TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

11.09.2006

Remis nie zadowolił nikogo (Dziennik Bałtycki)

Spotkanie Prokomu Arki Gdynia z Legią Warszawa jeszcze przed rozpoczęciem wzbudzało wiele emocji. Policja z uwagi na przyjazd kibiców ze stolicy uznała je za mecz podwyższonego ryzyka, a nieomal do ostatniej chwili nie było wiadomo czy na położonej zaledwie dobę przed rozpoczęciem meczu nowej murawie da się grać.
Zanim jeszcze rozległ się pierwszy gwizdek sędziego, znaliśmy odpowiedź na obie te wątpliwości. Murawa nadawała się do grania, a policja miała rację. Już przed meczem na stadionie doszło do pierwszych starć kibiców obu drużyn z policją. Stroną która prowokowała zajścia była grupa warszawskich idiotów, bo trudno inaczej ich nazwać. Także po meczu nie było spokojnie, ale... strony sportowe nie zamierzamy zamieniać w kronikę kryminalną. Mecz odbył się bowiem normalnie, a szczegóły zajść na stadionie w Gdyni i wokół stadionu znajdują się na innych stronach gazety.
Sprawozdanie z piątkowego meczu zamieściliśmy już w sobotę. Dziś wracamy do najważniejszych wydarzeń tego spotkania. Gdyńscy kibice zamarli z przerażenia już w 4 minucie meczu, kiedy to rozpędzony Miroslav Radović w efektownym stylu minął kilku piłkarzy Arki, ale na szczęście dla gospodarzy w ostatniej fazie tej indywidualnej akcji podał niecelnie, chociaż pod bramka gdynian miał dwóch dobrze ustawionych kolegów.
Dla żółto-niebieskich był to sygnał do... ataków. Gdynianie przejęli inicjatywę, a jej efektem był faul na Januszu Dziedzicu nieco ponad 20 metrów od bramki Legii. Z rzutu wolnego precyzyjnie nad murem strzelił Olgierd Moskalewicz i Łukasz Fabiański mógł tylko bezradnie odprowadzić wzrokiem piłkę do siatki. 1:0 dla Arki i nadzieja na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Niestety w 34 minucie nastroje nie były już tak optymistyczne. W tym właśnie momencie drugą żółtą kartkę w tym meczu, a w konsekwencji czerwoną, ujrzał Krzysztof Sobieraj. Wszystkim przypomniał się pewnie mecz z poprzedniego sezonu Arki z Legią, kiedy także przed przerwą sędzia odesłał do szatni Benjamina Imeha. Teraz mieliśmy swoistą powtórkę z rozrywki.
- Z drugą żółtą kartką mogę się zgodzić, ale pierwszą arbiter pokazał mi zbyt pochopnie. To była męska walka o piłkę. W całym meczu sfaulowałem tylko dwa razy i to wystarczyło już arbitrowi, aby wykluczyć mnie z gry - nie krył, po meczu, rozczarowania Sobieraj.
Dwie minuty później mógł być remis, ale Norbert Witkowski w kapitalnym stylu wybił piłkę z górnego rogu bramki po rzucie wolnym wykonywanym przez Edsona. Po naprawdę bardzo dobrej grze Arka prowadziła do przerwy 1:0, ale kibice na stadionie zadawali sobie pytanie, czy grający w osłabieniu gdynianie będą w stanie obronić tę skromna przewagę w drugiej części meczu.
Legia, co zrozumiałe, zaatakowała, osiągnęła przewagę, ale gospodarze bronili się tyleż mądrze co szczęśliwie. Aż do 64 minutu spotkania. Wówczas Piotr Jawny próbując przeszkodzić Radoviciowi sfaulował zawodnika Legii, a ponieważ wszystko działo się w polu karnym sędzia podyktował karnego. Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Roger i pewnie strzelił. Radość strzelca przerwał energicznym protestem Bartosz Ława. O co chodziło? Otóż tuż przed wykonywaniem karnego Witkowski zgłaszał sędziemu konieczność poprawienia sprzętu - odpięła mu się rękawica bramkarska - ale ani arbiter, ani Roger nie zwracali na to uwagi. Ława próbował więc wytłumaczyć Rogerowi, że zachował się nie fair.
Remis utrzymał się do końca meczu, chociaż już w doliczonym czasie gry to Arka miała ogromną szansę na zdobycie zwycięskiego gola. Grzegorz Pilch wpadł z piłką w pole karne, strzelił, ale piłkę odbił Fabiański. Dobijał jeszcze Tomasz Sokołowski, ale i tym razem - dzięki wspólnej interwencji Fabiańskiego i Dicka - gola nie było. Szkoda, bo żółto-niebiescy ciągle czekają na pierwsze w tym sezonie zwycięstwo. Sobotni remis z Legią, zważywszy na jego okoliczności, na pewno nie jest złym rezultatem. Ostatniego miejsca w tabeli jednak nie poprawił.

Janusz Woźniak







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia