TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

18.03.2011

Arka - Zagłębie 1:1 (1:1). Zawiedzione nadzieje. Relacja.

Liczyło się tylko jedno: 3 punkty i zwycięstwo. Był remis i zawiedzione nadzieje kibiców.

 

18. kolejka Ekstraklasy

 

Arka Gdynia - Zagłębie Lubin 1:1 (1:1)

 

Bramki: Glavina 21' - Traore 35'

 

Arka: Moretto - Bruma, Szmatiuk, Rozić, Bednarek - Ross (89' Giovanni), Zawistowski, Bożok, Skela (62' Czoska), Glavina - Ivanovski (65' Wilczyński)

 

Zagłębie: Isailović - Rymaniak, Horvath, Stasiak, Costa - Hanzel, Dąbrowski, Pawłowski, Abwo - Plizga, Traore

 

żółte kartki: Bednarek, Zawistowski, Glavina -  Costa, Rymaniak, Traore.

 

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)

 

Widzów: 7140

 

 

 

Aby móc z optymizmem spojrzeć w przyszłość, Arka miała mecz z Zagłębiem wygrać. Stało się inaczej, zamiast trzech oczek na konto Arkowców wpadło tylko jedno i teraz punktów trzeba szukać gorących na terenach w Łodzi i Białymstoku.

 

Wszystko zaczęło się zgodnie z planem. Już w pierwszej minucie Junior Ross oddał strzał w światło bramki i choć trudno nim było zaskoczyć Isailovića, to jednak można było liczyć na ofensywną postawę gospodarzy. I tak rzeczywiście było.

 

W 8. minucie piłka po rzucie różnym wykonywanym przez Skelę wylądowała na głowie Rozića, który skierował ją jeszcze do Glaviny, a ten posłał ją w niewielkiej odległości od słupka. Chwilę później rzut wolny z ok. 30 metrów wykonywał Paweł Zawistowski, który zdecydował się na strzał i również niewiele się pomylił. Zagłębie potrafiło tylko odpowiedzieć strzałami z dużej odległości, ale za każdym razem kierowane były w sam środek bramki i Moretto nie miał większych problemów ze złapaniem futbolówki.

 

W 13. minucie Ervin Skela potwierdził, że nie bez powodu wszyscy wiązali z jego przyjazdem do Gdyni spore nadzieje. Po przyjęciu  piłki na 20. metrze od bramki doskonale uderzył w kierunku dalszego słupka, ale piłka po przelocie nad bramkarzem Zagłębia minimalnie chybiła celu. Chwilę później połowa widzów na stadionie widziała już piłkę w bramce gości, ale niestety przedwcześnie. Świetnie w polu karnym zachował się Ivanovski, który ograł Horvatha i idealnie dośrodkował na głowę Glaviny, lecz Chorwat z kilku metrów niestety nie zdołał zaskoczyć Isailovića i dał mu szansę na skuteczną interwencję. 

 

W przypadku gdyńskiego lewoskrzydłowego sprawdziło się powiedzenie „do trzech razy sztuka”. W 21. minucie z rzutu wolnego w pole karne dośrodkował Zawistowski. Kierunek lotu piłki delikatnie zmienił Glavina i tym razem gol dla Arki stał się faktem!

 

Trafienie żółto-niebieskich podziałało orzeźwiająco na zespół Jana Urbana. Już kilkanaście sekund po wznowieniu gry w światło bramki uderzył Traore, ale Moretto nie dał się zaskoczyć. Przez następne minuty Miedziowi grali zdecydowanie agresywniej i coraz częściej zbliżali się w okolice pola karnego Arki. W 35. minucie dopięli swego. Pomimo tego, że przed meczem trener Pasieka głośno podkreślał, jak uważnym trzeba być przy stałych fragmentach gry lubinian, to nasi obrońcy nie ustrzegli się fatalnego w skutkach błędu. Z głębi pola z rzutu wolnego piłkę w pole karne posłał Plizga i choć ta leciała bardzo długo i wysoką parabolą, Mouhamadou Traore znalazł się przy niej osamotniony i lekkim strzałem głową pokonał zaskoczonego Brazylijczyka w bramce Arki.

 

Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy mieliśmy do czynienia z sytuacją znaną wcześniej z meczu… Zagłębie – Arka z jesieni, gdy awarii uległo oświetlenie. W przeciwieństwie do wydarzeń z Lubina, w Gdyni przerwa w grze trwała zaledwie kilka minut i już po chwili można było dokończyć tę część spotkania. Zanim sędzia Marciniak zaprosił piłkarzy do szatni, ponownie z bardzo dobrej strony pokazał się Skela, który ładnym strzałem zza pola karnego próbował zaskoczyć Isailovića, ale Serb potwierdził, że nie przez przypadek otrzymuje powołania na zgrupowania swojej reprezentacji.

 

Po zmianie stron mieliśmy też niestety zmianę oblicza meczu. Piłkarze Zagłębia podeszli zdecydowanie bliżej gdynian i to przyniosło im spodziewany sukces. Piłkarze Pasieki zaczęli mieć problemy z konstruowaniem akcji i gra zrobiła się bardzo szarpana. Gdy w 60. minucie boisko opuścił Skela, gra gospodarzy zaczęła się już kompletnie nie kleić. Arkowcy, będący pod nieustanną presją lubinian, mieli poważne problemy, aby wymienić kilka podań i w efekcie coraz rzadziej przekraczali linię środkową boiska. Być może losy meczu potoczyłyby się jeszcze inaczej, gdyby na odgwizdanie niebezpiecznego faulu Costy na Rossie zdecydował się arbiter spotkania, co musiałoby się skończyć drugą żółtą kartką dla obrońcy Zagłębia. Stało się inaczej, a szkoda, bo tak ogólna ocena występu sędziego Marciniaka mogłaby być całkiem wysoka.

 

Czas upływał, a mecz stawał się coraz mniej ciekawym widowiskiem. Rodzynkami były nawet takie próby strzały, jakie oddali Glavina i Wilczyński, gdy piłka lądowała wysoko w trybunach. Nic dziwnego, że gra gospodarzy spotykała się z coraz większą dezaprobatą publiczności. Na domiar złego, im bliżej było końcowego gwizdka, tym więcej niepotrzebnych rzutów wolnych z okolic pola karnego Arki wykonywali przyjezdni. Na szczęście wszystkie tego typu sytuacje kończyły się na strachu, ale w 89. minucie niewiele zabrakło, aby powtórzyła się historia z poprzednich meczów i piłka zatrzepotała w siatce żółto-niebieskich. Pawłowski bez problemów ograł nie najlepiej dysponowanego w tym dniu Brumę, a gdy zbliżył się do pola karnego postanowił przelobować wysuniętego Moretto, lecz ostatecznie trafił w poprzeczkę…

 

Wszyscy mieliśmy nadzieję, że w czwartej próbie w tym roku uda się wreszcie sięgnąć po zwycięstwo. Niestety Arkę było stać jedynie na niespełna trzy kwadranse gry na miarę oczekiwań, a to zdecydowanie za mało, aby sięgać w Ekstraklasie po komplet punktów. To, co dziś gdynianie stracili, będą musieli odzyskać w trudnych meczach wyjazdowych z Widzewem i Jagiellonią. Optymizmu można upatrywać przede wszystkim w bardzo dobrej grze Albańczyka Skeli, który jutro uda się na zgrupowanie reprezentacji i najprawdopodobniej zagra w meczu eliminacyjnym swojej kadry z Białorusią. Ponadto do dyspozycji Pasieki będą z powrotem inni ważni zawodnicy dla naszego zespołu: Labukas i Noll, ale czy to wszystko okaże się wystarczające, aby wreszcie poprawić sytuację w ligowej tabeli?

 

Arkadiusz Skubek

 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia