TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

27.07.2017

Bułgaria zamiast Zachodu. Stronniczy Cypryjczyk.

Blisko 38 lat temu debiutancka przygoda Arki Gdynia w europejskich pucharach skończyła się po zwycięstwie u siebie 3:2 oraz wyjazdowej porażce 0:2 z Beroe Stara Zagora.

 

- Mimo upływu czasu doskonale pamiętam akcje, po których strzelałem gole, gdyż było one najcenniejsze w mojej karierze - ocenia Tomasz Korynt.

 

- Żałowaliśmy, że tak nisko wygraliśmy u siebie, ale po tym co działo się na wyjeździe mam wrażenie, iż jakby rywale potrzebowali wyniku 5:0, to cypryjski sędzia też by im to umożliwił - przypomina Czesław Boguszewicz.

 

- Rozczarowanie było nie tylko wynikiem, ale także był, że graliśmy w Bułgarii. Liczyliśmy, że będzie to furtka, aby pokazać się Europie Zachodniej - dodaje Janusz Kupcewicz.

 

Czy ich następcy będą mieli lepsze wspomnienia po dwumeczu z FC Midtjylland?

 

Arka Gdynia zadebiutowała w europejskich pucharach 19 września 1979 roku. W pierwszej rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów na stadionie przy ul. Ejsmonda zmierzyła się z Beroe Stara Zagora. Doszło zatem do podobnej sytuacji jak teraz, że w stawce były wielkie kluby, a żółto-niebieskim przychodzi zmierzyć się ze stosunkowo mało znanym w Polsce zespołem.

 

- Na pewno było duże przeżycie, bo pierwszy raz graliśmy na międzynarodowej arenie o taką stawkę. Z tego powodu była radość. Natomiast wylosowanie Bułgarii to rozczarowanie. I nie chodziło o to, że chciałoby się grać z Juventusem Turyn, ale zdecydowanie większą frajdę mielibyśmy, gdybyśmy trafili na jakąkolwiek drużynę z Europy Zachodniej. Wiadomo, jakie wówczas były czasy i jak trudno było w inny sposób pojechać do takiego kraju - przypomina Janusz Kupcewicz, wówczas reprezentacyjny rozgrywający Arki.

 

Jednak ze sportowego punktu widzenia Beroe wydawał się idealne przeciwnikiem, by dostać się do drugiej rundy.

 

- Juventus byłby na pewno atrakcyjniejszy, ale my nie chcieliśmy skończyć na 1. rundzie. Co prawda z Bułgarami nigdy ani polskim klubom, ani reprezentacji nie grało łatwo, ale wierzyliśmy się, że tego rywala przejdziemy - przypomina Tomasz Korynt, najlepszy snajper tamtej Arki.

 

Bohaterem pierwszego meczu był Tomasz Korynt. Strzelił 2 gole, pierwszą bramkę zdobył Wiesław Kwiatkowski, a Arka wygrała 3:2.

 

- Co prawda miałem już wówczas na koncie występy w różnych reprezentacjach Polski, w których też strzelałem gole, ale były to mecze towarzyskie. Natomiast wtedy grałem w wyjątkowym spotkaniu tak dla klubu jak i miasta. Mimo upływu czasu doskonale pamiętam akcje, po których strzelałem gole, gdyż było one najcenniejsze w mojej karierze. Szkoda, że nie udało się utrzymać wyniku 3:1, bo może wtedy łatwiej grałoby się w rewanżu - dodaje Korynt.

 

Jacek Główczyński

 

więcej: trojmiasto.pl

 

 

 

 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia