Aktualności
18.01.2025
Sparing nr 1: Arka Gdynia - Olimpia Grudziądz 5:3
Spotkanie rozegrano na świetnie przygotowanym boisku przy ul. Nauczycielskiej na gdyńskim Witominie. Obie strony umówiły się na grę 2 x 50 minut, aby wszyscy piłkarze z kadry dostali wymierną szansę na zaprezentowanie swojej dyspozycji w tej fazie przygotowań do rundy wiosennej.
Od samego początku dużo się działo w tym spotkaniu. W trzeciej minucie rzut rożny wypracował Oliveira, a w pole karne piłkę posłał Gojny. Tam sięgnął jej głową Marcjanik, ale nie oddał na tyle silnego strzału, żeby postraszyć Olimpię. Dwie minuty później stałym fragmentem z narożnika boiska odpowiedzieli podopieczni trenera Nicińskiego, a udanym piąstkowaniem wykazał się testowany przez Arkę bramkarz Stanisław Pruszkowski.
W 9 minucie Arka objęła prowadzenie. Z rzutu wolnego zacentrował Vitalucci, piłkę niefortunnie próbował wybić jeden z obrońców, ale ta trafiła pod nogi Sobczaka, który skrzętnie z prezentu skorzystał i otworzył wynik sparingu. Cztery minuty później Kocaba dokładnym podaniem stworzył okazję Lipkowskiemu. Kasjan wbiegł z piłką w pole karne, lecz udaną interwencją wykazał się golkiper z Grudziądza.
Arka szybko podwyższyła swoje prowadzenie. W 16 minucie Sobczak tym razem wystąpił w roli asystenta, bo zagrał prostopadle do Oliveiry, a ten będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem, posłał precyzyjne uderzenie przy jego prawym słupku.
O ile do momentu utraty bramek Olimpia grała dość odważnie, próbowała atakować, to po trafieniu Szwajcara żółto-niebiescy zepchnęli ich do głębokiej defensywy. Wysoki pressing Arki powodował, że gra toczyła się niemal wyłącznie na połowie przyjezdnych. To z kolei powodowało, że zespół trenera Szwargi kreował sobie kolejne okazje bramkowe, a najbliższy trzecie trafienia był w 25 minucie Vitalucci, który minimalnie przegrał w wyścigu do piłki z bramkarzem z Grudziądza.
Olimpia mogła postraszyć Arkę jedynie stałymi fragmentami gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w 28 min. zakotłowało się nieco w naszej szesnastce, ale ostatecznie udało się piłkę wyekspediować za linię boczną. W podobny sposób zakończył korner z 33 minuty, gdy znów nie pozwoliliśmy przyjezdnym na oddanie strzału, a futbolówka została wybita daleko od naszej bramki.
W 39 minucie powinno być już 3:0, bo fantastycznym dośrodkowaniu Gojnego z rzutu wolnego precyzyjny strzał głową oddał Sobczak. Piłka wpadła do siatki, ale arbiter dopatrzył pozycji spalonej i tego trafienia nie zaliczył. Olimpia natomiast doszła do głosu w końcówce pierwszej połowy, gdy Arka oddała jej inicjatywę i dzięki temu zespół Nicińskiego wykreował sobie najgroźniejsze sytuacje w tym spotkaniu.
Najpierw w 44 min. za sprawą dośrodkowania z rzutu wolnego spod linii bocznej futbolówka nieco bezkarnie przeleciała wzdłuż naszej bramki, ale szczęśliwie nikt jej nie dotknął. Chwilę później, po wrzucie z autu i dynamicznym wejściu Macieja Masa w nasze pole karne, jego groźny strzał obronił Pruszkowski. W ostatniej akcji pierwszej połowy uderzył jeszcze Kacper Cichoń, ale także ta próba nie przyniosła przyjezdnym powodzenia.
W przerwie nastąpiła niemal całkowita wymiana składu, a jedynym zawodnikiem w Arce, który wyszedł ponownie na boisko był Ratajczyk, ale on zameldował się na placu gry dopiero w 35 minucie. Nowa grupa piłkarzy poszła tropem tej z pierwszej połowy i rozpoczęła od wysoko założonego pressingu, co miało przesunąć grę wyłącznie na połowę Olimpii. Jednak to nie Arkowcy jako pierwsi zagrozili bramce przeciwnika, lecz uczynił to zespół trenera Nicińskiego w 58 minucie. Znów niebezpieczeństwo nadeszło z rzutu rożnego, gdy dośrodkowanie dotarło do głowy Sikorskiego, którego strzał okazał się nieznacznie chybiony.
Arka odpowiedziała w 63 minucie spotkanie. Wtedy ustawiony na granicy pola karnego Karol Czubak głową zgrał piłkę w kierunku Sidibe, a Iworyjczyk oddał strzał, który w niedużej odległości minął lewy słupek bramki Olimpii. Trzy minuty później Karol wystąpił już w roli strzelca, skrzętnie korzystając z dośrodkowania Rzuchowskiego, choć jego strzał głową okazał się minimalnie niecelny.
W 67 minucie do wysiłku bramkarza Olimpii zmusił Ratajczyk i skończyło się na rzucie rożnym. Z narożnika zacentrował Navarro, a Przemek Stolc niecelnie uderzył głową. Hiszpan z dobrej strony pokazał się także cztery minuty później, gdy po wejściu w pole karne posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej, ale nie znalazł się nikt, kto by ją wepchnął do siatki. W kolejnej akcji przed szansą stanął z kolei Gaprindaszwili, ale uderzył piłkę wprost w bramkarza Olimpii.
W 80 minucie pressing Czubaka na golkiperze z Grudziądza nieomal nie przyniósł kuriozalnego gola, bo piłka trafiła w Czubaka i przeleciała obok światła bramki gości. Zamiast trzybramkowego prowadzenia Arki minutę później zrobiło się tylko 2:1. Olimpia długo budowała akcję na naszej połowie, aż w końcu piłka trafiła do Sikorskiego, który skorzystał z odrobiny wolnego miejsca i uderzeniem z bliska zdobył bramkę.
W 87 minucie dynamiczna akcja Rzuchowskiego została przez niego sfinalizowana mocnym strzałem jeszcze sprzed szesnastki, jednak wyraźnie chybionym. Znów jednak niewykorzystana okazja szybko się na Arce zemściła, bo już minutę później mieliśmy remis. Po zagraniu w nasze pole karne gdynianie wybili piłkę przed pole karne, a tam na strzał zdecydował się Oskar Sewerzyński i było to uderzenie nie do obrony dla Węglarza.
Arkowcy odzyskali prowadzenie w 93 minucie gry. Po akcji Gaprindaszwilego piłka trafiła w pole karne, gdzie powstało spore zamieszanie, a najlepiej odnalazł się w nim Karol Czubak, który z najbliższej odległości skierował futbolówkę do siatki.
W 97 minucie Arka trafiła do bramki rywali po raz czwarty. Najpierw z dystansu uderzył Staniszewski, bramkarz gości odbił piłkę przed siebie, a w okolicach szesnastego metra dopadł jej Gaprindaszwili, który silnym strzałem pod poprzeczkę zwiększył prowadzenie Arki do dwóch trafień.
Po dwóch kolejnych minutach znów mieliśmy zaledwie jednobramkowe prowadzenie, bo ponownie nie uchroniliśmy się przed stratą bramki po rzucie rożnym. Tym razem z okazji do uderzenia nogą skorzystał Cichoń.
W doliczonym czasie gry, bo już w 102 minucie to Arka jednak jeszcze raz znalazła sposób na pokonanie bramkarza Olimpii. Dokonał tego Przemek Stolc, który wywarł presję na obrońcy pod linią końcową boiska, przejął piłkę i zdecydował się na strzał z ostrego kąta. Zdaje się, że to zaskoczyło golkipera, bo ten nie zdążył z interwencją i piłka odbijając się od jego ręki, zatrzepotała w siatce. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie.
Copyright Arka Gdynia |