Aktualności
31.03.2018
Michał Marcjanik: Możemy wygrać z Legią Warszawa.
Jacek Główczyński: Kto wpadł na pomysł, aby zrobić z pana kapitana Arki Gdynia?
Michał Marcjanik: Nikt z Rady Drużyny nie był przewidziany do gry z Termaliką Nieciecza. Dlatego trener podszedł do mnie po treningu i poinformował, że mnie powierza funkcję kapitana. Było to pewne zaskoczenie, bo wcześniej nie analizowałem tego w ten sposób, że to ja mogę pełnić tę funkcję.
Opaska pana uskrzydla czy ciąży?
Na pewno nie przeszkadza. Dobrze jest mieć taką dodatkową odpowiedzialność.
Tylko wyprowadza pan drużynę na boisko, wita pan się z sędziami i bierze udział w losowaniu, czy też z racji sprawowania funkcji kapitana ciążą na panu inne obowiązki?
Akurat to co widać, gdy drużyny wychodzą na boisko, jest najmniej istotne. Są obowiązki przede wszystkim przed, w trakcie i po meczu. Gdzieś trzeba krzyknąć, zmobilizować kolegów.
Czy to czasami nie wbrew pańskiemu charakterowi? Dotychczas nie postrzegaliśmy pana jako piłkarza, który krzyczy na innych.
Gdzieś bez opaski też starałem się motywować. Teraz jeszcze pod tym względem trzeba jeszcze więcej z siebie wydusić.
Dobra gra przeciwko Legii może pana jeszcze bardziej wypromować i to nie tylko w Gdyni?
Wiadomo, że na takie mecze się czeka. Chce się grać z drużynami wyżej notowanymi. Ale też nie ma co tutaj przechwalać Legii. Pokazali, że nie są w optymalnej formie, o czym świadczy choćby ostatnia porażka z Wisłą Kraków. Na pewno do mistrzowskiej dyspozycji wiele im brakuje. To też szansa dla nas, by u siebie powalczyć o 3 punkty.
Czyli w żadnym wypadku nie czeka nas w Wielką Sobotę pojedynek biblijnego Dawida z Goliatem, bo wcale nie czujecie się malutcy wobec Legii?
Dokładnie. Mecz z Jagiellonią pokazał, że choć jechaliśmy do lidera skazywani na porażkę, to niewiele brakowało, aby byłaby wielka sensacja. Ostatecznie w Białymstoku nie udało nam się zdobyć nawet puntu, ale to nie znaczy, że u siebie będziemy skazani na porażkę. Wręcz przeciwnie. Możemy wygrać z Legią.
Awans do ósemki Arki jest nadal możliwy?
Przede wszystkim w każdym meczu gramy o trzy punkty. Jeśli będziemy je zdobywać, to jeszcze szanse będą. Musimy też patrzyć na wyniki innych, ale na pierwszym miejscu są własne zwycięstwa.
A może w kontekście trójmeczu, który czeka Arkę w najbliższym tygodniu, najważniejsze będą wcale nie mecze ligowe, a jednak pierwszy pojedynek w półfinale Pucharu Polski w Kielcach?
Fajnie byłoby znów awansować do finału Pucharu Polski, ale tego meczu na pewno nie uznajemy za najważniejszy. Na razie skupiamy się na najbliższym wyzwaniu, czyli meczu z Legią.
Jacek Główczyński
więcej: sport.trojmiasto.pl
Copyright Arka Gdynia |