Aktualności
29.11.2017
Patryk Kun: Gdybyśmy odpadli z Chrobrym, trener Ojrzyński nie dałby nam żyć!
Przeskok z I ligi do ekstraklasy nie okazał się dla Ciebie tak duży. Od razu wywalczyłeś miejsce w pierwszym składzie Arki. Ostatnio grasz jednak mniej, pewnie zwiększa to Twój głód piłki?
Tak, dlatego jak najszybciej chciałbym wrócić do regularnej gry. W dwóch meczach z rzędu – ze Śląskiem Wrocław i Sandecją Nowy Sącz – wchodziłem z ławki i jestem lekko podrażniony. Mam nadzieję, że z Chrobrym zagram od początku, potem wystąpię też w lidze i wróci sytuacja z początku sezonu. Z drugiej strony, z Sandecją chłopacy zagrali rewelacyjnie. Trudno po takim spotkaniu będzie kogoś wygryźć ze składu, 5:0 to historyczna wygrana Arki w ekstraklasie. W drużynie jest duża konkurencja, a miejsca na skrzydłach są tylko dwa. Trzeba zacisnąć zęby i na swoje zapracować. Miałem słabszy okres, nie grałem najlepiej, a trener chciał coś zmienić na bokach pomocy. Teraz zarobię wszystko, żeby udowodnić, iż zasługuję na grę. Puchar to akurat dobra szansa dla zmienników i piłkarzy, którzy ostatniej mniej występowali.
Za Tobą pierwsza pełna runda w ekstraklasie. Jakie masz przemyślenia?
Nie przeżyłem żadnego szoku po zmianie ligi. Na pewno jednak ekstraklasa jest dużo lepiej opakowana jako produkt, medialnie i marketingowo. W Gdyni na mecze przychodzi więcej kibiców niż w Olsztynie, udzielam teraz więcej wywiadów. Jeśli zaś chodzi o aspekt sportowy, to przepaści między ekstraklasą, a I ligą nie ma. Może dlatego, że wiedziałem, czego się spodziewać? Tę rundę traktuję jak okres aklimatyzacji, jestem debiutantem, a rozegrałem sporo meczów. Udało mi się zagościć na dłużej w wyjściowym składzie. Ale nie mogę się tym zadowolić, zdaję sobie sprawę, że powinienem mieć lepsze statystyki.
A jak oceniasz pierwsze miesiące w Arce?
Nawet nie miałem czasu na okres przejściowy, wszystko szybko się działo, mecz gonił mecz. Fajnie się tutaj czuję, okrzepłem w szatni, miasto mi się podoba.
W Pucharze Polski w tym sezonie to się nie nagrałeś.
Mam na koncie jeden występ w wyjazdowym spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała w 1/8 finału. Wszedłem w 71. minucie. Dodatkowych minut nabiłem w dogrywce, tym bardziej czekam na szansę w środę. To, że tak mało grałem w pucharze, wynika z prostej przyczyny – trener Leszek Ojrzyński rotuje składem. Jak byłem podstawowym zawodnikiem w lidze, to w rozgrywkach Pucharu Polski odpoczywałem. Z Podbeskidziem wracałem na boisko po kontuzji. Ten mecz był dla mnie przetarciem.
Jak Twoje poprzednie kluby radziły sobie w Pucharze Polski?
Gra w pucharach nie była mocną stroną moich wcześniejszych klubów. Zazwyczaj kończyliśmy na wstępnym etapie. Nawet jeśli udało się przejść do kolejnej rundy, to trafialiśmy na rywala z tej samej albo wyższej klasy rozgrywkowej i odpadaliśmy. Szkoda ostatniego sezonu. W 1/16 Stomil mierzył się z Ruchem Chorzów. Dobrze się trzymaliśmy, niestety przegraliśmy po karnych 6:7. Teraz zespół, w którym gram, ma szansę awansować do półfinału. To byłoby duże przeżycie dla mnie. Możliwość gry w finale i wzniesienie pucharu bardzo motywuje. To mnie dodatkowa nakręca. W końcu trofea to sól piłki. Z Arką jeden skalp już mam – Superpuchar Polski.
Arka ma bardzo dobrą pozycję wyjściową przed rewanżem.
Nie możemy jednak myśleć o sobie jako o półfinaliście, niemniej do finału zostały trzy kroki. Droga Arki do kolejnych rund jest bardzo wyboista. Ze Śląskiem przegrywaliśmy 0:2, odrobiliśmy straty, zwyciężyliśmy 4:2 w dogrywce. Z Podbeskidziem też dogrywka. W Głogowie wywalczyliśmy dobrą zaliczkę. To jest piłka, nic nie jest przesądzone. Najświeższy przykład: mecz Borussia Dortmund – Schalke w Bundeslidze.
Ale i Arka przekonała się o nieprzewidywalności piłki. Dwumecz z Wigrami. Pierwszy mecz 3:0 dla Arki. W rewanżu 4:2 dla Wigier, nerwy i drżenie w Gdyni do samego końca. Trener Ojrzyński wspomniał o tym pojedynku w kontekście odpowiedniej motywacji przed drugim spotkaniem?
Uczulał nas na to. Arka była pewna swego, a tu przyjeżdża I-ligowiec i napędził jej sporo strachu. Wigry zdobyły nawet bramkę na 5:2, która nie została uznana, bo był spalony. Mało brakowało, a Arki nie byłoby w finale. Nawet nie chcę myśleć, co by się działo w szatni, gdybyśmy odpadli. Trener Ojrzyński chyba nie dałby nam żyć. Nie mogę i nie chcę sobie tego wyobrazić....
Jak zamierzacie zagrać w Gdyni, mając przewagę dwóch bramek?
Podejrzewam, że Chrobry szybko będzie chciał strzelić gola. Powinniśmy jak najszybciej wybić im z głowy marzenia o korzystnym wyniku, nasz gol mógłby ich podłamać. Wiem, że w Chrobrym jest człowiek, który bardzo chciałby wyeliminować Arkę. Dla trenera Grzegorza Nicińskiego to będzie szczególne spotkanie. W końcu to legenda żółto-niebieskich. Mecze przeciwko niemu nie wspominam najlepiej. W dwumeczu Rozwój przegrał z Arką 1:8 – 0:4 w Gdyni i 1:4 u siebie. Teraz mam okazję się odgryźć.
Copyright Arka Gdynia |