Aktualności

12.03.2007
Wisła Kraków - Prokom Arka Gdynia 2:2 (Dziennik Bałtycki)
Podział punktów w meczu z Wisłą w Krakowie to niewątpliwy sukces piłkarzy Prokomu Arki Gdynia. Zdobytemu pod Wawelem punktowi towarzyszyła też bardzo dobra gra podopiecznych trenera Wojciecha Stawowego. Ten remis to zasługa całej drużyny, a bramki pieczętujące końcowy rezultat zdobyli Olgierd Moskalewicz i Bartosz Ława.
Mecz w Krakowie miał zaskakujący początek. Kibice jeszcze nie zajęli dobrze miejsc, a już musieli przecierać oczy ze zdumienia. Po pierwszym ataku Arki, dokładnie w 25 sekundzie spotkania, oko w oko z bramkarzem Wisły Emilianem Dolhą stanął Radosław Wróblewski. Gdyński napastnik oddał strzał na bramkę, ale Dolha zdołał odbić piłkę. Za chwilę strzelał z dogodnej pozycji Damian Nawrocik i znowu Dolha był górą. Sytuacje zmieniały się jednak jak w kalejdoskopie. Nie skończyła się jeszcze druga minuta meczu, a Wisła prowadziła 1:0. Do piłki kopniętej przez Pawła Brożka w pole karne Arki doszedł Jean Paulista i bezradny Norbert Witkowski musiał wyciągać futbolówkę z siatki.
Piłkarze obu drużyn nie zwalniali tempa. Janusz Dziedzic mógł doprowadzić do remisu, a Konrad Gołoś podwyższyć prowadzenie gospodarzy, ale w obu przypadkach lepsi byli bramkarze. Jednak w 37 minucie powody do radości znowu mieli krakowscy kibice. Z około 30 metrów strzelił, jak z armaty Radosław Sobolewski, piłka musnęła jeszcze poprzeczkę i po raz drugi w tym meczu wpadła do gdyńskiej bramki. 0:2 i sytuacja gości z Gdyni stawała się coraz trudniejsza. Chyba w tym momencie nikt z krakowskich sympatyków futbolu nie wątpił, że trzy punkty pozostaną pod Wawelem.
Tymczasem w drugiej połowie spotkania gdynianie pokazali, że mają nie tylko piłkarskie umiejętności, ale także sportowy charakter. Wprawdzie w 60 minucie Gołoś powinien, strzelając z 6-7 metrów, pokonać Witkowskiego. Jednak bramkarz Arki udowodnił, że nawet z beznadziejnych z pozoru sytuacji można wyjść obronna ręką.
Arka zyskała przewagę w środku boiska i po akcji wyprowadzonej przez Bartosza Ławę doprowadziła do zdobycia kontaktowego gola. Tomasz Sokołowski, w finale tej akcji, podał piłkę na głowę Olgierda Moskalewicza, a "Olo" efektownym szczupakiem posłał ją do siatki. To była 62 minuta meczu. Gdynianie nadal mieli inicjatywę i ta postawa została nagrodzona w 87 minucie spotkania. Przed polem karnym Wisły szansy i miejsca na oddanie strzału szukał Ława. Gospodarze przeszkadzali mu niezbyt energicznie i pomocnik Arki z około 20 metrów zdecydował się na strzał. Uderzona "fałszem" piłka zupełnie zmyliła Dolhę, ku osłupieniu piłkarzy Wisły zatrzymała się dopiero w siatce.
Gdynianie cieszyli się z remisu, a trener gospodarzy Adam Nawałka nie potrafił ukryć rozczarowania. - Z pewnością moi zawodnicy za szybko uwierzyli, że zwycięstwo mają już w kieszeni. Spodziewaliśmy się, że Arka postawi nam trudne warunki i tak było. Nie potrafiliśmy opanować środka boiska, co było w naszych planach. Nie ma jednak mowy o załamaniu, musimy iść do przodu - podsumował mecz krakowski szkoleniowiec.
Wisła - Arka 2:2 (2:0)
1:0 Jean Paulista (2), 2:0 Radosław Sobolewski (37), 2:1 Olgierd Moskalewicz (62), 2:2 Bartosz Ława (87)
Wisła : Dolha - Baszczyński, Dudka, Kokoszka, Stolarczyk - Gołoś (78 Chiacu), Burns, Sobolewski, Zieńczuk - Brożek (67 Penksa), Paulista.
Arka: Witkowski - Kowalski, Przytuła, Weinar, Sokołowski - Nawrocik (26 Wachowicz), Ława, Mazurkiewicz - Dziedzic (67 Niciński), Wróblewski, Moskalewicz.
Sędziował: Tomasz Mikulski (Lublin). Widzów 7 500.
Żółte kartki: Maciej Stolarczyk, Radosław Sobolewski, Jane Paulista, Tomasz Dawidowski - ten ostatni z ławki rezerwowych (Wisła) oraz Radosław Wróblewski, Łukasz Kowalski, Krzysztof Przytuła (Arka).
Janusz Woźniak
Mecz w Krakowie miał zaskakujący początek. Kibice jeszcze nie zajęli dobrze miejsc, a już musieli przecierać oczy ze zdumienia. Po pierwszym ataku Arki, dokładnie w 25 sekundzie spotkania, oko w oko z bramkarzem Wisły Emilianem Dolhą stanął Radosław Wróblewski. Gdyński napastnik oddał strzał na bramkę, ale Dolha zdołał odbić piłkę. Za chwilę strzelał z dogodnej pozycji Damian Nawrocik i znowu Dolha był górą. Sytuacje zmieniały się jednak jak w kalejdoskopie. Nie skończyła się jeszcze druga minuta meczu, a Wisła prowadziła 1:0. Do piłki kopniętej przez Pawła Brożka w pole karne Arki doszedł Jean Paulista i bezradny Norbert Witkowski musiał wyciągać futbolówkę z siatki.
Piłkarze obu drużyn nie zwalniali tempa. Janusz Dziedzic mógł doprowadzić do remisu, a Konrad Gołoś podwyższyć prowadzenie gospodarzy, ale w obu przypadkach lepsi byli bramkarze. Jednak w 37 minucie powody do radości znowu mieli krakowscy kibice. Z około 30 metrów strzelił, jak z armaty Radosław Sobolewski, piłka musnęła jeszcze poprzeczkę i po raz drugi w tym meczu wpadła do gdyńskiej bramki. 0:2 i sytuacja gości z Gdyni stawała się coraz trudniejsza. Chyba w tym momencie nikt z krakowskich sympatyków futbolu nie wątpił, że trzy punkty pozostaną pod Wawelem.
Tymczasem w drugiej połowie spotkania gdynianie pokazali, że mają nie tylko piłkarskie umiejętności, ale także sportowy charakter. Wprawdzie w 60 minucie Gołoś powinien, strzelając z 6-7 metrów, pokonać Witkowskiego. Jednak bramkarz Arki udowodnił, że nawet z beznadziejnych z pozoru sytuacji można wyjść obronna ręką.
Arka zyskała przewagę w środku boiska i po akcji wyprowadzonej przez Bartosza Ławę doprowadziła do zdobycia kontaktowego gola. Tomasz Sokołowski, w finale tej akcji, podał piłkę na głowę Olgierda Moskalewicza, a "Olo" efektownym szczupakiem posłał ją do siatki. To była 62 minuta meczu. Gdynianie nadal mieli inicjatywę i ta postawa została nagrodzona w 87 minucie spotkania. Przed polem karnym Wisły szansy i miejsca na oddanie strzału szukał Ława. Gospodarze przeszkadzali mu niezbyt energicznie i pomocnik Arki z około 20 metrów zdecydował się na strzał. Uderzona "fałszem" piłka zupełnie zmyliła Dolhę, ku osłupieniu piłkarzy Wisły zatrzymała się dopiero w siatce.
Gdynianie cieszyli się z remisu, a trener gospodarzy Adam Nawałka nie potrafił ukryć rozczarowania. - Z pewnością moi zawodnicy za szybko uwierzyli, że zwycięstwo mają już w kieszeni. Spodziewaliśmy się, że Arka postawi nam trudne warunki i tak było. Nie potrafiliśmy opanować środka boiska, co było w naszych planach. Nie ma jednak mowy o załamaniu, musimy iść do przodu - podsumował mecz krakowski szkoleniowiec.
Wisła - Arka 2:2 (2:0)
1:0 Jean Paulista (2), 2:0 Radosław Sobolewski (37), 2:1 Olgierd Moskalewicz (62), 2:2 Bartosz Ława (87)
Wisła : Dolha - Baszczyński, Dudka, Kokoszka, Stolarczyk - Gołoś (78 Chiacu), Burns, Sobolewski, Zieńczuk - Brożek (67 Penksa), Paulista.
Arka: Witkowski - Kowalski, Przytuła, Weinar, Sokołowski - Nawrocik (26 Wachowicz), Ława, Mazurkiewicz - Dziedzic (67 Niciński), Wróblewski, Moskalewicz.
Sędziował: Tomasz Mikulski (Lublin). Widzów 7 500.
Żółte kartki: Maciej Stolarczyk, Radosław Sobolewski, Jane Paulista, Tomasz Dawidowski - ten ostatni z ławki rezerwowych (Wisła) oraz Radosław Wróblewski, Łukasz Kowalski, Krzysztof Przytuła (Arka).
Janusz Woźniak
|