Aktualności
21.09.2012
Petr Nemec: Mam zadanie do wykonania.
Czy to prawda, że stacji Orange Sport odmówił pan w środę wywiadu przed meczem, mówiąc, że nie jest aktorem, by tam często występować?
Petr Nemec: Bo ten pan z telewizji przecież wszystko wiedział. Może już nie chciał rozmawiać ze mną tylko z panem... Bartoszkiem.
A jak pan reagował, gdy słyszał i czytał, że pana posada jest zagrożona? Wściekał się pan czy śmiał, bo wiedział, że jest zupełnie inaczej?
Petr Nemec: Mnie takie coś obraża! Nie byłem na żadnym dywaniku. To była rutynowa rozmowa, jaką z wiceprezesem Michałem Globiszem mamy na ogół po każdym meczu.
Czuje pan wsparcie zarządu klubu?
Petr Nemec: Tak. Z wiceprezesem Globiszem mamy podobne zdanie. Mam zadanie do wykonania i na nim się koncentruję. Przypominam, że naszym celem na koniec sezonu są miejsca 5–10 w I lidze oraz wprowadzanie do gry młodych piłkarzy. I w tym kierunku konsekwentnie zmierzamy.
Czy ten cel w klubie, który w poprzednim sezonie grał przecież o ekstraklasę i wystąpił półfinale Pucharu Polski, nie był zbyt mało ambitny? Może piłkarze sobie pomyśleli, że te lokaty osiągną bez większego wysiłku?
Petr Nemec: Nie sądzę, że moi piłkarze w jakiś sposób się rozluźnili. W każdym meczu dawali z siebie wszystko. Nawet w tych przegranych spotkaniach nie zauważyłem, że któryś z nich się oszczędzał, czy nie chciało mu się grać. Walczyli na tyle, na ile w danym dniu było ich stać. Czasem aż za bardzo, stąd te czerwone kartki.
To może jednak zaczęliście zbyt dobrze. Dwie wygrane na początku I ligi chyba za bardzo zaostrzyły apetyty na Arkę w czubie tabeli?
Petr Nemec: To na pewno, bo nie tylko wygraliśmy dwa mecze, ale również styl gry był dobry. Potem też nie graliśmy źle, ale traciliśmy bramki i punkty przez własną głupotę, zwłaszcza w końcówkach spotkań.
W poprzednim sezonie również po siódmej kolejce zarząd wydał komunikat, że pana posada jest niezagrożona. Wówczas wyrzucił pan dwóch piłkarzy z drużyny, a następnie zespół zanotował dziesięć wygranych z rzędu. Czy teraz może być podobnie?
Petr Nemec: Wtedy były zupełne inne okoliczności. Przez długi czas w ogóle nie mogliśmy wygrać meczu. Teraz zwycięstwa były już na początku. Dlatego nie mam zamiaru nikogo wyrzucać. Zresztą pod względem kadrowym nasze możliwości już teraz są ograniczone.
Wygrana w Bytomiu pokazała, że to co złe już jest za Arką?
Petr Nemec: W meczu z Polonią zdecydowanie postawiliśmy na wynik. Graliśmy tak, aby wygrać, liczyły się tylko punkty. Piękno gry i jej styl zeszły na dalszy plan.
Czyli nie obowiązuje już to, co mówił pan po meczu z Flotą, że kibice w Gdyni nie wybaczą defensywnej taktyki i od Arki oczekują wyłącznie gry ofensywnej?
Petr Nemec: Podtrzymuję to, co powiedziałem. W moim charakterze jest stawianie na ofensywny futbol. Jednak musimy też patrzeć na to, co robi przeciwnik. Nie wiem, czy w sobotę Sandecja Nowy Sącz nie będzie kolejną drużyną, która przyjedzie się tylko bronić. Dlatego nadal wymagana jest w grze dyscyplina, konsekwencja i cierpliwość.
Po golu w Bytomiu piłkarze podbiegli do pana, aby wspólnie cieszyć się z gola. Damian Krajanowski powiedział wprost, że chcą, aby pogłoski o pana zwolnieniu się skończyły. To budujące?
Petr Nemec: Na pewno. Ten gest pokazuje, że to dobra, poukładana drużyna, która ma charakter.
I jedziecie na wspólnym wózku, jak mówił ten piłkarz?
Petr Nemec: Dokładnie tak jest! Oceniając mnie czy piłkarzy nie zapominajcie, że Arka to obecnie bardzo młoda drużyna.
Jak bardzo?
Petr Nemec: Gdy wypisujemy meczowy protokół, to aż roi się w nim od liter „M" (oznaczenie młodzieżowców przyp. JG). Dosłownie jedna litera „M" goni drugą literę „M". I to nie mamy młodzieżowców z górnego rocznika 1992, ale w jedenastce na Polonię wyszło aż trzech 19-latków. Ponadto w większym wymiarze czasowym niż wcześniej zagrał 17-letni Darek Formella.
To pół drużyny?
Petr Nemec: Łącznie w 18-osobowej kadrze na środowy mecz mieliśmy ośmiu graczy urodzonych w 1991 roku i młodszych!
ROZMAWIAŁ JACEK GŁÓWCZYŃSKI
Copyright Arka Gdynia |