Aktualności
21.08.2019
Pavels Steinbors: Jak Arka Gdynia gra, musi się palić murawa
Jacek Główczyński: Trzeba tę rozmowę rozpocząć od wielkich gratulacji pod pana adresem. Za co w pierwszej kolejności je odbiera, za: kapitalny mecz przeciwko Lechowi Poznań, koszulkę będącą potwierdzeniem stu występów w barwach Arki, czy za miano najlepszego bramkarza w historii klubu?
Pavels Steinbors: Miejsce w Jedenastce 90-lecia to jest coś niesamowitego. Bez dwóch zdań z tego powodu miałem największe święto. Tak to odbierają chyba wszyscy, którzy znaleźli się w tym gronie. A ja tym bardziej, bo jestem obcokrajowcem. Proszę mnie dobrze zrozumieć. Jestem bardzo szczęśliwy i bardzo dumny, że trafiłem do Gdyni i że doczekałem takich chwil. Setny mecz jest również dla mnie ważny. Do pełnej radości zabrakło tylko wygranej Arki nad Lechem.
Komu dedykuje pan zaszczyty, których dostąpił pan w Arce?
Fajne pytanie. Dla kogo? Najważniejsze dla człowieka jest jego rodzina, żona, dzieci. To wszystko dla nich. Wiadomo, że gra w piłkę mnie cieszy, ale robię to też dla nich.
Z racji tych wyróżnień przed meczem z Lechem było nieco zamieszania. To odbierał pan koszulkę, to statuetkę. Nie było obawy, że te uroczystości zdekoncentrują pan przed meczem z Lechem?
Właśnie nie. Wszystko działo się szybko, ale porządnie było to przygotowane. Nie było zamieszania, a solidnie to robiono.
W przerwie jednak nie wyszedł pan wraz z innymi laureatami na murawę. To byłoby już za duże ryzyko?
W przerwie miałem być w szatni, z zespołem. To jest normalne. Nawet chyba nikt nie proponował, aby było inaczej. Najpierw jest mecz, a potem inne sprawy, nawet tak przyjemne jak te uroczystości.
Czy najtrudniejszym strzałem, który obronił pan w meczu z Lechem, był ten Darko Jevticia z rzutu wolnego, przy którym wypchnął pan piłkę na słupek?
Czułem piłkę na rękawicy, ale nie wiem, czy zdołałem zmienić kierunek piłki. Dlatego nie wiem, czy to była najtrudniejsza interwencja. Generalnie dla mnie trudniejsze są obrony po tym, gdy piłka przede mną kozłuje. Niekiedy bywa, że trudniejsza od odbicia strzałów są właśnie takie piłki po dośrodkowaniach.
Czy mimo braku zwycięstwa ten mecz zmieni dużo na plus, jeśli chodzi o postawę Arki w następnych kolejkach ligowych?
Jestem przekonany, że tak będzie. Arkę zawsze cechowało to, iż bez względu na to, jakie miejsce zajmowała w tabeli, to w Gdyni nikomu z nią nie grało się łatwo. Jak Arka Gdynia gra, musi się palić murawa. Aby tak było, trzeba dużo biegać, a na boisku zostawić serce i zdrowie. Przeciwko Lechowi to wszystko właśnie było, a do tego dołożyliśmy kilka akcji, po których mogliśmy strzelić gola.
Pierwsze ligowe zwycięstwo w tym sezonie odkładacie na kolejny mecz przy ul. Olimpijskiej czy spróbujecie je zaatakować w Krakowie, w spotkaniu z Cracovią?
Oczywiście, że i tam zagramy o zwycięstwo. Obecny nasz stan punktów wywołuje duży niedosyt. Jednak jestem przekonany, że wkrótce zaczniemy regularnie punktować, a nie od czasu do czasu remis jak do tej pory.
więcej: sport.trojmiasto.pl
Copyright Arka Gdynia |