Dzisiaj odbyła się konferencja prasowa przed meczem Arka Gdynia - Lech Poznań.
W sali konferencyjnej na Stadionie Miejskim z dziennikarzami spotkali się trener Zbigniew Smółka oraz zawodnicy Rafał Siemaszko i Luka Zarandia.
Na początku rzecznik poinformował o ponad 7 tys. uprawnionych kibiców na piątkowy mecz.
Zachęcał do zakupu przez internet oraz zaapelował o wcześniejsze przyjście na stadion w celu uniknięcia kolejek przy wejściu przez kołowroty na sektory.
Przypomniał, że sponsorem meczu Arki z Lechem Poznań została Firma Fred - Centrum Obsługi Pojazdów z Bojana, która będzie z Arką także w roli sponsora do końca sezonu.
Na początku głos zabrał trener Smółka, który odniósł się do przygotowań do czekających Arkę 3 spotkań w ciągu 7 dni.
- Na pewno będzie to intensywny okres, ale kadra jest szeroka i piłkarze cieszą się, jeśli mają okazję grać. Szkoda, że w Pucharze Polski musimy jechać tak daleko, aż na Śląsk. Przy okazji meczu w Gliwicach oglądaliśmy szatnie i boisko Grunwaldu Ruda Śląska, gdzie zagramy we wtorek w Pucharze. Na pewno logistycznie mamy wszystko dograne. Ja nie ukrywam, że mam szeroką kadrę i zawsze szukam rozwiązań, które będą najlepsze dla Arki. Na pewno będą rotacje i grupa, która gra najwięcej na Puchar nie pojedzie i będzie się przygotowywała normalnym tokiem na mecz ligowy przeciwko Legii.
Pierwsze pytanie z sali dotyczyło tego, czy w grze Arki widać już rękę trenera.
- Myślę, że mogę powiedzieć, analizując naszą pracę, że idzie to w dobrym kierunku. Na pewno mamy mało punktów, mam tego świadomość, ale drobne urazy oraz kilku zawodników pod formą nie dało mi stabilizacji. Cały czas robię przegląd kadr i przeplatamy spotkania dobre spotkaniami słabszymi. Zdawałem sobie sprawę, że w początkowej fazie tak to będzie wyglądało, ale liczyłem, że będziemy mieli więcej punktów.
Następnie trener odniósł się do wpływu rotacji w składzie na grę zespołu.
- Uważam, że piłkarz w Ekstraklasie nie powinien schodzić poniżej pewnego poziomu zarówno na treningu, jak i w trakcie meczu. Rotacja, którą stosujemy jest spowodowana tym, że dany zawodnik w danym mikrocyklu treningowym wyglądał lepiej, a inny słabiej. Poza tym jest strategia pod kątem konkretnego przeciwnika, jest inna taktyka. Cieszę się natomiast, że zawodnicy występujący w obronie, w najważniejszej formacji, otrzymali ode mnie zaufanie i jesteśmy w czołówce zespołów, które tracą najmniej bramek. Szukamy natomiast optymalnego rozwiązania w ofensywie. Poza Michałem Janotą i Aleksandrem Kolewem, który jak tylko był zdrowy to wyglądał dobrze, jest rotacja na pozostałych 4 pozycjach, bo ciągle szukam optymalnego rozwiązania.
- Jeśli chodzi o Nabila Aankoura i Gorana Cvijanovicia to obaj zdają sobie sprawę z dyspozycji w jakiej się znajdują. Nie wiem czy wpływ na nią mają inne metody treningowe, kwestie aklimatyzacyjne czy coś innego, ale w ostatnim tygodni Goran wyglądał coraz lepiej. Z Nabilem rozmawiam i mówię mu, że swoje niezadowolenie ma wyrażać pracą na boisku i złością sportową. W meczu z Koroną obaj nie wypadli dobrze i nie byłbym w porządku wobec zespołu, gdybym po takim meczu wystawił ich ponownie. Zawodnicy muszą wiedzieć, że ciężką pracą i dobrą grą mogą sobie wywalczyć miejsce na boisku. Próbuję nauczyć moich zawodników takiej świadomości, żeby wiedzieli dlaczego wypadli z osiemnastki, dlaczego dostali szansę, dlaczego siedzą na rezerwie, co mają poprawić. Czasami decyzje, które podejmujemy są błędne. Na przykład Mateusz Młyński nie zagrał z Koroną, bo wszyscy w sztabie byliśmy przekonani, że Goran i Nabil dobrze wypadną w tym spotkaniu.
Kolejne pytanie dotyczyło oceny dotychczasowych występów zawodników, którzy przyszli do Arki przed bieżącym sezonem.
- Najpierw trzeba przeanalizować sytuację w jakiej się znajdujemy i w jakiej zaczynaliśmy. Oczywiście wszystkie transfery akceptowałem, ale przebudowa Arki była bardzo duża. To nie jest tak, że po ośmiu spotkaniach możemy powiedzieć, że dany zawodnik kompletnie zawiódł albo będzie odkryciem sezonu. Ja uważam, że Aleks zacznie strzelać bramki. Napastnik jest zależny od skrzydłowych, od dyspozycji, od sytuacji. Aleks miał 7 sytuacji, w tym 5 stuprocentowych. Analizujemy to bardzo dokładnie i bardzo ciężko pracuje dla drużyny. Jestem przekonany, że będzie strzelał bramki. Co do Gorana i Nabila to po zaufaniu, które dostali na początku rozumieją, że swoją pracą muszą zasłużyć na kolejną szansę. Każdy z piłkarzy naszej kadry musi nam pomóc, a moją rolą jest dobrać drużynę w taki sposób, żeby wszyscy wiedzieli, że to jest sprawiedliwe.
Zawodnik sam musi wiedzieć, kiedy zagrał dobrze, a kiedy źle. Nie może myśleć, że trener go wystawi bez względu na wszystko, bo ma do niego zaufanie. Ja ufam 30 piłkarzom, których mam w kadrze. Każdy zawodnik pracuje na swoje zaufanie i to jakość treningów oraz meczy ma na to wpływ. Jeżeli chodzi o zawodników z formacji obronnej to mimo niektórych słabszych momentów dostali oni większe zaufanie, ale akurat tutaj wymaga tego specyfika tych pozycji. Ja zawsze powtarzam moim piłkarzom, że ostatni jest tak samo ważny jak pierwszy i ciężką pracą zasłuży na szansę, a jak szansę wykorzysta to zyska zaufanie. Moim bardzo dużym błędem było to, że Mateusz Młyński po szansie, którą wykorzystał nie dostał kolejnej.
Następnie padło pytanie o "parasol ochronny" nad trenerem.
- Ja uważam, że trener takiego parasola nie ma. W naszym zawodzie są upadki i wzloty, a ja koncentruję się na codziennej pracy. Oczywiście z wyników jestem niezadowolony, kibice również mają prawo być niezadowoleni, dziennikarze mają prawo krytykować, ale ja jestem osobą, która musi temu sprostać. Jeśli chcę być dobrym trenerem to muszę się koncentrować na pracy i robić wszystko, żeby mieć czyste sumienie.
W kolejnej kwestii trener odniósł się do szans zespołu w kolejnych spotkaniach.
- Przed nami bardzo ciężkie tygodnie, ale dla takich meczy jak ten na Łazienkowskiej z Legią czy z Lechem u nas piłkarze trenują. Szkoda, że tak mało jest spotkań u nas, bo uważam, że ostatnio w domu graliśmy bardzo dobrze. Uważam, że w najbliższych tygodniach najtrudniejsze będzie spotkanie z Zagłębiem Lubin w domu.
Oglądałem w Warszawie ostatnie spotkanie Legii z Lechem i uważam, że jeśli Legia tak zagrałaby w każdym meczu to dzisiaj miałaby komplet punktów. My do każdego spotkania przygotowujemy się tak, żeby je wygrać. Nasza sytuacja może nie jest tragiczna, ale na pewno nie jest wesoło. Teraz zrobimy, żeby pokonać Lecha, bo należy się to też naszym kibicom. Musimy być dobrze przygotowani jako zespół, żeby im sprostać.
Dziennikarze dotknęli także nowej pozycji na boisku, którą trener znalazł ostatnio dla Rafała Siemaszki.
- Jeśli chodzi o grę Rafała Siemaszki na skrzydle to w systemie 4-3-3 dobrego zawodnika trzeba wstawiać w ofensywę, bo nie ma dużego znaczenia czy napastnik w w takim systemie gra na środku czy z boku. Nie bałbym wystawić się Aleksandra Kolewa na boku, Lukę Zarandię na pozycji "9", a Rafała na drugim boku.
Do swojej pozycji na boisku odniósł się także sam zainteresowany:
- Na pewno gra na skrzydle to jest nowość dla mnie, ale nie jest tak, że trener nagle wystawia mnie na takiej pozycji. Rozmawialiśmy wcześniej na ten temat i doszliśmy do wniosku, że jestem w stanie sobie tam poradzić. Podjąłem się wyzwania i jeśli będzie trzeba to w kolejnym meczu również wystąpię na lewym skrzydle.
Rafał został zapytany także o najbardziej pamiętny swój mecz przeciwko Lechowi.
- Finał Pucharu Polski przeciwko Lechowi, gdzie strzeliłem bramkę to już historia, ale na pewno wiedząc, że teraz zagramy znowu z Lechem wracają miłe wspomnienia.Teraz czas napisać kolejny rozdział historii i strzelić kolejnego gola lub popisać się fantastyczną asystą.
Nie czujemy się słabsi od Lecha. Gramy przed własną publicznością, która na pewno nam pomoże. Chcielibyśmy w końcu wygrać u siebie i zadowolić kibiców.
U nas w drużynie nie ma żadnych podziałów i każdy pracuje na sukces Arki. Jeśli ktoś będzie pod formą lub zagra słabszy mecz to trzeba wspierać kolegę i razem ciągnąć wózek w jedną stronę, a nie dołować tą osobę, której nie poszło, bo wszystkim zależy na sukcesie naszej drużyny.
W pamiętnym finale Pucharu Polski, wspaniałą bramkę zdobył także Luka Zarandia.
- Myślę, że finał Pucharu, który wygraliśmy z Lechem to już historia i nie ma różnicy z kim teraz gramy. Wszyscy piłkarze chcą dać z siebie 100%. Ja w każdym meczu chcę wygrywać. Teraz musimy myśleć więcej o lidze, a nie o meczu z Lechem, który był ponad rok temu.
W tej lidze każdy może wygrać z każdym. My już pokazaliśmy z Legią dwa razy w Superpucharze, ostatnio w lidze u siebie, z Lechem wygraliśmy Puchar i myślę, że najbliższym meczu jest 50/50.
Wymagania, jakie pojawiły się wobec mnie są dla mnie motywujące. Czuję, że nasi kibice bardzo mnie lubią i to jest dla mnie najważniejsza rzecz.
Poczęstunek dla mediów przygotowała restauracja "Serio".
notował: Marek Zarzycki
SPONSOR MECZU Z LECHEM POZNAŃ
BILETY NA MECZ ARKA - LECH POZNAŃ