Aktualności
23.04.2011
Polonia Warszawa - Arka 4:0. Wielka Sobota gospodarzy. Relacja
Po świetnym występie przeciwko Cracovii, Arka otrzymała surową lekcję od Polonii Warszawa. Czarne Koszule rozbiły żółto-niebieskich 4:0 i to kibice stołecznej drużyny będą mieli radosne Święta.
23. kolejka Ekstraklasy
Polonia Warszawa - Arka Gdynia 4:0 (2:0)
Bramki: Trałka 28' Mierzejewski 45'(k), Piątek 50', Mierzejewski 86'
Polonia: Przyrowski - Mynar (46' Tosik), Jodłowiec, Kokoszka, Brzyski - Mierzejewski, Andreu, Trałka, Piątek, Bruno (79' Wszołek) - Gołębiewski (70' Teodorczyk).
Arka: Moretto - Bruma, Szmatiuk, Rozić, Noll - Giovanni (56' Burkhardt), Zawistowski, Bożok, Glavina (71' Bednarek) - Labukas, Siemaszko (52' Ivanovski)
Żółte kartki: Bruno - Bruma, Glavina, Rozić, Noll
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).
Efektowny triumf nad Pasami wszystkim nam zrobił spore apetyty przed kolejnymi meczami. Z wyjazdem do Warszawy wiązaliśmy nadzieje nie tylko na powiększenie dorobku punktowego, ale nawet na pierwsze od roku zwycięstwo poza Gdynią. Tymczasem Polonia potwierdziła, że pod wodzą Jacka Zielińskiego gra na miarę oczekiwań swojego prezesa Józefa Wojciechowskiego i funduszy, które w ten zespół zostały zainwestowane. Okazała się zespołem zdecydowanie lepszym i przede wszystkim skuteczniejszym od Arki i to jej kibice będą mogli w doskonałych humorach zasiąść do świątecznego stołu.
Nie upłynęła jeszcze pierwsza minuta meczu, a przy odrobinie szczęścia i większej ilości zimnej krwi Gołębiewskiego, mogło być 1:0 dla gospodarzy. Duży błąd przytrafił się Rozićowi, któremu „urwał” się napastnik Polonii, ale Moretto nie dał się zaskoczyć.
Kolejne minuty należały jednak do Arki, która starała się przejąć kontrolę nad wydarzeniami na boisku i można przyznać, że jej się to w dużej mierze udawało. Piłkarze Straki dłużej utrzymywali się przy piłce, wymieniali sporą ilość podań i sporadycznie opuszczali połowę Polonii. Niestety nie znajdowało to w ogóle przełożenia w ilości strzałów na bramkę Przyrowskiego, bo defensywa warszawskiej drużyny spisywała się bez zarzutu, wyprzedzając napastników Arki przy każdej próbie podania w pole karne. Zarówno Labukas, jak i Siemaszko, kompletnie nie mogli sobie poradzić z twardo i skutecznie grającymi Kokoszką i Jodłowcem, którzy „kasowali” wszelkie zapędy ofensywne naszych piłkarzy.
Kto wie, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby w 22. minucie Bruno po złośliwym faulu na Szmatiuku, zamiast żółtej zobaczył czerwona kartkę. Choć Brazylijczyk absolutnie na nią zasłużył, sędzia niestety nie odważył się na jego wykluczenie, a już po chwili właśnie ten piłkarz znalazł się w sytuacji sam na sam z Moretto, lecz górą okazał się bramkarz z Gdyni. W odpowiedzi próbowali zaatakować arkowcy, ale po raz kolejny nie dała się zaskoczyć „żelazna” obrona Czarnych Koszul.
Kolejny wypad gospodarzy niestety otworzył worek z bramkami. Prawą stroną przedarł się Gołębiewski, którego strzał skutecznie sparował Moretto, ale do odbitej piłki doskoczył Trałka, który silnym strzałem przełamał dłonie naszego bramkarza i piłka wylądowała w siatce. W tej sytuacji wyraźnie zabrakło asekuracji ze strony pomocników Arki, którzy zaangażowali się w grę ofensywną i tym razem nie zdążyli wrócić pod własną bramkę.
W 37. minucie po najprostszy środek sięgnął Emil Noll, który postanowił po prostu strzelić z dystansu, ale nawet wtedy na przeszkodzie stanęli defensorzy Polonii. Jedynym pożytkiem z tej sytuacji okazał się rzut rożny zakończony uderzeniem Rafała Siemaszki, zatrzymanym, jakżeby inaczej, przez obrońców.
Gdy kilka chwil później osiemnaście metrów od bramki Przyrowskiego sfaulowany został Glavina, nasze nadzieje skierowały się w stronę Pawła Zawistowskiego, który przed tygodniem pokazał, że umie takie sytuacje zamieniać na bramki. Niestety tym razem jego próba strzału była zdecydowanie gorsza i piłka zatrzymała się na wybiegającym z muru zawodniku gospodarzy.
Po tym, jak Gołębiewski o mało nie pokonał Moretto w 45. minucie, wydawało się, że przed przerwą już nic złego Arki nie spotka. Tymczasem gdy Łukasz Trałka bez przyczyny przewrócił się w polu karnym, sędzia Lyczmański, zamiast ukarać strzelca pierwszej bramki żółtą kartką, wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Mierzejewski i pewnym strzałem podwyższył na 2:0.
Stracona bramka „do szatni” wyraźnie podłamała zespół Frantiska Straki, który po wznowieniu gry miał poważny problem z konstruowaniem akcji. W 50. minucie losy meczu zostały praktycznie rozstrzygnięte, bo Moretto został pokonany po raz trzeci. Z lewej strony w pole karne dośrodkował Brzyski, a Piątek na piątym metrze nie miał przy sobie żadnego obrońcy i strzałem głową pewnie trafił do siatki.
Żółto-niebiescy byli w stanie odpowiedzieć tylko strzałami z dystansu, ale przeważnie mocno niecelnymi. Swoich szans szukali Bożok, Burkhardt i Labukas. W 63. minucie gdynianie wreszcie skonstruowali składną akcję, lecz tym razem zabrakło precyzji przy uderzeniu na bramkę. Glavina świetnie zagrał piłkę na dwunasty metr wprost do nadbiegającego Zawistowskiego, który jednak posłał ją nad poprzeczką. W odpowiedzi w polu karnym Arki znalazł się Jodłowiec, który doszedł do dośrodkowania Brzyskiego, ale nie trafił w światło bramki.
Gdynianie coraz częściej uciekali się do faulowania rywali, co zaowocowało kilkoma żółtymi kartkami. Jednym z ukaranych był Denis Glavina, co oznacza, że Chorwata zabraknie w derbowym meczu z Lechią. Gospodarze tymczasem szukali kolejnych bramek, ale Moretto stawał na wysokości zadania; najpierw obronił strzał z zaledwie czterech metrów Gołębiewskiego, a potem zza pola karnego Mierzejewskiego.
Honorowego trafienia dla Arki szukał jeszcze Labukas, który spróbował indywidualnej akcji. Mimo asysty jednego z obrońców zdołał obrócić się z piłką i oddać silny strzał z ok. 20m, lecz minimalnie niecelny. Chwilę później Mierzejewski ustalił wynik spotkania na 4:0. Pomocnik Polonii otrzymał świetną piłkę od Piątka, wbiegł w pole karne i strzałem w długi róg nie dał szans Moretto na skuteczną interwencję.
W doliczonym czasie gry drużyna Zielińskiego jeszcze dwukrotnie była bliska zdobycia piątej bramki. Za każdym razem Teodorczyk przegrywał jednak pojedynki z bramkarzem Arki, a przy drugiej próbie Piątek nie trafił z najbliższej odległości.
Po meczu Paweł Zawistowski kilkukrotnie powtarzał, że taki występ nie ma prawa już się gdynianom przydarzyć. Rzeczywiście zespół, który chce się utrzymać w Ekstraklasie, nie może pozwalać sobie na taką grę, jak dzisiejsza z Polonią. Inna sprawa, że forma zaprezentowana przez warszawski zespół mogła zaimponować. Obrona Czarnych Koszul tworzyła monolit nie do przejścia, na każdym kroku wyprzedzający arkowców i bezbłędnie czytający ich grę. Pomocnicy gospodarzy z kolei bezwzględnie wykorzystywali każdy błąd defensywy żółto-niebieskich, a tych niestety dziś nie brakowało. Kibice w Gdyni zasiądą zatem do świątecznych stołów w nienajlepszych nastrojach, ale już za tydzień wszyscy wybaczymy dzisiejszą wpadkę, jeśli Arka wróci do dyspozycji z poprzedniego weekendu i nareszcie pokona lokalnego rywala.
Arkadiusz Skubek
Copyright Arka Gdynia |