Aktualności
10.09.2020
Arkadiusz Kasperkiewicz: Wszystko może się zaraz zmienić
Najbliższy rywal to Górnik Łęczna to beniaminek, który także ma 6 punktów. To będzie najtrudniejszy jak dotąd test?
To dopiero trzecia kolejka, więc dopiero po rundzie jesiennej będzie znany rozkład sił. Nie chcę pompować drużyny i mówić, że jesteśmy jak walec. Oczywiście chciałbym, żeby tak było, ale nie można powiedzieć, że będziemy wszystkich rozjeżdżali. Taki jest cel i chęć, ale piłka to piłka. Obie drużyny mają po sześć punktów, ale wszystko może się zaraz zmienić.
Tak jak w ostatnim spotkaniu z Puszczą? To był prawdziwy rollercoaster, który pokazał, że łatwo nie będzie.
Po wysokim zwycięstwie w Jastrzębiu nie możemy mówić o łatwym meczu. Trzeba było włożyć sporo wysiłku i na to zapracować. Żaden przeciwnik nie położy się przed nami. Taki był plan, ale zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy tu nową drużyną i dopiero z czasem będzie wychodziło to, czego oczekujemy. Na pewno cieszą zbierane punkty i to w nie najgorszym stylu. To zasługa sztabu szkoleniowego, który potrafi poukładać to tak, że jesteśmy w stanie grać w ten sposób od początku. Apetyty wyostrzyły się po wysokich zwycięstwach, ale każdy mecz ma swoją historię.
Do Arki przychodził pan jako środkowy obrońca, ale w tym sezonie występuje jako prawy defensor. To nowe doświadczenie dla Arkadiusza Kasperkiewicza?
Myślę, że takie było pierwotne założenie. W międzyczasie przyszedł jednak Bartek Kwiecień, są również: Michał Marcjanik czy Adam Danch. Wyszło jak wyszło, jednak trzeba sobie poradzić z takimi piłkarzami i ich dyspozycją. Trener znalazł ciekawe rozwiązanie, a ja nie czuję się źle na tej pozycji, mimo że nie jest moją nominalną. W Rakowie grałem jednak jako półboczny stoper, więc są podobieństwa pod kątem gry do przodu.
Teraz pańskim trenerem jest Ireneusz Mamrot. Jego osoba była jednym z decydujących czynników przy wyborze klubu?
Priorytetem zawsze była ekstraklasa, także chciałem w niej zostać po przygodzie w Rakowie. Jakieś rozmowy były, ale wszystko się przeciągało, a ja nie mogłem dłużej czekać. Arka była zainteresowana, Ireneusza Mamrota nie znałem osobiście, ale mówił, że widzi mnie w Gdyni. Dało to do myślenia, że zadzwonił do mnie osobiście. Trener nie jest przypadkowym "gościem", więc wiedziałem czego się spodziewać. Drużyna budowana jest pod kątem szybkiego powrotu do ekstraklasy i nie żałuję tego wyboru. Zrobię wszystko, aby Arka jak najszybciej wróciła na swoje miejsce.
W Arce grał również pański brat. Rozmawialiście przed podjęciem decyzji o dołączeniu?
Tak. Powiedział mi, że to będzie dobry wybór pod kątem klubu, miasta i miejsca do życia. Arka to klub z historią, świetnymi kibicami i stadionem, jednak dla mnie najważniejszy był aspekt sportowy. Najstarszy nie jestem, więc chcę się rozwijać i jeszcze coś zrobić w tej piłce. W tym miejscu mam i jedno i drugie.
autor: Damian Konwent
więcej: sport.trojmiasto.pl
Copyright Arka Gdynia |