TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

06.04.2015

25 lat minęło. Grzegorz Witt od A do Z. cz. 2.

 Prezentujemy drugą część alfabetu 25-lecia trenera Grzegorza Witta. Część 1 TUTAJ.

 

 http://arka.gdynia.pl/images/galeria_zdjecie/big/IMG_1148_168f594ebce5573769c2f7fc53a450c5.jpg

 

J -  jak Jakość. Niezbędna w pracy trenera i zawodnika. Nie masz jakości , którą możesz przekuć na treningu, podczas meczu nie istniejesz. Trening z kolei, który prowadzisz musi mieć jakość, musi być zaplanowany , odpowiadać klasie rozgrywkowej w której występuje zespół. Trzeba się wciąż doskonalić, szkolić, szukać nowych informacji, zdobywać doświadczenie przez lata gry i prowadzenia treningów, obserwacji meczów. Piłka jest mocno nieprzewidywalna, ale z czasem można na pewne rzeczy się przygotować. Twoja jakość jest wtedy coraz wyższa.

 

K – jak Kapitan. Ta funkcja to zawsze spore wyróżnienie. Czujesz się bardziej odpowiedzialny za wynik, za drużynę. Jest w szatni zawsze ponad 20-stu zawodników i nagle jesteś tym który idzie na czele, wyprowadza zespół. Trzeba umieć się znaleźć i reagować w trudnych sytuacjach  na boisku, ale także i w szatni. Kapitan musi być tym spoiwem zespołu i łącznikiem z trenerem, działaczami.  To zawsze nobilitacja i wielkie wyróżnienie.

 

L –  jak Ludzie Arki. Na pewno nikogo nie chciałbym pomijać, bo przez te lata spotkałem wiele osób z różnych pokoleń. Zaczynałem dość szybko wchodzić w piłkę seniorską. Oprócz tych osób, które wyróżniłem i opisujemy je oddzielnie myślę, że każdy trener z jakim tutaj dane mi było pracować  dał mi coś od siebie. Jest wyjątek, ale nie będę o tym wspominał. Tego też musiałem widocznie doświadczyć  w kształtowaniu swojego charakteru i  warsztatu. Wracając do tych pozytywów. Z wieloma się spotykam , rozmawiam. Czy to trener Geszke, Bussler, Kusto , Pisarski , Chojnacki czy Pasieka, a także trener Lipiński,  z którym pracowałem na początku. Świetnie się rozumieliśmy, umieliśmy stworzyć dobrą atmosferę pracy. 

 

 http://arka.gdynia.pl/images/galeria_zdjecie/big/DSC_3975_kopia_407d1011d1143d377b4c0731f631adae.jpg

 

Był też Wiesław Kędzia kierownik Arki, który także był orędownikiem  tego abym przyszedł do Arki.  Dzięki Arce nawiązały się wieloletnie trwałe przyjaźnie , znajomości takie jak z Wojtkiem Sobczakiem, Jackiem Kaszubowskim czy Darkiem Ulanowskim.  Przewinęły się też dziesiątki  młodych zawodników.  Teraz wspominałem niedawno, że wprowadzałem m.in. do zespołu… Łukasza Kowalskiego czy Rafała Murawskiego, a teraz z Łukaszem pracujemy dalej. Z Michałem Renuszem wówczas bardzo młodym zawodnikiem graliśmy w Redzie w Orlętach. Ja wówczas już byłem zaawansowanym seniorem. (śmiech)

 

M -   jak Mecze. Myślę, że takim szczególnym spotkaniem, które wielu osobom utkwiło w pamięci, bo było niespodziewanym zwycięstwem 3-ligowca nad faworytem , był mecz pucharowy z GKS Katowice wygrany przez nas 3:1. Zabrakło może tych na najwyższym poziomie, ale tak widocznie musiało być.

 

N – jak Nauczyciel. Mój kierunek zawodowy nie był dziełem przypadku. Zawsze chciałem być trenerem i nauczycielem wychowania fizycznego. W Arce w wielu momentach nie było zawodowstwa. Klub owszem zapewniał pewne środki na utrzymanie , ale resztę trzeba było zarobić samemu.  Dlatego ten wybór był ze wszech miar rozsądny i prawidłowy. Także w ostatnim okresie gdy pracowałem w X LO , ta praca dawała mi stabilizację, ale także wiele satysfakcji. 

 

O – jak…Orkan Lubaszcz, Orzeł Choczewo, Orlęta Reda.  Pierwszy to klub w którym debiutowałem jako 15-latek w meczu z Szubinianką Szubin.  Byłem wtedy w …8 klasie. To było marzenie, aby grać w tym zespole. Strasznie to przeżywałem. Wtedy to była liga okręgowa, czwarty poziom rozgrywek. Grali tam naprawdę dobrzy zawodnicy.  Zaczynałem tam treningi mając 10 lat.

 

Orzeł – to była silna ekipa.  Wspomagaliśmy klub, który był związany z Arką. Mieliśmy sukcesy , pokonaliśmy m.in. w Pucharze Polski Lechię. Grał tam min. Józek Kamiński, Tomek Korynt.

 

Orlęta Reda – trafiłem tam, gdy w wieku 33 lat musiałem odejść z Arki , mimo, że uważałem iż mogę jeszcze rok-dwa pograć. Tak zadecydował jednak ówczesny Prezes Jacek Milewski.  Grałem tam kilka lat  z przerwą na Gedanię. Mieliśmy tam dobrą ekipę, ale  nasz pech polegał na tym, że grała także wówczas w 4 lidze Lechia, która szła z awansem od ligi do ligi. Satysfakcję jednak mieliśmy gdy pokonaliśmy ich w Gdańsku 4:3, a wtedy kibice nie chcieli nas wypuścić z szatni przez 2 godziny…

 

 http://arka.gdynia.pl/images/galeria_zdjecie/big/IMG_3589_1bbbee97b13f193ef7bd69dbe401c4c0.jpg

 

P – jak Profesjonalizm. Dla mnie  to starać się wykonać jak najlepiej to co do ciebie należy. Musi być to zaplanowane, merytorycznie przygotowane , przydatne zespołowi . Uważam, że nie należy robić czegoś tylko dlatego, że to się zobaczyło, ale trzeba wybrać takie rzeczy , które mogą być przydatne zespołowi na tym etapie na którym jesteśmy. Profesjonalizm to także punktualność. Staram się być zawsze przed czasem. Profesjonalnym trzeba być w każdych warunkach, zawsze wymagać od siebie. Nieważne czy jesteś w Ekstraklasie czy w A-klasie.

 

 http://arka.gdynia.pl/images/galeria_zdjecie/big/1291233874_14_1828670824_c0f420123de3083cff093ffbe8196480.jpg

 

R – jak Rajdy. Dysponowałem niezłą motoryką i to pozwalało mi biegać przysłowiowo „od 16-stki do 16-stki” przy linii.  Wiadomo, że dysponowałem jedną nogą (śmiech). Dzisiaj pewnie byłoby to zdecydowanie za mało. Zawodnicy są bardziej wszechstronni.  Udawało się jednak wtedy kończyć niejedną akcję, dośrodkowaniem, asystą . Odpowiadała mi taka gra. Dzisiaj analizując zawodników, szybko bym znalazł sposób, aby takiego zawodnika zneutralizować (śmiech).

 

S – jak Skok w dal. Mimo miłości do piłki dałem się namówić i trenowałem 4 lata w BKS Bydgoszcz. Fajna przygoda. Odnosiłem pewne sukcesy. Dwa razy byłem czwarty jako junior starszy i młodszy na Mistrzostwach Polski w hali w Zabrzu. Blisko było medali… To był nieco przypadek. Trenowałem piłkę, ale na zawodach szkolnych wypatrzył mnie trener Koszewski i stwierdził, że mam warunki do tej dyscypliny.  Miał rację. Jak tylko zacząłem trenować wygrywałem wszystkie zawody. Potem przyszedł jednak czas, że wybrałem piłkę i w tym już pomógł mi Grzegorz Polakow.

 

 http://arka.gdynia.pl/images/galeria_zdjecie/big/DSC_0241_kopia_c82880a5608936ece3b5c5eee20165ae.jpg

 

T -  jak Trener. Funkcję trenera Arki powierzył mi wiosną 1994 roku Jacek Dziubiński.  Czuł się wtedy wypalony walką o Arkę na wszystkich frontach. Wszyscy skazywali nas na spadek. Czułem się wyróżniony, ale zdawałem sobie sprawę w jak trudnej sytuacji jesteśmy. Skończyło się tak jak się skończyło, ale dzisiaj nie żałuję. Trener musi doświadczyć wielu zdarzeń, przeżyć wiele porażek, poznać smak zwycięstwa. Myślę, że po doświadczeniach z Krakowa (red. - patrz literka W), czuję się w miarę mocno psychicznie i już mało co jest w stanie mnie dziwić i przerazić (śmiech).

 

 http://arka.gdynia.pl/images/galeria_zdjecie/big/ATV_0909_kopia_77403e4dfdd86a7d07c51b2fb95d772f.jpg

 

U – jak Ulanowski Dariusz. Związany z Arką od 1993 roku. Pamiętam jak przyjechał w grupie 3 zawodników z Lęborka. Ja oraz trener Dziubiński wiedzieliśmy praktycznie od razu , że z tej trójki on zostanie.  Tak się stało. Potem mieszkaliśmy razem w Hotelu Lazurowym, w mieszkaniu na Żwirki i Wigury, następnie na Rozewskiej , potem w jeszcze innym miejscu.  Podkreślam , że prowadziliśmy bardzo sportowy tryb życia, co widać do dzisiaj w meczach oldbojów. (śmiech)

 

Współpraca zawsze układała nam się  dobrze, także w ostatnim okresie w rezerwach, gdzie Darek pomagał  mi jako drugi trener. Zajmował się także sprawami organizacyjnymi, gdzie bardzo dobrze to wszystko spinał. Dla trenera prowadzącego to bardzo ważne.  Znamy się wiele lat, łączy nas historia. Darek grał dłużej , zagrał w Ekstraklasie.  To pokazuje, że ci zawodnicy, którzy grali kiedyś w 3 lidze, potem wywalczyli awans do 2 ligi, mogli zagrać i na tym najwyższym poziomie. Nie wszystkim się to udało, Darek był jednym z wyjątków.

 

W – jak Wisła Kraków. No cóż, nie jest to przyjemne gdy przegrywa się przypomnę  0:9… Uważam, że moja decyzja o powrocie wówczas  bez zespołu pociągiem była ze wszech miar słuszna . Tak to wyszło.  To była spora trauma. Stojąc z boku patrzyłem na boisko i zastanawiałem się czy to gra mój zespół. Nigdy jednak z nikim nie wracałem w rozmowach do tego spotkania. Jeżeli chce się być barwna postacią w futbolu trzeba jednak i przez takie rzeczy przejść (śmiech).

 

 http://arka.gdynia.pl/images/galeria_zdjecie/big/1274191535_14_31220360_23b98ac307961519d22387b7df5dd56c.jpg

 

Z –  jak Zawodnik. Podkreślam zawsze , że ja zaliczyłem przygodę z piłką, a nie karierę piłkarską.  Byłem zawodnikiem bazującym na dużym zaangażowaniu. Mecz bez wślizgu to mecz stracony… (śmiech). Wielkiej finezji w tym nie było, ale była solidność i zaangażowanie.  Z czasem doszło doświadczenie.  Do dzisiaj staram się być w formie sportowej. To nawyk, nałóg.  Dzień bez aktywności , nawet indywidualnie to …dzień stracony.

 

 http://arka.gdynia.pl/images/galeria_zdjecie/big/1280745104_14_1505116066_378be1ad6dae56a69b5c57f8abce422d.jpg

 

Na koniec na pytanie ile lat zamierza jeszcze spędzić w Arce, odpowiada skromnie w swoim stylu:

 

Praca trenera wiąże się z presją wyniku  i jeśli nie  ma tego wyniku  trzeba się liczyć z różnymi wariantami. Wierzę, że Arce będę jednak jeszcze wiele lat przydatny i potrzebny. 

 

Życzymy więc kolejnych owocnych 25 lat , oby wkrótce z Arką w Ekstraklasie!!!

 

zebrał: tryb








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia