W pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu Pucharu Polski Arka wygrała 25 października w Głogowie z Chrobrym 2:0. Pierwszego gola po podaniu Siergieja Kriwca strzelił w 16. minucie Ruben Jurado, a w doliczonym czasie, po zagraniu Luki Zarandii, piłkę we własnej bramce umieścił Karol Danielak.

 

Pomimo sporej zaliczki szkoleniowiec żółto-niebieskich uważa, że jego zespół jeszcze nie awansował do czołowej czwórki tych rozgrywek i przekonuje, że z takim nastawieniem nie można podejść do rewanżu. Drugi mecz pomiędzy tymi zespołami rozpocznie się w Gdyni w środę o godzinie 18.

 

- To jest piłka nożna i łatwo się przeliczyć. Na szczęście ostatni tydzień dostarczył nam świetnych przykładów, że nigdy nie wolno stracić czujności. Przecież w konfrontacji z Liverpoolem w Lidze Mistrzów Sevilla stała na straconej pozycji, bo przegrywała już 0:3. Z kolei Borussia praktycznie przegrała, bo w Dortmundzie prowadziła z Schalke 4:0. A te mecze skończyły się remisami. My do przerwy wygrywamy tylko 2:0, a poza tym druga połowa trwa nie 45 tylko 90 minut plus doliczony czas. Wiele się może zdarzyć – przyznał.

 

Arka broni trofeum wywalczonego 2 maja po finałowym zwycięstwie na PGE Narodowym w Warszawie 2:1 nad Lechem Poznań. 45-letni szkoleniowiec przypomina, że w półfinale późniejszy triumfator męczył się z pierwszoligowymi Wigrami Suwałki.

 

- W pierwszym spotkaniu gdynianie wygrali 3:0, ale w rewanżu przeżywali horror, bo byli o krok od odpadnięcia. Goście zwyciężyli 4:2, dzięki czemu do finału awansowała Arka. Jesteśmy jednak mądrzejsi o te doświadczenia i cały czas mobilizujemy chłopaków, żeby nie było rozluźnienia. Chcemy oczywiście znaleźć się w półfinale i to najlepiej odnosząc w środę drugą wygraną nad Chrobrym – dodał.

 

Trener Arki nie spodziewa się, że w środę piłkarze z Głogowa, którzy rundę jesienną pierwszej ligi zakończyli na szóstej pozycji, położą się przed gospodarzami i poproszą o najniższy wymiar kary.

 

- Wręcz przeciwnie. Spodziewam się bardzo trudnego meczu. Rywale nie mają przecież nic do stracenia, a takie spotkania są najlepsze dla drużyn skazywanych przed pierwszym gwizdkiem na porażkę. Nam również przed finałową konfrontacją Pucharu Polski z Lechem oraz przed meczem o Superpuchar Polski z Legią Warszawa nie dawano większych szans, ale te trofea stoją w naszej gablocie – skomentował.

 

Przed poprzednimi spotkaniami Pucharu Polski Ojrzyński wymieniał niemalże cały skład i nie ukrywa, że w środę również zamierza dokonać podobnego manewru.

 

- Zmiany będą, ale teraz mam trochę ograniczone pole manewru. Kontuzje wykluczyły bowiem z gry Yannicka Kakoko i Krzysztofa Sobieraja, pod znakiem zapytania stoi także występ Dawida Sołdeckiego. Mam jednak nadzieję, że zmiennicy, którzy pojawią się na boisku, spiszą się tak dobrze jak we wcześniejszych pucharowych potyczkach – podsumował szkoleniowiec Arki.

 

CM, PAP