Aktualności
22.04.2014
Konferencja przed Łęczną i Bełchatowem: To będą dwa różne mecze.
W konferencji prasowej przed meczami z Górnikiem Łęczna i GKS-em Bełchatów wzięli udział trener Paweł Sikora oraz zawodnicy: kapitan zespołu Tomasz Jarzębowski i Bartosz Ślusarski.
Na wstępie rzecznik klubu przedstawił garść statystycznych informacji na temat najbliższego rywala. Górnik w ostatniej kolejce uległ GKS-owi Bełchatów 0:2 i tym samym stracił prowadzenie w tabeli. Jednocześnie przerwana została passa spotkań bez porażki drużyny z Łęcznej.
Na szczeblu centralnym oba zespoły spotkały się do tej pory 13 razy. Arka odniosła 2 zwycięstwa, 7 razy mecze kończyły się remisem, a w 4 spotkaniach lepszy był Górnik. Bilans bramkowy 17-15 dla żółto-niebieskich.
Rzecznik zachęcił Kibiców do kupowania biletów na najbliższe mecze w Gdyni. Wsparcie trybun będzie teraz bardzo potrzebne naszym piłkarzom, dlatego ważne jest, aby fani żółto-niebieskich w jak największej liczbie stawili się na stadionie zarówno jutro, jak i w sobotę.
Następnie przyszła już pora na sprawy czysto piłkarskie. Trener odniósł się na początku sobotniego spotkania w Legnicy do licznych kontuzji, jakie przytrafiają się piłkarzom Arki w tym sezonie, zwłaszcza w starciach z Miedzią:
- W meczach z Miedzią straciliśmy w sumie trzech zawodników, bo nie można zapominać o Marcusie. W ostatnim meczu też musieliśmy dokonać już dwóch zmian w ciągu pierwszych 30 minut. Straciliśmy dwóch bocznych pomocników, bo zszedł Tomasik, a Budka został przesunięty do linii obrony. To też zaważyło na końcówce meczu, gdzie zwykle robiliśmy zmiany, które dawały nam dużo jakości. Gra nabierała „drugiego tempa”, gdy wchodzili nowi zawodnicy. Tutaj został Tomek Jarzębowski, który wszedł potem jako jedyny w drugiej połowie.
Uważam też, że nie można obok tego przejść obojętnie. Faule na naszych zawodnikach powinny się zakończyć czerwoną kartką. Wejście w Tomasika to jest według mnie od razu czerwona kartka, gdyż wyeliminowało go to z gry. Później ten sam zawodnik fauluje Aleksandra i uważam, że to była przynajmniej druga żółta kartka i ten piłkarz powinien zejść z boiska. Nic nie sugeruję, ale uważam, że w tych sytuacjach mogły się pojawić czerwone kartki.
Zdaniem szkoleniowca urazy miały wpływ na wynik końcowy, gdyż z konieczności zmieniły przygotowany na cały 90 minut plan taktyczny:
- Dużo tych kontuzji i na pewno miały one wpływ na wynik. Choć trzeba powiedzieć, że mieliśmy kilka dobrych sytuacji, z których powinniśmy zdobyć bramki. W pierwszej połowie Budka i Szwoch, w drugiej połowie też było kilka sytuacji. Popełniliśmy jednak zbyt dużo błędów w defensywie. Stracone bramki to nie były jakieś piękne akcje przeciwników, tylko nasze błędy, które analizowaliśmy w szatni i mam nadzieję, że więcej nie będziemy do tego wracać.
Kolejne pytania dotyczyły już najbliższych meczów. Trener skomentował aktualną sytuację kadrową zespołu i jednocześnie przyznał, że wszyscy w drużynie zdają sobie sprawę z wagi najbliższych spotkań:
- Cienciała niestety nie będzie zdolny do gry. Badania wstępne eliminują go na pewno z najbliższego meczu. Zobaczymy co będzie dalej. Musi on wykonać bardziej szczegółowe badania. Jeśli chodzi o Tomasika to wygląda na to, że będzie on do dyspozycji.
Na pewno sytuacja wygląda tak, że najbliższe mecze są dla nas niezwykle ważne. My zamierzamy te mecze wygrać, zwłaszcza że gramy u siebie i dostać się do ścisłej czołówki. Jest jeszcze do zdobycia 27 pkt. Poprzednie sezony pokazały, że wcale nie jest łatwo awansować. W momentach, gdy wydaje się, że wszystko jest pewne to zespoły z góry też traciły punkty. Tak miała Cracovia, gdzie ten awans wyglądał trochę, w pewnym momencie, można powiedzieć tak ślamazarnie.
Jeśli wygramy te dwa mecze to na pewno mniej będziemy liczyli na szczęście, a bardziej na swoje umiejętności. Nie można tylko liczyć, że ktoś inny będzie tracił punkty.
Trener Sikora spodziewa się trudnych warunków zarówno w środę, jak w i sobotę. Docenia klasę najbliższych rywali i wskazuje najsilniejsze punkty Łęcznej i Bełchatowa.
- To będą dwa całkiem inne mecze. Nie wiem, który będzie trudniejszy. Styl gry Górnika Łęczna i Bełchatów jest całkowicie inny. Inaczej ustawiają zespół trenerzy. Patrząc na potencjał, na to jak te zespoły się "rozpędzają" to uważam, że na dzień dzisiejszy Bełchatów wygląda piłkarsko bardzo dobrze i z każdym meczem tą jakość pokazuje. Łęczna jest także zespołem groźnym, o nieco innej charakterystyce. Przede wszystkim stałe fragmenty decydują o grze. To będą dla nas dwa bardzo trudne mecze.
Bełchatów ma mocne skrzydła, sprowadził dwóch napastników, są mocni w kreowaniu gry. Łęczna to doświadczenie plus stałe fragmenty. Szmatiuk, Bonin, doświadczony Szałachowski i bramkarz Prusak, który doskonale gra w bramce i na przedpolu. Jest to zespół, któremu bardzo ciężko strzelić bramkę. Nie wyglądają tak dobrze, jeśli chodzi o rozgrywanie, lecz bardzo dobrze się bronią i liczną na tę jedną kontrę czy stały fragment.
Trener nie przywiązuje natomiast wagi do podtektsów tego meczu i faktu, że kilku piłkarzy z Łęcznej miało za sobą występy w Arce. Podkreśla także, że nie ma co "gdybać" na temat ewentualnych ubytków kadrowych wśród przeciwników.
- W ogóle nie rozpatruję rywali pod kątem ubytków. Wiadomo, że każdy zespół na podstawowych zawodników, ale też zmienników, którzy jak wchodzą to nieraz wyglądają lepiej niż ci z pierwszego składu. Także jeśli miałbym to tak rozpatrywać to tych opcji byłoby tyle, że szkoda sobie tym zaprzątać głowy. Nie patrzę też kto grał kiedyś Arce, a kto w Łęcznej. Takie rozważania nic nie dają. Spotykają się zawodnicy, jedni w koszulkach Arki, drudzy Łęcznej i muszą zagrać dobre spotkanie. Wiadomo, że taka sama presja jest w obozie przeciwnika, bo grają o to samo, co my. Kwestia głowy, psychiki, nastawienia do meczu.
Nie wiadomo, czy Tadrowski nie zagra. Z tego co wiemy to trenuje, przyjechał z nimi. Nie wiem jaki skład wystawi trener Szatałow. Nie można przeceniać, że Zwoliński jest tym zawodnikiem, który ma zdecydować czy zespół awansuje czy nie. Jeden zawodnik nie może decydować o awansie w zespole.
Później pojawiły się pytania do piłkarzy. Obaj zawodnicy wierzą, że drużyna podoła presji, a w najbliższych dwóch meczach pokaże się z dobrej strony i będziemy wszyscy mogli cieszyć się ze zwycięstw. Najważniejsze będą zaangażowanie i skuteczność w ofensywie.
Tomasz Jarzębowski:
- Na pewno na naszych barkach, tych bardziej doświadczonych zawodników będzie spoczywała gra. Natomiast ja osobiście podchodzę do tego meczu, jak do każdego innego. Pod większą presją grywałem kiedyś inne spotkania. Po prostu, trzeba wyjść i zagrać z Łęczną i Bełchatowem, jak z Katowicami. Z podobnym zaangażowaniem, stylem i skutecznością, a wtedy będziemy się cieszyć z 6 punktów.
Czy jestem gotowy na 90 minut to się dopiero okaże. W ostatnim meczu z Miedzią zagrałem w mniejszym wymiarze czasowym, bo wiadomo, że mecze mamy co 3 dni, a ja około miesiąca nie trenowałem. Praktycznie z marszu wszedłem w mecze. Nigdy trening nie zastąpi meczu, więc fajnie, że zagrałem te "połówki" w Pucharze Polski z Zagłębiem. Myślę, że fizycznie już dochodzę do siebie i większość spotkania jestem w stanie wytrzymać.
Bartosz Ślusarski:
- Odprawę przed meczem będziemy mieli jutro i wówczas dowiemy się wszystkiego jeśli chodzi o personalia. To są na pewno bardzo istotne mecze. Uważam jednak, że nie jest tak, jak to wszyscy mówią, że są to dwa finały w tym tygodniu. Reszta spotkań jest równie ważna. Gramy z bezpośrednimi rywalami do awansu i trzeba się pokusić o zwycięstwa, a nie remisy. Dlatego musimy zagrać dużo lepiej w ofensywie, niż to wyglądało w ostatnich spotkaniach.
Zdaje sobie sprawę, że ostatnio moja osoba z przodu nie wyglądała tak dobrze, jak na początku, ale myślę, że wszystko wraca do normy. Jeśli będziemy przynajmniej momentami grać tak, jak z Katowicami to jestem spokojny o to, że bramki padną i będziemy się w tym tygodniu cieszyć dwa razy.
Na całej drużynie spoczywa duża odpowiedzialność, a ja liczę się z tym, że ode mnie oczekuje się bramek i powinno być ich więcej. Myślę sobie jednak też, że nie tylko ja, ale wielu zawodników powinno również częściej strzelać gole. Przykładem dla nas może być Mateusz Szwoch, który zagrał super z Katowicami. Trzeba "pójść za nim", zagrać podobnie.
O siłę ofensywną nie musimy się martwić, gdyż drzemie ona w nas i tylko trzeba ją wykorzystać. Doświadczeni zawodnicy muszą sobie radzić w takich meczach. Tak jak mówił Tomek, graliśmy już sporo takich meczów z większą presją. Musimy sprostać oczekiwaniom i tyle.
O "głowy" swoich piłkarzy spokojny jest także trener Sikora. Podkreślił on również ważną rolę, jaką powinni odegrać w tych meczach doświadczenia piłkarze.
- Ciężar będzie spoczywał na doświadczonych zawodnikach, bo to oni muszą nadawać jakość grze. My mamy takich doświadczonych zawodników, więc nie boję się o to, że zje na presja, a wynik czy cel nas przerosną. Kwestia strzelenia pierwszej bramki. Gdy my to czynimy to odblokowujemy się. Gorzej, tak jak było teraz, że musieliśmy gonić wynik w Legnicy.
Rozegraliśmy trochę więcej meczów niż reszta. Jak mówił Tomek, mecz treningowi nierówny, ale też w meczu zawodnik nie kalkuluje, pracuje więcej niż na treningu. Nie tylko mięśnie, ale i psychika jest zaangażowana. Do każdego meczu też trzeba się zmotywować, czasami takie tydzień przerwy się przydaje, żeby głowy odpoczęły. Po to jednak są doświadczeni zawodnicy, żeby taką presję mentalną przełamywać.
kk
Copyright Arka Gdynia |