Aktualności
16.03.2007
Prezes Arki na wolności (Gazeta Wyborcza)
Podejrzany o udział w futbolowej korupcji prezes Arki Gdynia Jacek Milewski wyszedł w czwartek z aresztu. Nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, na wszystkie pytania odpowiadał: bez komentarza.
Milewski, który wciąż nie przyznaje się do winy, został aresztowany 24 listopada. Początkowo na trzy miesiące, ale w lutym sąd - na wniosek prokuratury - przedłużył areszt o kolejne 60 dni. - 8 marca ponownie złożyłem wniosek o uchylenie tymczasowego aresztu. Od początku podkreślałem, że wyjście na wolność prezesa Arki nie wpłynie na postępowanie. Rozprawa w sądzie w związku z moim zażaleniem miała się odbyć dopiero 23 marca, ale prokuratura w końcu zrozumiała, że dalszy pobyt w areszcie nie ma sensu - mówi obrońca Milewskiego Maciej Urbański. - Mój klient konsekwentnie nie przyznaje się do winy i odmawia wyjaśnień. Ciężko znosił areszt, ale nie na tyle, żeby miał się przyznać do niepopełnionych czynów - dodał mecenas Urbański.
Milewskiemu postawiono początkowo 11 zarzutów korupcyjnych, potem ich liczba wzrosła do 28. Jest podejrzany o udział w grupie przestępczej organizującej korupcję w polskiej piłce, prokuratura zarzuca mu też ustawienie 27 meczów Arki. W piątek z aresztu zostanie również zwolniony wiceprezes Arki Grzegorz G. Obydwaj szefowie klubu z Gdyni musieli wpłacić po 50 tys. zł kaucji. Zdaniem Urbańskiego zwolnienie aresztowanych prezesów klubu oznacza, że prokuratura zebrała już wszystkie dowody i niedługo przekaże sądowi akt oskarżenia. - Z zainteresowaniem czekam na weryfikację przez sąd prokuratorskich dowodów. Dopóki do sądu nie trafi akt oskarżenia, nie dowiemy się, jak wygląda materiał dowodowy w tej sprawie. Dopiero wtedy będziemy się mogli zastanowić, jaką linię obrony przyjąć - tłumaczy Urbański, który wczoraj razem z Milewskim, a także jego żoną, wrócił z Wrocławia do Trójmiasta. Po wyjściu z aresztu prezes Arki nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.
Także w czwartek, ale w Warszawie, odbyło się posiedzenie Wydziału Dyscypliny PZPN, na który zaproszono przedstawicieli sześciu klubów, wobec których toczy się postępowanie dyscyplinarne w związku z aferą korupcyjną. Arkę reprezentował wprowadzony niedawno do klubu prokurent Jacek Jerzemowski, któremu towarzyszył Michał Kraiński, prawnik z Warszawy. Przedstawiciele klubów mieli się ustosunkować do zarzutów, które im się stawia i o których kluby zostały powiadomione pisemnie. PZPN liczył również, że niektóre kluby dobrowolnie poddadzą się karze. Arka była zaproszona na godz. 14. - Nasz klub zajął Wydziałowy Dyscypliny zaledwie siedem minut - mówi członek rady nadzorczej Arki Krzysztof Sampławski. - Przedstawiliśmy swoje stanowisko pisemnie, na czterech stronach. Teraz PZPN potrzebuje czasu, aby się z nim zapoznać - dodaje.
Udało nam się dowiedzieć, że Arka nie ustosunkowała się do stawianych zarzutów. W piśmie domagała się jedynie sprecyzowania metod postępowania oraz przede wszystkim dowodów potwierdzających stawiane zarzuty. - Dopiero jak poznamy dowody, będziemy mogli składać ewentualne wyjaśnienia - twierdzi Sampławski.
Grzegorz Kubicki, mar, art
Milewski, który wciąż nie przyznaje się do winy, został aresztowany 24 listopada. Początkowo na trzy miesiące, ale w lutym sąd - na wniosek prokuratury - przedłużył areszt o kolejne 60 dni. - 8 marca ponownie złożyłem wniosek o uchylenie tymczasowego aresztu. Od początku podkreślałem, że wyjście na wolność prezesa Arki nie wpłynie na postępowanie. Rozprawa w sądzie w związku z moim zażaleniem miała się odbyć dopiero 23 marca, ale prokuratura w końcu zrozumiała, że dalszy pobyt w areszcie nie ma sensu - mówi obrońca Milewskiego Maciej Urbański. - Mój klient konsekwentnie nie przyznaje się do winy i odmawia wyjaśnień. Ciężko znosił areszt, ale nie na tyle, żeby miał się przyznać do niepopełnionych czynów - dodał mecenas Urbański.
Milewskiemu postawiono początkowo 11 zarzutów korupcyjnych, potem ich liczba wzrosła do 28. Jest podejrzany o udział w grupie przestępczej organizującej korupcję w polskiej piłce, prokuratura zarzuca mu też ustawienie 27 meczów Arki. W piątek z aresztu zostanie również zwolniony wiceprezes Arki Grzegorz G. Obydwaj szefowie klubu z Gdyni musieli wpłacić po 50 tys. zł kaucji. Zdaniem Urbańskiego zwolnienie aresztowanych prezesów klubu oznacza, że prokuratura zebrała już wszystkie dowody i niedługo przekaże sądowi akt oskarżenia. - Z zainteresowaniem czekam na weryfikację przez sąd prokuratorskich dowodów. Dopóki do sądu nie trafi akt oskarżenia, nie dowiemy się, jak wygląda materiał dowodowy w tej sprawie. Dopiero wtedy będziemy się mogli zastanowić, jaką linię obrony przyjąć - tłumaczy Urbański, który wczoraj razem z Milewskim, a także jego żoną, wrócił z Wrocławia do Trójmiasta. Po wyjściu z aresztu prezes Arki nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.
Także w czwartek, ale w Warszawie, odbyło się posiedzenie Wydziału Dyscypliny PZPN, na który zaproszono przedstawicieli sześciu klubów, wobec których toczy się postępowanie dyscyplinarne w związku z aferą korupcyjną. Arkę reprezentował wprowadzony niedawno do klubu prokurent Jacek Jerzemowski, któremu towarzyszył Michał Kraiński, prawnik z Warszawy. Przedstawiciele klubów mieli się ustosunkować do zarzutów, które im się stawia i o których kluby zostały powiadomione pisemnie. PZPN liczył również, że niektóre kluby dobrowolnie poddadzą się karze. Arka była zaproszona na godz. 14. - Nasz klub zajął Wydziałowy Dyscypliny zaledwie siedem minut - mówi członek rady nadzorczej Arki Krzysztof Sampławski. - Przedstawiliśmy swoje stanowisko pisemnie, na czterech stronach. Teraz PZPN potrzebuje czasu, aby się z nim zapoznać - dodaje.
Udało nam się dowiedzieć, że Arka nie ustosunkowała się do stawianych zarzutów. W piśmie domagała się jedynie sprecyzowania metod postępowania oraz przede wszystkim dowodów potwierdzających stawiane zarzuty. - Dopiero jak poznamy dowody, będziemy mogli składać ewentualne wyjaśnienia - twierdzi Sampławski.
Grzegorz Kubicki, mar, art
Copyright Arka Gdynia |