Aktualności
23.12.2012
Marcus da Silva: Żyję dla piłki!
Marcus możesz chyba być chyba zadowolony z mijającego 2012 roku? Kibice także to dostrzegli w naszym plebiscycie.
Cieszę się bardzo, że kibice tak zadecydowali. Dla mnie wszystko co robię dla Arki robię od serca. Przyszedłem z 3 ligi (w Orkanie wiosną strzelił 7 bramek- red.), na początku nie było może najlepiej. Wiele osób mnie krytykowało i nie do końca było przekonanych czy podołam wyzwaniom i jak się w 1 lidze zaprezentuję. Ja starałem się z dnia na dzień, krok po kroku, na treningach, a potem podczas gry pokazać, że zasługuję na to aby w Arce grać. Nie narzekałem, zawsze dawałem z siebie maksa. Cieszę się teraz, że tak właśnie postępowałem gdyż jak widać taka praca wyszła mi na dobre.
Przyznasz, że pomogły Ci w tym znakomite wejścia w pierwszych meczach, gdy jako joker z ławki strzelałeś bramki?
Po porażce w pucharze z Olimpią Elbląg u siebie , gdy wszyscy zagraliśmy słabo usiadłem na ławkę. Nie mówiłem sobie jednak, że to już koniec... Nie poddałem się i mocno trenowałem. Mimo, że dopiero z Flotą zagrałem znowu od początku, to nigdy nie miałem pretensji do trenera. On ma do wyboru ponad 20- stu zawodników, a na mecz wyznacza 18-stkę. Wyjściowy skład z kolei zawsze wyznacza analizując potencjał rywala i dlatego zawsze musi podejmować decyzje wg swojej filozofii. Ja niezależnie od ilości minut jakie dostawałem chciałem pomagać drużynie i grać jak najlepiej.
To jak ocenisz mecze w Gdyni. One wybitnie Wam nie wychodziły. Ty i zespół odczuwaliście jakąś presję i dlatego gorzej graliście u siebie niż na wyjazdach?
Nie! Zdecydowanie nie. Tu są fantastyczni kibice. Gdy grałem w Bełchatowie to mimo, że tam była Ekstraklasa podczas meczu nie było nigdy tak świetnego dopingu jaki mamy w Gdyni. Tu jest świetny stadion, atmosfera. Tu jak jest nawet 3-4 tysiące kibiców , tak jak było w Bełchatowie, to masz wrażenie że jest z 15 tysięcy! Kibice Arki są wspaniali! To raczej było naszym atutem.
To dlaczego było tyle porażek. Mimo, że mieścicie się obecnie w celu jaki był wyznaczony przez władze Klubu przed sezonem, to właśnie mecze w Gdyni nie pozwoliły Wam być wyżej w tabeli. W pewnym sensie zaważyły o losie trenera Petra Nemca.
Myślę, że każdy mecz jest inny. Np. z Flotą lub Olimpią nie byliśmy wcale gorszym zespołem. Na pewno te porażki nas bolą. Ale w piłce bywa rożnie i czasami wynik nie oddaje przebiegu gry. Moim zdaniem np. w wygranym meczu z Miedzią to nie my byliśmy lepszym zespołem, a zgarnęliśmy 3 punkty. To oczywiście nie usprawiedliwienie i na pewno w 2013 roku musimy się poprawić. Musi być lepiej gdyż nasi kibice na to zasługują!
A co powiesz o systemie gry. Tu w Gdyni trwa od dawna dyskusja czy lepiej grać jednym napastnikiem czy dwójką? Oczywiście trzeba mieć do tego odpowiednich wykonawców, ale jak Ty to widzisz?
Gdy jeszcze grałem w Brazylii zawsze byłem napastnikiem, ale tam preferowany system gry jest inny niż tu w Polsce. Tu jest 4-2-3-1 , a w Brazylii 4-4-2. Gra się całkiem inaczej. Ja wolę grę dwoma napastnikami, ale zawsze chcę być tym „drugim“. Ja nie jestem typową „9“, która stoi i gra tyłem do bramki, aby przyjąć piłkę i potem strzelić. Lubię wejścia, grę dynamiczną. Na pewno próbowaliśmy różnych ustawień.
A Tobie z kim najlepiej się grało?
W sumie jeśli przeanalizować kiedy zdobywałem bramki to z każdym mi się udawało. Strzeliłem bramki przecież gdy grałem ze Szwochem, z Kuklisem, z Formellą. Tak więc nie mogę powiedzieć, że z kimś udawało mi się lepiej lub gorzej. To nie miało znaczenia.
Ze swojego bilansu jesteś więc zadowolony?
Nie do końca. W meczach, w których grało mi się naprawdę dobrze powinienem mieć na koncie więcej bramek. Tak było np. z Sandecją. Z Zawiszą też mogłem strzelać karnego i trafić (stzrelał samowolnie i nie trafił Nwaogu - red.), z Tychami też miałem sytuacje. Bramek mogło być więc więcej, nawet ponad 10 i wtedy byłbym bardzo zadowolony. Zawsze może być lepiej. Nie mogę przecież powiedzieć: Mam 7 bramek i jestem kozak. Chcę strzelać więcej! Będę wiosną dążył do tego aby to mi się udało.
Bramki to jest coś co najbardziej Cię cieszy w grze? Jesteś przecież Brazylijczykiem, a wy macie we krwi i wspaniały futbol i bramki. Ta Twoja z Bogdanką została uznana za najładniejszą. "Brazyliana - piętka i gol " – to chyba twój znak firmowy. Jakich miałeś idoli?
Grając w juniorach Vasco da Gama miałem okazję trenować z pierwszym zespołem, w którym był Edmundo, który grał m.in we Fiorentinie ze słynnym Batistutą (najlepszy strzelec w historii reprezentacji Argentyny – red.). On był wtedy dla mnie wzorem. Potem jak chyba każdy Brazylijczyk szanowałem naszego Ronaldo. On był wtedy chyba najlepszy na świecie. Mimo, że często zmieniał kluby to wszędzie kibice go kochali. On zawsze strzelał bramki i osiągał z tymi drużynami sukcesy (PSV, Barcelona, Inter, Real , Milan – red.). Z naszą reprezentacją zdobył Mistrzostwo Świata. Obecnie najlepszy jest Messi, ale do sukcesów takich jak Ronaldo brakuje mu sukcesu z reprezentacją.
Wielu Brazylijczyków wraca po sukcesach w Europie do Brazylii. Dlaczego się tak dzieje? Są mimo zaawansowanego wieku często wciąż idolami kibiców.
Po osiągnieciu sukcesu sportowego,a także zarobieniu wielkich pieniędzy czują , że chcą się odwdzięczyć swojemu klubowi, który dal im szansę na zrobienie wspaniałej kariery. Robią to także dla kibiców, którzy ich kochają. Teraz w Brazylii liga jest naprawdę mocna . Gra wielu znakomitych zawodników, nie tylko naszych. Są np. Seedorf, Forlan, Vagner Love, Deco....
Czy to jest dla Ciebie także cel? Chciałbyś kiedyś zagrać jeszcze w Brazylii?
Na pewno to jest jakieś moje marzenie, ale na razie skupiam się na tym aby tutaj coś osiągnąć i mam nadzieję, że także gra w Arce będzie tym co pozwoli na podnoszenie swoich umiejętności.
Zaczynałeś w typowy sposób tak jak wielu twoich rodaków od gry na plaży Copacabana? (Dzielnica w Rio. Plaże Copacabany są gospodarzem wielu imprez kulturalnych i sportowych, takich jak Mistrzostwa świata w piłce nożnej plażowej – red.)
Plaże miałem niedaleko, ale każdy z nas miał także swój klub, w którym trenował . Oczywiście zdarzało się grać tam z kolegami dla zabawy nawet 3 razy dziennie. Tak robią wszyscy młodzi chłopacy, dzieci. Piłka u nas to sport nr 1, potem siatkówka.
Teraz pojechałeś na Święta do Brazylii. Jak znosisz jednak taką rozłąkę?
W styczniu minie już 5 lat od mojego przyjazdu do Polski. Miałem wtedy 23 lata. Było ciężko na początku . Pierwsze pól roku to „masakra“, gdy wyjeżdżasz tak daleko za granicę. Teraz mam wielu kolegów, znajomych. Brakowało mi także możliwości rozmawiania w naszym języku, ale w Arce nie mam problemu gdyż z Peresem tylko rozmawiamy po portugalsku. Polski też już nie stanowi problemu. Mam też dziewczynę i świetnie się rozumiem z jej rodzicami, tak więc teraz nie narzekam. W ciągu tych 5 lata udało mi się wyjechać na Święta tylko raz, 2 lata temu.
Nie będziesz tęsknił za śniegiem? Gdzie Ci się bardziej podoba?
Na pewno u nas... (śmiech). Różnice jakieś są. U nas katolicy świętują po północy. Nie ma takiej kolacji wigilijnej jak w Polsce. U nas dopiero 25 grudnia jest tak naprawdę dniem świątecznym.
A jak potrawy? U nas jest tradycja karpia, grzybów, barszczu, pierogów... Co lubisz najbardziej?
Nie powiem o tych typowo wigilijnych. Na pewno są to pierogi, ale najbardziej lubię zupy... Pomidorówka, rosół... uwielbiam. U nas zup ze względu na upały raczej się nie gotuje.
Wymarzony prezent i życzenie na nowy rok?
Grać najlepiej jak tylko mogę w piłkę. Nie ma dla mnie nic ważniejszego! Tego sobie życzę co roku. Bez piłki dla mnie nie byłoby życia... Przede mną jeszcze kilka lat gry i chcę to robić jak najlepiej!
Kibicom i wszystkim nam życzę powodzenia w życiu, dużo zdrowia i aby jak najwięcej fanów przychodziło na Areczkę. Kibicujcie nam gdyż tego potrzebujemy! Poza tym Wesołych Świąt i pokoju wszystkim na świecie.
Tobie życzymy zdrowia, dobrej formy i jak najwięcej bramek w 2013 roku!
rozmawiał: tryb
Copyright Arka Gdynia |