Awans Chrobrego do ćwierćfinału Pucharu Polski jest jednym z największych sukcesów w historii klubu z Dolnego Śląska. Głogowianie mają szanse powtórzyć wynik z sezonu 1979/80, kiedy dotarli aż do półfinału. W drodze do najlepszej czwórki pokonali wówczas m.in. Zagłębie Sosnowiec (2:1), Gwardię Koszalin (1:0) a w ćwierćfinale Stal Stocznię Szczecin (2:1). Chrobrego zatrzymała dopiero Legia Warszawa (0:4), która później sięgnęła po Puchar Polski.
W środę na drodze Chrobrego po powtórzenia sukcesu sprzed blisko 40 lat stanie grająca w ekstraklasie Arka. Pomocnik głogowian Mateusz Machaj w rozmowie z PAP przyznał, że daje się odczuć w klubie rangę tego spotkania.
- Wszyscy chyba wiedzą, o co gramy i przed jaką szansą stajemy. Nie ma jednak dodatkowej presji, bo nie mamy nic do stracenia, a za to wiele do zyskania. Jak nie awansujemy dalej, to nie będzie tragedii, bo przed sezonem pewnie nikt się nie spodziewał, że tak daleko dojdziemy. Nie zadowalamy się jednak tym i chcemy więcej – dodał.
W drodze do ćwierćfinału podopieczni trenera Grzegorza Nicińskiego pokonali m.in. Ruch Chorzów (3:1) oraz Piasta Gliwice (2:1). W obu przypadkach to rywale strzelali pierwsi gola, ale głogowianie potrafili odpowiedzieć.
Mateusz Machaj przyznał, że do wszystkich poprzednich meczów w Pucharze przystępowali i przygotowywali się jak do ligowych spotkań i podobnie będzie też teraz.
- Trener na pewno przygotuje nam analizę rywala, ale tak jest zawsze przed każdym pojedynkiem. Arka ostatnio wyraźnie odżyła, wygrywa, strzela gole i pnie się w tabeli ekstraklasy. To oznacza, że są w formie i nie będzie to łatwy mecz, ale o tym wiedzieliśmy już wcześniej. Nie uważam jednak, abyśmy byli bez szans – dopowiedział pomocnik Chrobrego.
Starcie z Arką na pewno będzie wyjątkowym meczem dla trenera Nicińskiego, który jest wychowankiem gdyńskiego klubu, a w poprzednim sezonie już jako szkoleniowiec doprowadził zespół z Trójmiasta aż do finału Pucharu Polski. W samym finale jednak już Arki nie poprowadził, bo wcześniej z powodu słabych wyników w lidze został zwolniony.
Machaj zapewnił, że na środowy mecz nikogo nie będzie trzeba mobilizować.
- Gramy o jak najlepszy wynik dla Chrobrego, ale też gramy dla siebie. Puchar to doskonała okazja pokazania się całej Polsce, zwłaszcza, że to ćwierćfinał i wszystkie spotkania na tym etapie budzą już duże zainteresowanie. Można się wypromować i dlatego każdy będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony – wyjaśnił.
Pierwszy mecz głogowianie zagrają u siebie, rewanż w Gdyni, ale według pomocnika Chrobrego nie ma to większego znaczenia, bo aby awansować, trzeba będzie zagrać dwa równe spotkania na maksimum swoich możliwości.
- Jasne jest, że najlepiej byłoby wygrać pięć, czy sześć do zera. Ale jesteśmy realistami. Pierwsze założenie jest takie, aby nie stracić gola u siebie. Jeżeli coś się uda nam strzelić, będzie super. Zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy faworytami, ale tak jak mówiłem, nie mamy nic do stracenia, a wiele do zyskania – podsumował Machaj.
Początek pierwszego ćwierćfinałowego meczu Chrobry – Arka w środę o godz. 18.00.
Mariusz Wiśniewski (PAP)