TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

15.04.2012

Gra w... kości.

Z dużej chmury mały deszcz. W meczu starych znajomych, po słabej grze, polegającej głównie na polowaniu na kości rywala, dość nieoczekiwanie Flota urwała punkty gospodarzom. Remis dla żółto-niebieskich uratował na dwie minuty przed końcem meczu rezerwowy Janusz Surdykowski. 6 minut wcześniej Wyspiarze wyszli na prowadzenie po bramce Ensara Arifovicia, z którego w przerwie zimowej zrezygnował trener Petr Nemec.


Spotkanie Arki z Flotą od początku nie układało się po myśli gospodarzy i bardziej przypominało mecz australijskiego rugby niż futbolu! Po żółto-niebieskich widać było trudy środowego rewanżu PP z Legią w Warszawie. Natomiast goście ze Świnoujścia, za wyjątkiem pierwszego kwadransa, nastawili się tylko na ostrą, kontaktowa grę, przeszkadzanie oraz wybijanie gdynian z rytmu. Nie interesowała ich piłka, ani strzelanie goli. Widać było, że ich ambicją jest tylko urwanie punktu Arce i najlepiej wynik bezbramkowy.
Goście od początku nastawili się na zmasowaną obronę oraz ostrą, kontaktową grę i swój cel osiągnęli. Wyspiarze albo polowali na nogi Arkowców, czego konsekwencją była kontuzja i zmiana już w 31. minucie kapitana gospodarzy Sławomira Mazurkiewicza, albo sami symulowali wiele fauli i często kładli się na murawie "kradnąc" bezcenne dla siebie sekundy.


Bardzo ambitna, ale też ostra gra Flociarzy spowodowała podobne reakcje i zagrania ze strony gospodarzy, co doprowadziło m.in. do bardzo brutalnego faulu Radosława Pruchnika w 52. minucie na młodym Patryku Frycu, który doznał poważnej kontuzji kolana, o co wielkie pretensje miał na pomeczowej konferencji trener Krzysztof Pawlak, jakby zapominając o starej zasadzie, że kto sieje wiatr, ten zbiera burze. Za ten ostry faul pomocnik Arki został ukarany tylko żółtą kartką.


Żółto-niebiescy zagrali słabiej niż ostatnio przyzwyczaili swoich fanów. Gra była wolna, szarpana, było mnóstwo niedokładności. Aż przez pół godziny ciężko było doszukać się klarownych sytuacji pod obiema bramkami. Dopiero w 31 minucie groźny strzał zza pola karnego oddał Marcin Radzewicz i Artur Melon miał ogromne kłopoty z jego obroną. Na tym emocje w pierwszej połowie się...  zakończyły.


W drugiej części gry, jak już udało się Arce kilkukrotnie przeprowadzić typowo piłkarskie akcje, to albo brakowało dokładności pod bramką Floty, albo bramkarz gości popisywał się skutecznymi interwencjami. Tak było chociażby w minucie 58. minucie spotkania, gdy w wielkim zamieszaniu w polu karnym Floty, Pruchnikowi udało się oddać strzał głową, a do odbitej przez Melona piłki doskoczył najlepszy w szeregach żółto-niebieskich Piotr Kuklis, ale jego dobitka była minimalnie niecelna. Dwie minuty później Kuklis był faulowany dokładnie na linii pola karnego. Rzut wolny z 16 metrów wykonywał sam poszkodowany, ale trafił w mur złożony z aż 9 piłkarzy Floty.


Gdy wydawało się, że ten brzydki i agresywny mecz zakończy się bezbramkowym podziałem punktów, to niespodziewanie gola w 82. minucie strzelił Ensar Arifović. Napastnik Floty, który jeszcze jesienią w barwach Arki trzykrotnie pokonywał golkiperów rywali, tym razem znalazł się niepilnowany w polu karnym gdynian i po dośrodkowaniu Krzysztofa Bodzionego, uderzył piłkę główką, a ta po koźle wpadła w górny róg bramki bezradnego Macieja Szlagi.


Podrażnieni gospodarze mocno ruszyli na słaniających się już na nogach gości ze Świnoujścia i dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry doprowadzili do wyrównania. Co prawda strzał głową rezerwowego Janusza Surdykowskiego znakomicie z bliska sparował Melon, ale piłka padła łupem Piotra Tomasika, który szybko ponownie dograł ją płasko w pole bramkowe, a tam popularny "Surdyk" dopełnił już tylko formalności, ratując tym samy remis dla gospodarzy.


Tak więc w Gdyni z dużej chmury spadł mały deszcz. Z remisu zadowoleni są tylko goście, a Arka nie wykorzystała potknięć (remisów) najgroźniejszych rywali: Termaliki, Piasta, Zawiszy oraz Pogoni i w czubie tabeli zachowane zostało status quo.








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia