Aktualności
29.08.2012
Edgar Bernhard ostatnim kopnięciem daje Cracovii zwycięstwo nad Arką.
Kolejny mecz z rzędu krakowianie długo męczyli się z rywalami: grali wolno, bezproduktywnie i nie mieli pomysłu na sforsowanie obrony gości. Schematy przygotowane przez trenera Wojciecha Stawowego były zbyt czytelne, brakowało zaskakujących podań, a strzały z rzutów wolnych wołały o pomstę do nieba.
Dopiero w doliczonym czasie gry do piłki podszedł rezerwowy Edgar Bernhardt. Z rzutu wolnego uderzył w róg bramki i trybuny przy ul. Kałuży oszalały z radości. Drugi mecz z rzędu krakowianie zapewnili sobie trzy punkty tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego (ostatnio ze Stomil Olsztyn).
We wcześniejszych spotkaniach Cracovia spotkała się z targanym problemami GKS-em Katowice i beniaminkami Okocimskim oraz Stomilem. Pojedynek z Arką, która mimo problemów finansowych uznawana jest za jednego z kandydatów do awansu do ekstraklasy, miał być najtrudniejszym testem dla krakowian w I lidze.
Spotkanie rozpoczęło się jednak od festiwalu błędów niegodnych nawet zaplecza ekstraklasy. Najpierw Krzysztof Sobieraj ograł trójkę obrońców Cracovii jak dzieci, ale strzelił wprost w Krzysztofa Pilarza. W odpowiedzi Tomasz Jarzębowski tak niefortunnie zagrał piłkę do bramkarza Macieja Szlagi, że Władimir Boljević stanął przed szansą zdobycia gola.
W 25. minucie pomocnik z Czarnogóry znów wystąpił w roli głównej, bo był brutalnie faulowany przez Sobieraja. Sędzia Piotr Siedlecki nie namyślał się i sięgnął po czerwoną kartkę. Cracovia grała z przewagą, ale raziła niedokładnymi podaniami. Piłkarze z Gdyni szybko też przecinali akcje krakowian faulami. Dzięki temu Cracovia miała kilka rzutów wolnych, ale gospodarze byli nieskuteczni. Milosz Kosanović i Boljević na zmianę trafiali w mur lub zagrywali niedokładnie.
Choć trener Stawowy nie lubi zmieniać składu, to znów postawił w pierwszej jedenastce na Sebastiana Stebleckiego i Krzysztofa Danielewicza (przeciwko Stomilowi siedzieli na ławce), ale obaj nie błyszczeli. Już po kwadransie szkoleniowiec kazał rozgrzewać się Edgarowi Bernhardtowi i Łukaszowi Zejdlerowi.
Obaj weszli po przerwie i Cracovia zamknęła rywali na ich połowie, ale pojedyncze kontrataki gdynian były groźniejsze niż akcje krakowian. Gospodarze wciąż razili nieporadnością, a trener Stawowy na ławce miał już tylko graczy typowo defensywnych. Ostatecznie dał szansę debiutu Damianowi Dąbrowskiemu.
Poza dośrodkowania w pole karnego Arki i nieprzygotowanymi strzałami gospodarze nie pokazali już nic. Aż do 90. minuty, gdy Radosław Pruchnik sfaulował Marcina Budzińskiego. Perfekcyjny strzał Bernhardta dał krakowianom trzy punkty.
W niedzielę Cracovia zmierzy się z Dolcanem w Ząbkach.
Cracovia - Arka Gdynia 1:0
Bramka: Bernhardt (90.)
Cracovia: Pilarz - Struna, Żytko, Kosanović Ż, Marciniak - Danielewicz Ż (46. Bernhardt), Budziński, Szeliga (75. Dąbrowski), Steblecki (46. Zejdler), Straus Ż - Boljević
Arka: Szlaga - Dettlaff Ż, Tadrowski, Sobieraj Cz, Radzewicz (65. Rzuchowski) - Krajanowski, Pruchnik Ż, Jarzębowski, Tomasik Ż - Szwoch (74. Olivieira) - Górski (27. Brodziński)
Widzów: 8630
Dopiero w doliczonym czasie gry do piłki podszedł rezerwowy Edgar Bernhardt. Z rzutu wolnego uderzył w róg bramki i trybuny przy ul. Kałuży oszalały z radości. Drugi mecz z rzędu krakowianie zapewnili sobie trzy punkty tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego (ostatnio ze Stomil Olsztyn).
We wcześniejszych spotkaniach Cracovia spotkała się z targanym problemami GKS-em Katowice i beniaminkami Okocimskim oraz Stomilem. Pojedynek z Arką, która mimo problemów finansowych uznawana jest za jednego z kandydatów do awansu do ekstraklasy, miał być najtrudniejszym testem dla krakowian w I lidze.
Spotkanie rozpoczęło się jednak od festiwalu błędów niegodnych nawet zaplecza ekstraklasy. Najpierw Krzysztof Sobieraj ograł trójkę obrońców Cracovii jak dzieci, ale strzelił wprost w Krzysztofa Pilarza. W odpowiedzi Tomasz Jarzębowski tak niefortunnie zagrał piłkę do bramkarza Macieja Szlagi, że Władimir Boljević stanął przed szansą zdobycia gola.
W 25. minucie pomocnik z Czarnogóry znów wystąpił w roli głównej, bo był brutalnie faulowany przez Sobieraja. Sędzia Piotr Siedlecki nie namyślał się i sięgnął po czerwoną kartkę. Cracovia grała z przewagą, ale raziła niedokładnymi podaniami. Piłkarze z Gdyni szybko też przecinali akcje krakowian faulami. Dzięki temu Cracovia miała kilka rzutów wolnych, ale gospodarze byli nieskuteczni. Milosz Kosanović i Boljević na zmianę trafiali w mur lub zagrywali niedokładnie.
Choć trener Stawowy nie lubi zmieniać składu, to znów postawił w pierwszej jedenastce na Sebastiana Stebleckiego i Krzysztofa Danielewicza (przeciwko Stomilowi siedzieli na ławce), ale obaj nie błyszczeli. Już po kwadransie szkoleniowiec kazał rozgrzewać się Edgarowi Bernhardtowi i Łukaszowi Zejdlerowi.
Obaj weszli po przerwie i Cracovia zamknęła rywali na ich połowie, ale pojedyncze kontrataki gdynian były groźniejsze niż akcje krakowian. Gospodarze wciąż razili nieporadnością, a trener Stawowy na ławce miał już tylko graczy typowo defensywnych. Ostatecznie dał szansę debiutu Damianowi Dąbrowskiemu.
Poza dośrodkowania w pole karnego Arki i nieprzygotowanymi strzałami gospodarze nie pokazali już nic. Aż do 90. minuty, gdy Radosław Pruchnik sfaulował Marcina Budzińskiego. Perfekcyjny strzał Bernhardta dał krakowianom trzy punkty.
W niedzielę Cracovia zmierzy się z Dolcanem w Ząbkach.
Cracovia - Arka Gdynia 1:0
Bramka: Bernhardt (90.)
Cracovia: Pilarz - Struna, Żytko, Kosanović Ż, Marciniak - Danielewicz Ż (46. Bernhardt), Budziński, Szeliga (75. Dąbrowski), Steblecki (46. Zejdler), Straus Ż - Boljević
Arka: Szlaga - Dettlaff Ż, Tadrowski, Sobieraj Cz, Radzewicz (65. Rzuchowski) - Krajanowski, Pruchnik Ż, Jarzębowski, Tomasik Ż - Szwoch (74. Olivieira) - Górski (27. Brodziński)
Widzów: 8630
Copyright Arka Gdynia |