andrij Griszczenko i wychowanek Hutnika Piotr Madejski. Sześć minut przed końcem Ukrainiec wypalił z lewej nogi jak z armaty i Olszewski - tak jak w Zabrzu - znów musiał piłkę oglądać w okienku bramki.

Ale trener Stawowy przede wszystkim dziękował znanemu pod Wawelem Olgierdowi Moskalewiczowi. - Kalendarz nie ma prawa funkcjonować w przypadku Ola, pracował jak dobra lokomotywa - chwalił piłkarza. Stawowy podkreślał, że jego drużyna tworzy kolektyw, a trener ma posłuch w drużynie: - To, co do nich mówię, nie odbija się od ściany.

- Był smaczek i adrenalina - wyznał Przytuła. I miał rację. Obaj z trenerem Stawowym zostali owacyjnie przyjęci. Czego nie można powiedzieć o trenerze Cracovii, żegnanym gwizdami i okrzykami: "Żegnaj, Białas, pakuj się do Warszawy". Na pomeczowej konferencji szkoleniowiec robił dobrą minę do złej gry, a prezes Filipiak odmówił komentarza w sprawie ewentualnej zmiany trenera.



Cracovia 1 (1)

Moskała (32.)

Arka Gdynia 1 (0)

Griszczuk (84.)



Cracovia: Olszewski - Wacek, Skrzyński, Wojciechowski, Radwański - Baran (67. Rzucidło), Nowak - Szwajdych (62. Pawlusiński), Giza (75. Joao Paulo), Bojarski Ż - Moskała.

Arka: Witkowski - Kowalski, Sobieraj Ż, Jawny Ż+Cz 90, Sokołowski - Przytuła, Ława - Nawrocik (52. Madejski Ż), Moskalewicz Ż, Wróblewski - Niciński Ż (69. Griszczenko).

Sędziował Jacek Granat (Warszawa). Widzów 5000.


Powiedzieli po meczu Cracovia - Arka


Janusz Filipiak

prezes Cracovii

Mecz był wygrany, a Arka jest drużyną słabszą - i to wszyscy widzieli. Przykro mi, ale co mam robić. Czy mam pretensje do trenera Białasa? Odmawiam odpowiedzi na to pytanie. Spotkałem się z trenerem Stawowym przed meczem i rozmawialiśmy. Moje relacje z trenerem były bardzo dobre, choć często była różnica zdań, to nie była chemiczna nienawiść. Obaj mamy mocne osobowości i to się skończyło, jak się skończyło. Może przed nami jest jakaś przyszłość, ale musi jeszcze trochę czasu upłynąć.

Stefan Białas

trener Cracovii

Zasłużyliśmy na strzelenie więcej bramek, szczególnie gdy prowadziliśmy 1:0. Końcówka należała do Arki, ale to z powodu kontuzji podstawowych graczy, takich jak Arek Baran czy Piotr Giza. Nie mamy dobrych zmienników. Tym bardziej chciałem podziękować zawodnikom za wolę walki i determinację. Czy martwi trzeci remis na własnym boisku? Nie, bo były sytuacje bramkowe. Gram tym, czym mam. Było dobre widowisko i zasłużony remis.

Wojciech Stawowy

trener Arki

Cieszę się ze zdobycia punktu na Cracovii i bardzo go sobie cenię. Zawsze byłem zły, jak inne zespoły tu remisowały, gdy pracowałem w Cracovii. Wiem, do jak silnego zespołu przyjechaliśmy. Arka pokazała dobrą piłkę, gdyby jednak Cracovia wykorzystała okazje, pewnie mecz mógłby skończyć się inaczej. Już w przerwie mówiłem do chłopaków, że przypomina mi się mecz z Koroną, gdy traciliśmy piłki w środku boiska i zostaliśmy za to ukarani [porażką 0:3]. Druga połowa należała do nas i strzelenie bramki było kwestią czasu. Chcę się pewnie utrzymać z Arką, mam dość horrorów i opinii trenera od barażów. Wierzę, że na koniec sezonu Cracovia będzie w ścisłej czołówce, nie wiem tylko, na którym miejscu. Czytałem w prasie, że znowu coś się gotuje w Cracovii. Życzę spokojnej pracy trenerowi Białasowi. Ja mam komfort pracy w Gdyni, bo nie oszukuję, nie ściemniam i nie opowiadam bajek.

not. wak


Tomasz Wacek: Mamy taką kadrę, jaką mamy

Piotr Jawor: Cracovia straciła dwa punkty.

Tomasz Wacek*: Sprawdziło się, że niewykorzystane akcje się mszczą. I w pierwszej, i w drugiej części wyprowadziliśmy kilka niezłych kontr, ale brakowało ostatniego podania. Końcówka była już dramatyczna.

Nie denerwuje Pana, gdy koledzy z ataku marnują jedną akcję za drugą?

- Czasami nerwy trzeba trzymać na wodzy. Po meczu można porozmawiać, zapytać, czemu zagrałeś tak, a nie inaczej. Brakowało zimnej krwi pod bramką rywala. Sytuacje dwóch czy nawet trzech na jednego musimy wykorzystywać.

Końcówka pokazała, że Arka jest lepiej od was przygotowana fizycznie.

- Daliśmy z siebie dużo. Pierwsza połowa pokazała, że mieliśmy więcej z gry. Brakowało też na boisku Arka i Piotrka. Teraz jednak musimy myśleć o Płocku, tam można wygrać. Za dużo jest już tych remisów. U siebie zremisowaliśmy trzeci mecz z rzędu. W ubiegłym sezonie u siebie przeważnie wygrywaliśmy, remis zdarzał się od czasu do czasu.

Pan już jedną nogą był w Arce. Ten mecz miał jakiś dodatkowy podtekst?

- Był krótki epizod w Gdyni, ale ja z tego zrezygnowałem. Ten mecz był normalnym spotkaniem ligowym. Walczyłem jak zawsze.

* Tomasz Wacek jest obrońcą Cracovii

Krzysztof Przytuła: Bez sentymentów

Piotr Jawor: Czy tak Pan sobie wyobrażał powrót na stare śmieci?

Krzysztof Przytuła*: Pod względem atmosfery tak. Gdybyśmy w pierwszej części zagrali tak jak w drugiej, zdobylibyśmy trzy punkty.

Pod koniec meczu Cracovia zupełnie opadła z sił.

- Dało się to odczuć, bo mieliśmy wiele miejsca i rozgrywanie piłki nie sprawiało nam problemu. Trochę więcej wyrachowania, wrzutek z boku i wygralibyśmy.

To mocna reprymenda trenera Stawowego sprawiła, że w drugiej części graliście dużo lepiej?

- Nie mocna, ale w przerwie trener zawsze daje nam jakieś wskazówki. My jednak czuliśmy po sobie, że to nie jest to samo co w meczu z Zagłębiem.

Trener Stawowy bardzo dobrze trafił ze zmianami.

- Pierwszy raz na boisko wyszedł Piotrek Madejski i zagrał bardzo fajnie. Zmiany wprowadziły ożywienie. Ale po to ma się kadrę 15, 17 zawodników. Wchodzi któryś z rezerwowych i w ogóle nie odbiega poziomem od pozostałych.

Z kim najczulej się Pan przywitał po przyjeździe na stadion Cracovii?

- Z panem Józkiem, gospodarzem obiektu.

A przywitał się Pan z prezesem Filipiakiem?

- Nie.

Jak się walczyło przeciwko swoim byłym kolegom?

- Jak są kopnięcia, to mówimy: "Przepraszam, sorry", ale sentymentów nie ma.

* Krzysztof Przytuła jest pomocnikiem Arki

Piotr Giza: Szkoda meczu. Mogliśmy bawić się z Arką

Piotr Jawor: Dzisiaj miał Pan mocniej wspomagać linię ataku. Jak się Pan czuł w tej roli?

Piotr Giza*: Dobrze. Miałem sytuację, parę razy obsłużyłem kolegów. Mam nadzieję, że będę grał na tej pozycji i będę się rozwijał.

Jest Pan przybity po tym remisie?

- Szkoda tego meczu, bo byliśmy lepsi od Arki. Mieliśmy więcej sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy.

Cracovia grała dużo słabiej, gdy boisko opuścił Pan i Arkadiusz Baran.

- Może i tak było, ale nie ma się co dziwić. Weszli zawodnicy, którzy nie występują często na pierwszoligowych boiskach. Zaczęli grać w końcówce, ogromna presja, walka o utrzymanie wyniku. To nie jest takie proste wejść w mecz i grać od razu super. Robili, co mogli.

Pan do końca też nie może mieć czystego sumienia. To nie był Pana najlepszy mecz. Raz Pan zwalniał akcję, raz nie miał pomysłu na rozegranie piłki.

- Na początku sezonu przyjmowałem piłkę i od razu miałem jakąś myśl, co z nią zrobić. A teraz... Nie wiem, może nie mam tak klarownych sytuacji.

Martwi Pana słabsza dyspozycja?

- Martwi, bo nie pomagam chłopakom. Miałem sytuację i mogło być 3:0, a wtedy bawilibyśmy się z Arką.

* Piotr Giza jest pomocnikiem Cracovii

Waldemar Kordyl







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia