Aktualności
29.03.2018
Żółto-niebiescy nie boją się mistrzów Polski.
W ekipie gdyńskiej Arki już w poniedziałek ruszyły pełną parą przygotowania do prestiżowego spotkania z Legią Warszawa przy ul. Olimpijskiej.
Żółto-niebiescy z aktualnym mistrzem Polski zmierzą się w sobotę o godz. 20.30, a renoma przeciwnika i przede wszystkim poprawiająca się pogoda powodują, że na trybunach spodziewać należy się ponadprzeciętnej frekwencji. Jest możliwe, że na stadionie miejskim zasiądzie nawet ponad dziesięć tysięcy osób, co w przypadku tego obiektu zdarza się dość rzadko.
Zarówno dla Arki, jak i dla Legii pierwszy pojedynek po przerwie, spowodowanej meczami towarzyskimi naszej kadry, jest starciem wielkiej rangi. Gdynianie tylko w przypadku zwycięstwa liczyć mogą jeszcze na miejsce w czołowej ósemce ligi po zakończeniu rundy zasadniczej. Z kolei Legia, jak co roku w ostatnich sezonach, nie kryje się z mistrzowskimi aspiracjami. Jednak zespół prowadzony przez Romeo Jozaka mimo zdecydowanie najwyższego budżetu w ekstraklasie nie potrafi odskoczyć rywalom z górnych rejonów tabeli.
Choć Legia wzmocniła się w przerwie zimowej kilkoma klasowymi, jak na polskie realia graczami, a z Jagiellonii Białystok odszedł jednej z jej liderów, Fiodor Czernych, to „Jaga” wyprzedziła zespół ze stolicy, podmieniając go na fotelu lidera. Ekipa z Podlasia ograła aktualnego mistrza na Łazienkowskiej 2:0 i oprócz wpadki w Poznaniu cały czas notuje zwycięstwa. Nad „Wojskowymi” ma już trzy punkty przewagi i lepszy, bezpośredni bilans.
Co więcej, także dobrze grający Lech traci do Legii zaledwie dwa „oczka”. Dodatkowo w tym sezonie nie ma podziału punktów przed startem grupy mistrzowskiej, dlatego straty trudno będzie odrabiać. Legia, myśląc o obronie mistrzostwa, musi zrobić więc wszystko, aby nie dać zbytnio uciec Jagiellonii. Zespół ten z niepokojem też powinien oglądać się za siebie i spodziewać się pościgu poznańskiej „Lokomotywy”. Dlatego też możemy być pewni, że w Gdyni zagra w pełni zmobilizowany. Tym bardziej, że drużyna z Warszawy podrażniona jest niespodziewaną porażką u siebie 0:2 z Wisłą Kraków. Doszło też w niej ostatnio do nieporozumień w szatni, bowiem od zespołu odsunięty został Michał Kucharczyk.
Na papierze faworyt sobotniego starcia jest oczywiście tylko jeden. Arki skreślać jednak nie można, bo udowodniła już, że potrafi sprawić „Wojskowym” mnóstwo problemów. W zeszłym sezonie ograła Legię na Łazienkowskiej 3:1. A na samym początku obecnych rozgrywek zwyciężyła po serii jedenastek w finale Superpucharu Polski.
- Z każdym przeciwnikiem w lidze, w tym z Legią, można wygrać - mówi Luka Zarandia, skrzydłowy Arki.
Szymon Szadurski
Copyright Arka Gdynia |