Aktualności
05.04.2011
Pierwszy komplet
Z pozoru zwyczajny popołudniowy trening Arki tak naprawdę był absolutnie wyjątkowy. Po raz pierwszy od początku roku na zajęciach pojawiła się bowiem kompletna kadra Arki.
Przed południem na zajęciach zabrakło jeszcze Ante Rozića, który dołączył do zespołu dopiero na drugi wtorkowy trening. Chorwat, choć trafił na listę osiemnastu zawodników wytypowanych na wyjazd do Łodzi ostatecznie nie mógł zagrać bo zaatakował go wirus grypy żołądkowej. Szczęście w nieszczęściu, że ta przykra przypadłość nie przeniosła się na innych zawodników i skończyło się tylko na absencji Rozića, którego na boisku świetnie zastąpił Emil Noll.
Wtorek nie był pierwszym dniem zajęć dla arkowców po sobotnim meczu. Nasi piłkarze spotkali się już w poniedziałek, lecz zamiast na boisko tym razem wszyscy udali się do dawno nie odwiedzanej siłowni. Jak się okazało, nie był to cały plan trenera Straki na ten dzień, bo czekała ich także wizyta na basenie, gdzie tym razem zamiast odnowy zawodnicy musieli wykonać serię intensywnych ćwiczeń.
Dziś już jednak zespół powrócił na murawę i rozpoczął przygotowania do kolejnego bardzo trudnego meczu wyjazdowego, tym razem z Jagiellonią Białystok. Po pierwszym treningu piłkarze udali się na wspólny obiad, a chwilę później spotkali się na ponad godzinnej odprawie, połączonej z wideoanalizą. W ten sposób drużynie upłynął czas do drugich zajęć boiskowych, które tak jak poprzednie odbyły się na bocznej płycie GOSiR-u.
Do pełni szczęścia czeskiego szkoleniowca brakowało, aby pełna 25-osobowa kadra ćwiczyła bez wyjątku z pełnym obciążeniem. Niestety wyłamała się z tego dwójka zawodników, ale co ciekawe, nie byli nimi Mateusz Siebert i Marcin Budziński. Obaj młodzi piłkarze dziś po raz pierwszy wrócili do normalnych zajęć treningowych i pozostaje trzymać kciuki za ich jak najszybszy powrót do wysokiej formy sportowej. Tymi, którzy dziś skupili się wyłącznie na ćwiczeniach z trenerem Wittem byli wspomniany Ante Rozić i Paweł Czoska. Ten drugi odczuwa skutki urazu odniesionego podczas meczu Młodej Ekstraklasy, gdy w jednym ze starć z rywalem został na tyle mocno kopnięty w piętę, że dziś nie był nawet w stanie założyć piłkarskiego obuwia.
Reszta arkowców realizowała plan zajęć przygotowany przez Franza Strakę. Zaczęli od luźnej, indywidualnej rozgrzewki z piłkami, po czym przystąpili do tradycyjnej gry „w dziadka” zorganizowanej w trzech grupach. Później można było obserwować ćwiczenie z zakresu przesuwania się całej drużyny w zależności od położenia piłki, a jednocześnie wymuszające wzajemną komunikację. Póki co, jest to stały element na treningach Straki od momentu, gdy ten przejął Arkę. Nie można się jednak temu dziwić, bo Czech od początku pobytu w Gdyni podkreśla, że w tym upatruje jedną z przyczyn nienajlepszej postawy zespołu w Ekstraklasie.
Dzień zakończyła gra wewnętrzna, którą jak zwykle „od środka” obserwował gdyński szkoleniowiec. Na uwagę zasłużyły przede wszystkim dwa uderzenia z rzutów wolnych Ervina Skeli i Filipa Burkhardta. O ile strzał Albańczyka z ok. 20 metrów wylądował w siatce obok bezradnego Hieronima Zocha, to próba Filipa zatrzymała się na rękawicach wyciągniętego jak struna Marcelo Moretto. Trzeba jednak zaznaczyć, że Polak uderzał ze zdecydowanie większego dystansu niż Skela, więc o bramkę było też bez porównania trudniej.
W środę Arka nie zwalnia tempa – w planach znów przewidziane są dwa treningi: o godz. 10-ej i 15-ej.
Arkadiusz Skubek
Copyright Arka Gdynia |