Aktualności
18.10.2014
Pomeczowa konferencja: W końcu wygraliśmy u siebie!
Daniel Purzycki (Pogoń):
- Przeważnie nigdy tego nie robię, ale dzisiaj muszę to powiedzieć. Pierwszy raz jako trener muszę ocenić pracę sędziów, bo były dwa incydenty, o których muszę powiedzieć. Pierwszy, gdy nasz zawodnik na szesnastym metrze próbuje przyjąć piłkę, a rywal wskakuje mu na głowę i sędzia nie gwiżdże. To jeszcze jestem w stanie zrozumieć, ale gdy noga jest prawie łamana w polu karnym, to już nie jestem w stanie zrozumieć.
Zacząłem od tego, bo mało przychylnym okiem ostatnimi czasy jesteśmy oceniani. Nie wiem, czy to dlatego, że jesteśmy klubem, który dopiero co awansował do pierwszej ligi, czy to jest naturalne, że firmom sędziuje się trochę inaczej. Nie uważam, że jesteśmy zespołem gorszym i nie uważam też, że nie graliśmy z zespołem mocnym, bo moim zdaniem Arka to mocny zespół i ma w swoich szeregach wielu utalentowanych zawodników, którzy potrafią grać w piłkę, aczkolwiek mieliśmy pomysł na tą grę. Jednak takie elementy, jakie działy się w końcówce wpływają, że dziwnie to wygląda.
Przypomnę też mecz z Dolcanem Ząbki, gdy strzelamy prawidłową bramkę, a ona jest potem nie uznawana. Trudno jest coś po takich sytuacjach powiedzieć. Można zawodnikom podziękować za walkę, za zaangażowanie, za to, że nie odstawiali stopy, za przyzwoite zawody, ale jeden błąd, który popełniliśmy, obciąża nas i powoduje, że nie zdobyliśmy punktów w tym meczu.
Gratuluję trenerowi zwycięstwa i życzę powodzenia w następnych meczach, a nasza gra mam nadzieję w końcu będzie skuteczna i będziemy zdobywać punkty i na wyjazdach i u siebie, bo ciężko na to pracujemy, a reszta niech pozostanie bez komentarza. Każdy, kto oejrzy sobie skrót z tego spotkania, będzie miał świadomość tego co się dzieje.
Czarek Demianiuk, po tej ostatniej sytuacji musiał wyjechać do szpitala, zdaniem lekarza konieczna będzie hispitalizacja.
Ja nie jestem sędzią, ale jeśli w pierwszej połowie było zagranie ręką mojego zawodnika w polu karnym, to sędzia nie popełnił jednego błędu, lecz popełnił dwa.
Nauczyliśmy się już podczas tych kilku spotkań w pierwszej lidze, że granie otwartej piłki, zwłaszcza z zespołami, które potrafią nią operować w niezły sposób, z jednej bramki zaraz mogą zrobić się dwie albo więcej. Dlatego biorąc pod uwagę nasze predyspozycje, staraliśmy się grać z kontry. Była sytuacja Maćka Tataja, która wydawała mi się dość prosta, ale niestety nie udało się. Było tez kilka strzałów z 16 metra, co najmniej dwa. To wszystko nastawiało nas, aby iść gdzieś w tym kierunku. W późniejszym czasie trzeba było bardziej zaryzykować, otworzyć się, ale niestety po raz kolejny nie udaje nam się zdobyć punktów i znów przegrywamy jedną bramką, co doprowadza mnie już do szału. Na pewno dużo pracy przed nami, ale ja wierzę w ten zespół, w tych zawodników i jak będą grać tak, jak do tej pory, to będą wygrywać i regularnie zdobywać punkty, bo przyjdzie nagroda za to, i to niezależnie czy gramy u siebie, czy na wyjeździe.
Grzegorz Niciński (Arka):
- W końcu! W końcu zdobyliśmy trzy punkty na własnym boisku i to bardzo cieszy. Obawialiśmy się zespołu Pogoni, bo wiedzieliśmy, że to rosły zespół i dobrze wykonuje stałe fragmenty gry. Praktycznie do przerwy Pogoń nie miała tych stałych fragmentów, dopiero w końcówce, gdy trochę się cofnęliśmy i liczyliśmy na szybki atak, doszło do kilku spięć w polu karnym.
Wiadomo, działo się pod naszym polem karnym, ale też pod polem karnym gości – Marcus da Silva też „wyleciał w kosmos”, a bramkarz dostał tylko żółtą kartkę, ale nie chcę się tutaj tym zajmować.
Zdobyliśmy trzy punkty i to nas najbardziej cieszy. Da jakiś bodziec do większej pracy, w końcu odnieśliśmy zwycięstwo na własnym boisku. Straciliśmy mnóstwo sił, zawodnicy się starali, ale w niektórych sytuacjach wychodziła gdzieś ta nasza „jakość” i można było lepiej się zachować, Dużo dośrodkowań, dużo stałych fragmentów gry, twardy, wyrównany mecz. Zdobyliśmy bramkę po piękny strzale Bartka Ławy z dystansu. W końcu oddajemy strzały z dystansu, bo ostatnio tego nie robiliśmy, ale tym razem się udało. Cieszą te trzy punkty, ale na pewno nikt z nas tutaj nie popadnie w jakiś huraoptymizm. Czeka nas tydzień pracy, spokojny wyjazd do Lubina i potem kolejny bój z beniaminkiem, z Chrobrym Głogów, ale na tą chwilę jesteśmy zadowoleni.
Inaczej zagraliśmy u siebie niż na wyjeździe. Taktyka była taka, że wyszedł „Nalepka” z Bartkiem Ławą, potem wszedł Łukasiewicz i dał dobrą zmianę, zabezpieczył nam środek boiska. W Lubinie zagramy na pewno inaczej, bo zagramy na wyjeździe.
Cieszy na pewno fakt, że wszyscy dochodzą do zdrowia. Dzisiaj na pełnych obrotach trenował w końcu Paweł Abbott i Michał Szubert i myślę, że od poniedziałku wszyscy będą do dyspozycji, a to się rzadko zdarza. Będzie walka o osiemnastkę, a to mi daje duże pole manewru. To na pewno cieszy, bo tylko rywalizacja sportowa może podnieść poziom naszej gry.
notował: Arkadiusz Skubek
Copyright Arka Gdynia |