Aktualności
25.10.2017
Wrzuć piłkę z autu jak Arka.
Wziąć sprawy w swoje ręce można na różne sposoby – w końcu zaprosić wymarzoną dziewczynę do kina, naprawić rurę nie czekając na hydraulika, iść do sąsiadów piętro wyżej i przekonać ich, że remont wiertarką udarową o północy nie jest najlepszym pomysłem. Albo można być jak Arka: wziąć piłkę i wrzucić ją rękami w pole karne rywala, szukając tym samym – często skutecznie – gola.
Bazując na samych liczbach, Arce po wrzucie z autu udało się w tym sezonie strzelić cztery bramki:
– w meczu z Górnikiem (Jurado)
– w meczu z Piastem (Siemaszko)
– dwie w spotkaniu z Jagiellonią (Marcjanik i samobój Wlazły)
Były to więc w większości bardzo ważne trafienia, bo Siemaszko przesądziło o wygranej w Gliwicach, Jurado otworzył wynik w Zabrzu (ostatecznie stanęło na 1:1), Marcjanik strzelił pierwszego gola we wczorajszym meczu. Scenariusz zawsze jest ten sam – piłkę w ręce łapie Zbozień albo Warcholak, bierze długi rozpęd i ciska futbolówką w szesnastkę rywala. A przeciwnicy często głupieją, nie bardzo wiedząc co zrobić, gdyż może siła takiego wrzutu jest mniejsza niż przy wybiciu rzutu rożnego, natomiast celność już wzrasta. Bez urazy, ale szczególnie w naszej lidze można założyć, że piłkarz prędzej zagra dokładnie ręką niż nogą, jakkolwiek to brzmi.
Co więcej, w grze Arki nie jest to nowość zaproponowana od tego sezonu, tylko umiejętność dopracowywana jeszcze z wcześniejszych rozgrywek. W sezonie 16/17 tak padła bramka choćby z Wisłą Płock w meczu z 22 kwietnia, czy jeszcze za czasów trenera Nicińskiego, w bardzo prestiżowym spotkaniu, kiedy Błąd wyrównywał straty w derbach z Lechią.
Wiadomo, że nie jest to może najbardziej wyrafinowany sposób strzelania goli, ale nie ma to kompletnie znaczenia, ponieważ – jak widać – jest skuteczny. A swoje atuty też trzeba znaleźć i rozpoznać. Pamiętamy słynnego Rory’ego Delapa ze Stoke City, którego wrzuty w pewnym momencie trzęsły Premier League.
Irlandczyk w sezonie 08/09 potrafił w ten sposób nabić pięć asyst, wrzucając piłkę najczęściej na głowę Ricardo Fullera. Przeciwnicy zastanawiali się, jak powstrzymać Delapa, a to nie było wcale proste. Gareth Southgate, wówczas menedżer Middlesbrough, wspomina: – Jeden z młodych zawodników miał imitować wrzuty Delapa, ale nie dawał rady dorzucić piłki do szesnastki! Musieliśmy skrócić odległość, by był w stanie posłać piłkę w pole karne. W pewnym momencie dochodziło do zabawnych scen, kiedy przeciwnicy wyraźnie woleli widzieć Stoke wykonujące rzut rożny niż aut, nie starając się zatrzymać piłki, gdy ta zmierzała poza linię końcową. Po jakimś czasie taktyka Stoke została rozszyfrowana, skuteczność Delapa spadła, ale co się nawrzucał to jego.
Dobrze wykonany aut to poważna broń, bo przecież Delap i Arka nie są jedynymi przykładami. Tak ugodzili nas Ekwadorczycy na mundialu w Niemczech, tak Islandczycy zaskoczyli Anglików na zeszłorocznym Euro, sami Anglicy na mistrzostwach świata z 1982 roku w ten sposób walnęli Francuzów, strzelając im bramkę w 1. minucie.
A wracając jeszcze do Arki – oni nie tylko autami stoją, z 15 bramek aż 10 trafili po stałych fragmentach różnego rodzaju. Naprawdę podoba nam się praca Ojrzyńskiego, bo wyciska z tej drużyny bardzo dużo. Żółto-niebiescy są we wrześniu i październiku niepokonani, a pointą niech będzie tabela za oba miesiące:
weszlo.com
Copyright Arka Gdynia |