Aktualności
25.09.2011
Zdecydowały stałe fragmenty gry (Express Gdyński)
Arka znów nie wygrała. Choć w meczu z Bogdanką Łęczna dwukrotnie obejmowała prowadzenie za każdym razem goście wyrównywali.
- Trzeba zacząć wygrywać mecze, żeby znaleźć się w środku tabeli – skomentował po spotkaniu Ensar Arifović, piłkarz Arki. – Na tę chwilę czarno to widzę. Wtórował koledze z boiska Marcin Radzewicz.
- Nie ma się, co oszukiwać, że gramy o awans – mówił zawodnik żółto-niebieskich. – Jeśli nie zaczniemy wygrywać seriami spotkań to nigdy się nie odbijemy od dna. Walczymy o jak najwyższą pozycję przed zimą.
Już wypowiedzi dwóch zawodników wskazują jak szybko liga zweryfikowała plany Arki. Gdynianie mimo obiecującego składu są tuż nad strefą spadkową, a przed żółto-niebieskimi kolejne ciężkie mecze. Myślenie o awansie należy już odłożyć na przyszły sezon.
W spotkaniu z Bogdanką Łęczna trener Petr Nemec nie mógł skorzystać z Mirko Ivanovskiego, który pauzował za nadmiar żółtych kartek. Zdecydował się, więc posłać w bój pomijanego ostatnio Ensara Arifovicia. Efekt – bramka napastnika już w 3 minucie gry. Dokładnym dośrodkowaniem z rzutu rożnego popisał się Marcin Radzewicz a Arifović głową ulokował piłkę w bramce. Na początku meczu mało kto, jednak przypuszczał, że właśnie stałe fragmenty gry rozstrzygną pojedynek przy Olimpijskiej.
Arka objęła prowadzenie i piłkarze przestali grać w piłkę. Zarówno gdynianie jak i goście zajęli się padaniem na murawę, symulowaniem, wymuszaniem rzutów wolnych i ciągłymi uwagami do sędziego. Słowem mecz przerodził się w typową pierwszoligową walkę.
Po zmianie stron przewagę osiągnęła Bogdanka. Dopięła swego w 66 minucie. Rzut rożny dla gości na bramkę zamienia Wallace. Wcześniej Juszczyk kapitalnie broni strzał Nildo, ale przy dobitce jest już bezradny. Radość przyjezdnych nie trwała długo. Trzy minuty później rzut różnym dla Arki. Kowalski dośrodkowuje na dłuższy słupek a tam szczupakiem Mazurkiewicz wyprowadza Arkę na prowadzenie. Kto jednak myślał, że na tym koniec emocji srodze się zawiódł. Jak szybko gdynianie wyszli na prowadzenie tak szybko je stracili. W 72 minucie Sołdecki minął Radzewicza, dośrodkował w pole karne a tam bezkarnie pozostawiony bez opieki Nildo uderzył pod poprzeczkę.
- Za brak dyscypliny w obronie się płaci – komentował po meczu trener Petr Nemec. – Moi chłopcy bardzo chcieli, ale popełnili proste błędy.
W to co się stało nie mógł uwierzyć bramkarz Arki Marcin Juszczyk.
- Mamy na tyle doświadczonych zawodników, że powinni przytrzymać piłkę, utrzymać się przy niej – mówił po meczu Juszczyk. – Inaczej sobie to wyobrażałem. Z meczu na mecz wcale nie wygląda to lepiej. Zobaczymy, co będzie dalej.
Arka mogła a nawet powinna ten mecz wygrać. Na 5 minut przed końcem mecz gdynianie mięli rzut rożny. Jednak najpierw fatalnie zachował się Benat i z 4 metrów nie potrafił skierować piłki do bramki a dobitka Mazurkiewicza z 8 metrów wylądowała wysoko nad bramką gości. Ostatecznie Arka tylko zremisowała z Bogdanką Łęczna 2:2 i raczej stracił dwa oczka niż zyskała jedno.
- Wciąż nad zawodnikami jest ogromna presja i nie każdy jest w stanie sobie z nią poradzić – podsumował mecz trener Petr Nemec.
Ł. Krzemiński
Copyright Arka Gdynia |