Aktualności
25.10.2017
Chrobry Głogów chce pisać nową historię.
Głogowianie przeszli już kiedyś ćwierćfinał, ale to było prawie 40 lat temu, kiedy występowali na zaledwie trzecim poziomie rozgrywek
Obrońcy pucharu Polski kontra… obrońcy pucharu Polski. Czy trzeba dłużej tłumaczyć, co się dziś szykuje w Głogowie? Arka sprawdzi możliwości pierwszoligowego Chrobrego, gdzie trenerem jest współtwórca sensacyjnego sukcesu sprzed kilku miesięcy Grzegorz Niciński, a pod jego komendą przebywa cała armada eks– arkowców: Przemysław Stolc, Jakub Bach, Przemysław Trytko. Dwaj pierwsi są do głogowskiej ekipy tylko wypożyczeni.
Grillować jest gdzie, ale nie ma kiedy
„Znakiem rozpoznawczym” siedziby Chrobrego jest stojąca w zieleni tuż przy domku klubowym okazała altana z drewnianymi stołami i miejscem na grilla. Nic tylko wyskoczyć do stojącego za płotem supermarketu, nakupić kiełbasy i piwa, a potem napalić pod rusztem. Ostatnio okazji tyle, że aż się prosi. – Nie ma czasu – śmieje się stoper Przemysław Stolc. – I pewnie po meczu z Arką, oby dla nas udanym, też niekoniecznie będzie. W każdym razie po niedawnym wyeliminowaniu Piasta Gliwice nie było. Od kilku tygodni gramy środa – sobota. Już w niedzielę mamy mecz niemal na szczycie I ligi z Chojniczanką i będzie to dla nas piąte spotkanie na przestrzeni zaledwie piętnastu dni.
Mecz, regeneracja, przygotowanie do kolejnego – wylicza obrońca głogowian. W klubie panuje pełna mobilizacja, bo jeśli ekipa z Zagłębia Miedziowego sprawi niespodziankę i wyrzuci żółto-niebieskich z PP, po raz drugi w swojej nie tak znowu obfitującej w sukcesy historii dotrze do półfinału tych rozgrywek.
– Poprzednio udało się to w sezonie 1979/80, kiedy Chrobry przegrał w półfinale 0:4 z Legią – błyszczy wiedzą na temat swojego nowego pracodawcy Stolc. – Dla mnie, chłopaka urodzonego w Gdyni, wychowanego dziesięcioma latami treningów w Arce to nie jest zwykły mecz, tylko taki o pokazanie „hej, za łatwo mnie odesłaliście gdzie indziej” – dodaje 23-letni defensor. W maju jako jedyny z eks– arkowców Chrobrego był w kadrze meczowej na Narodowym, ale spędził 120 minut finału na ławce.
– Medal za PP jest, jakiś niedosyt, że wtedy nie zagrałem, także. Choć Leszek Ojrzyński uczciwie stawia sprawy. Wspólnie zdecydowaliśmy latem, że dla mnie najlepsze byłoby wypożyczenie. Mogłem iść do Pogoni Siedlce, Olimpii Grudziądz, ale wybrałem Chrobrego. Najdalej, ale oni najmocniej o mnie zabiegali. No i wielkie znaczenie miała osoba trenera Nicińskiego – dodaje Stolc. Drzwi w Gdyni jednak nie ma zamkniętych, bo jednocześnie z wypożyczeniem przedłużył kontrakt z macierzystym klubem.
Skuteczna walka z cieniem
Latem, po oddaniu do Jagiellonii Ireneusza Mamrota i szukając następcy, głogowianie mieli bardzo twardy orzech do zgryzienia. Potrzebny był mocny człowiek, który zniesie nieustanne porównywanie do poprzednika, a ten przecież przepracował w Chrobrym siedem lat. A jednocześnie szkoleniowiec, którego ego nie okaże się za duże na taki klub jak głogowski. Wygląda na to, że „Nitka” zdoła udźwignąć postawione przed nim zadanie.
A przynajmniej ma na to wielką szansę. Mamrot z Chrobrym nigdy na szczeblu centralnym nie przetrwał 1/16 finału, zaś w I lidze nie zdołał na koniec sezonu zająć lepszego miejsca niż szóste. Chrobry Nicińskiego na razie jest czwarty.
Michał Guz
Copyright Arka Gdynia |