Aktualności
29.08.2012
Cracovia zatopiła grającą w "10" Arkę w ostatniej akcji "meczu przyjaźni".
Przez 65 minut Cracovia grała z Arką Gdynia w przewadze jednego zawodnika, po czerwonej kartce dla Krzysztofa Sobieraja, ale dopiero w ostatniej akcji meczu zwycięskiego gola dla "Pasów" z rzutu wolnego zdobył Edgar Bernhardt. Tym samym mecz przyjaźni na trybunach, zakończył się zwycięstwem Cracovii 1:0.
Było to ostatnie zaległe spotkanie pierwszej ligi. Obecnie wszystkie zespoły mają już na koncie po cztery mecze. Mecz Cracovii z Arką nie mógł odbyć się w pierwotnie ustalonym terminie, ponieważ trzech podopiecznych Wojciecha Stawowego uczestniczyło w meczach swoich reprezentacji.
Od samego początku spotkania jedna jak i druga strona chciała narzucić swój styl gry. Pierwszą dogodną okazję w meczu miał Vladimir Boljević, który dostał prostopadłą piłkę z głębi pola, lecz przegrał rywalizację z obrońcą i bramkarzem Arki. Goście odpowiadali kontrami, lecz strzały z dystansu pewnie wyłapywał golkiper Cracovii, Krzysztof Pilarz. Do przykrego incydentu doszło w 25. minucie spotkania, kiedy Bojlević został uderzony w twarz przez obrońcę Arki, Krzysztofa Sobieraja. Arbiter po konsultacji ze swoim asystentem postanowił usunąć z boiska zawodnika gdynian. Gospodarze uskrzydleni przewagą jednego piłkarza wyprowadzali groźne akcje. Wysoko grający obrońcy zespołu z Gdyni starali się nie dopuszczać ofensywnych zawodników drużyny Pasów do sytuacji podbramkowych, co zwykle kończyło się faulami na około 40 metrze od bramki strzeżonej przez Szlagę.
Pierwsza połowa spotkania odbyła się pod dyktando podopiecznych Wojciecha Stawowego, lecz Bojlević, Kosanović jak i Budziński nie potrafili udokumentować tej przewagi zdobyciem bramki. Arka solidnie się broniła, oczekując na wyprowadzanie kontr.
Od początku drugiej połowy trener Stawowy dał szanse rezerwowym Bernhardtowi i Zejdlerowi. Ta dwójka ofensywnych zawodników Cracovii wniosła spore ożywienie w grze Pasów, raz po raz nękając obrońców Arki. Osłabiona drużyna trenera Petra Nemeca skrzętnie się broniła, często wybijając piłkę na uwolnienie. Na pierwszą akcję drużyny Arki w drugiej połowie trzeba było czekać aż do 72. minuty, kiedy Mateusz Szwoch z około 25 metra usiłował dograć do wbiegających w pole karne partnerów, lecz piłka przybrała taką parabolę lotu, że prawie zaskoczyła interweniującego Krzysztofa Pilarza.
Cracovia ciągle nacierała na bramkę Szlagi, lecz odbijała się jak od muru, złożonego z obrońców i pomocników Arki, grających twardo i zdecydowanie. W 82. minucie akcję przeprowadził Marciniak, wrzucając piłkę z lewej strony boiska do wbiegającego Bojlevica, lecz ten źle ułożył głowę do strzału i przeniósł piłkę nad poprzeczką. W końcówce spotkania akcji meczowej nie wykorzystał jeszcze co prawda Budziński, który został ponownie fantastycznie obsłużony przez Marciniaka, lecz co się odwlecze to nie uciecze. W ostatniej minucie spotkania sędzia podyktował rzut wolny z 20 metra. Do piłki podszedł Edgar Bernhardt i z chirurgiczną precyzją uderzył nad murem złożonym z zawodników Arki i pokonał bezradnie interweniującego Szlagę.
Mecz był twardy i zacięty. Cracovia, mimo trudności osiągnęła zamierzony cel, choć kibice jak i trenerzy "Pasów" liczyli na lepszy styl gry. Brawa należą się również piłkarzom Arki, którzy przez większość spotkania grali w osłabieniu, a mimo to byli bliscy wywiezienia z Krakowa cennego punktu.
Copyright Arka Gdynia |