TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

27.07.2017

Dla Arki FC Midtjylland to duńskie Zagłębie Lubin.

Przed meczem z Duńczykami prowadzi Arka. Przynajmniej kibicowsko. Stadion Miejski w Gdyni pomieści bowiem 14 825 widzów, podczas gdy obiekt FC Midtjylland o trzy tysiące mniej. A w czwartek raczej na pewno zobaczymy komplet. Tylko czy pobity zostanie rekord frekwencji obiektu, zależne jest od kilku czynników.

 

Od tej liczby należy odjąć 745 miejsc w sektorze gości. Odjąć, bo Duńczycy nie zgłosili akcesu na zorganizowaną grupę widzów. Przyjedzie ich zapewne kilkudziesięciu, może stu. Biorąc pod uwagę, że pozostałe miejsca zostały już wykupione, na trybunach podczas tego meczu powinno pojawić się ponad 14 100 osób, co oznaczałoby pobicie rekordu. Ten wynosi obecnie o 71 osób mniej i ustanowiony został podczas derbów Trójmiasta z Lechią Gdańsk w zeszłym roku.

Apel Ojrzyńskiego

Trener Leszek Ojrzyński doskonale zdaje sobie sprawę, co w Gdyni oznacza pełny stadion. Sztampowe z pozoru sformułowania o tym, że kibice to 12. zawodnik, tutaj naprawdę mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Trybuny nosiły Arkę na początku ubiegłego sezonu, ponieść mają i teraz. Ale Ojrzyński do fanów ma jednak prośbę.

 

– Chcielibyśmy, żeby doping był przez pełne 90 minut. Wspólnie chcemy się dobrze pokazać. Z kibicami. Dla mnie to będzie pierwsze takie doświadczenie. Nie miałem okazji tu w Gdyni przy takiej publiczności prowadzić zespołu. Zawodnicy odczuwają to wsparcie i doping. Na murawie to dodatkowe procenty, które mogą nam bardzo pomóc – mówi szkoleniowiec.

 

– Ale w tym sportowym kontekście. Odpalane race i przerwy w grze mogą nas wytrącić z rytmu, nie mówiąc, że okazać się gwoździem do trumny po ewentualnym sukcesie. Wiemy, że o awans będzie piekielnie ciężko, ale w momencie gdyby udało nam się go osiągnąć, kary za niewłaściwe zachowanie mogą nas dorwać w kolejnej rundzie. A w niej nie mamy zamiaru grać przy pustych trybunach – zachęca Ojrzyński kibiców Arki do zgodnego z normami UEFA zachowania podczas meczu.

Midtjylland jak Zagłębie Lubin

Dla większości kibiców duńska ekipa składa się z większości nieznanych w Europie piłkarzy. Ciężko też określić potencjał drużyny, o której w Polsce słyszało się, i którą widziano tylko dwukrotnie: podczas meczów fazy grupowej Ligi Europy w 2015 roku. Wówczas Midtjylland było rywalem Legii Warszawa.

 

– Jeśli miałbym porównać ich do któregoś z polskich klubów, to padłoby raczej na Zagłębie Lubin z najlepszych czasów. Dyscyplina motoryczna stoi u Duńczyków na najwyższym europejskim poziomie, walka toczy się o każdy centymetr boiska. To jest kolektyw. Ich siła to stałe fragmenty gry. Co miesiąc się spotykają i zmieniają coś w tej materii. Sam jestem ciekaw, jak w tym elemencie zagrają u nas – komplementuje rywala Ojrzyński. Dłużny nie pozostaje też trener Midtjylland Jess Thorup, który mówi o imponującej sile fizycznej arkowców.

 

– Widzieliśmy mecze Arki w finale Pucharu Polski, Superpucharze i dwa ligowe. Wiemy o niej dużo. Przede wszystkim to, że to bardzo silna drużyna, jak większość w waszej lidze. Arka jest też dobrze zorganizowana w defensywie, ostatnio traci bardzo mało bramek – zauważa Thorup, który przede wszystkim liczy na swoje dwie gwiazdy, pomocnika Jacoba Poulsena oraz niezwykle skutecznego napastnika Paula Onuachu. Ten drugi w czterech meczach eliminacyjnych do Ligi Europy w tym sezonie strzelił już cztery gole.

 

– Dla niego to pewnie ostatni sezon w Danii. Myślę, że zostanie przetransferowany do Anglii, bo tam takich zawodników lubią. Ma świetne warunki fizyczne, znakomicie biega, jest technicznie uzdolniony, no i... strzela jak na zawołanie – przestrzega przed snajperem rywala Ojrzyński.

Duńczycy bogatsi i faworyzowani

– To prawda, że nie mamy nic do stracenia. Arka zagra w roli kopciuszka, może zaskoczyć – ma nadzieję Ojrzyński, który starał się przekazać swoim piłkarzom, że nie są na przegranej pozycji. – Sport lubi takie mecze. Lubię żonglować przykładami, w których niespodzianki się zdarzają. To jest piękne w piłce. O to gramy. Żeby się cieszyć i... z nadzieją patrzeć na mecz rewanżowy. Chcemy mieć po pierwszym spotkaniu duże szansę i nie boimy się tego mówić.

 

Wartość rynkowa FC Midtjylland jest ponadtrzykrotnie większa niż Arki. W jej drużynie grają piłkarze przede wszystkim dużo bardziej doświadczeni na arenie międzynarodowej. W tej statystyce gdynianie dopiero raczkują.

– To jest drużyna otrzaskana w pucharach. Z ostatnich 13 sezonów chyba 11 grała na arenie europejskiej. To o czymś świadczy – potwierdza Ojrzyński.

Co by nie mówić, faworyt jest tylko jeden. Arka może, Midtjylland musi. Wie o tym Thorup, choć do sprawy podchodzi bardzo dyplomatycznie.

 

– Szanse przed pierwszym meczem oceniałbym 50 na 50 – mówi. – Co natomiast, jeśli przegramy z Arką? Bylibyśmy na pewno mocno rozczarowani, natomiast o katastrofie bym nie mówił. One dzieją się na świecie, a to tylko piłka – puentuje Thorup.

 

Dawid Kowalski

 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia