TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

05.11.2010

U naszego rywala: Korona Kielce

Niedzielan, Hernani, Mijailović – to piłkarze, z których nie będzie mógł w Gdyni skorzystać trener Korony Kielce, Marcin Sasal. Wydawałoby się, że przy takich ubytkach kręgosłup wicelidera Ekstraklasy został przetrącony. Jeśli jednak do kadry nie łapią się tacy zawodnicy jak Socha czy Gajtkowski, to nie może być mowy o słabej kadrze złocisto-krwistych. Potwierdzenie tego faktu mieliśmy zresztą już przed tygodniem, gdy Korona gościła już w Trójmieście, tyle że w Gdańsku, i ograła tam Lechię 1:0.

Jesteśmy świadkami przedziwnego sezonu Ekstraklasy, być może przełomowego. Od lat najlepsze polskie kluby tym razem solidarnie dołują, a prym wiodą ekipy budowane konsekwentnie, ale bez fajerwerków. Jednym z nich jest Korona Kielce, która po perturbacjach związanych z aferą korupcyjną, w tym sezonie „z przytupem” wróciła do czołówki polskiej Ekstraklasy. Z pewnością jej obecność na szczycie naszej ligi trzeba oceniać jako niespodziankę, bo w poprzednich rozgrywkach kielczanie długo byli zamieszani w walkę o utrzymanie i jedynie dzięki nadzwyczaj udanemu finiszowi zakończyli sezon na eksponowanym szóstym miejscu.

Latem Korona nie była wyjątkiem na tle pozostałych polskich klubów i również dotknęły ją spore roszady kadrowe. I choć odeszło z tego klubu kilku wartościowych zawodników, to podróż w drugą stronę odbyła grupa piłkarzy o nie mniejszej, ale wręcz bardziej uznanej marce. Przyjście do Kielc Andrzeja Niedzielana było wydarzeniem polskiego okna transferowego i jak się bardzo szybko okazało, był to strzał w dziesiątkę. „Wtorek” strzelał bramki jak na zawołanie, co szybko wywindowało kielczan w górne rejony tabeli. Ten piłkarz ma jednak tę przypadłość, że wciąż przytrafiają mu się kontuzje i dlatego współlider klasyfikacji strzelców nie wybrał się nad morze i nie pomoże swoim kolegom w meczu z Arką.

Korona to jednak nie tylko Niedzielan, co przyznał trener zółto-niebieskich, Dariusz Pasieka. Przekonał go o tym wspomniany mecz z Lechią, który kielczanie zakończyli zwycięsko po golu Macieja Korzyma. Ten zawodnik również zawitał do Kielc tego lata, a do zespołu Sasala trafił z GKS-u Bełchatów. W Gdyni mamy podstawy, by właśnie tego zawodnika obawiać się nie mniej niż samego Niedzielana, gdyż wiosną to Korzym trafił na Narodowym Stadionie Rugby do naszej bramki i tylko odpowiedź w ostatniej minucie Macieja Szmatiuka dała nam zwycięstwo nad Bełchatowem i przedłużyła szanse na pozostanie w Ekstraklasie. Korzym w tamtym meczu udowodnił, że na sztucznej murawie w Gdyni czuje się doskonale i w jego przypadku nie ma mowy o żadnym dyskomforcie.

Trener Pasieka komplementując Koronę zwrócił uwagę jednak nie na napastników, ale na umiejętną grę całej defensywy. Ta formacja również uległa istotnemu wzmocnieniu za sprawą Pawła Golańskiego, który powrócił do Korony po trzyletniej przygodzie w zespole Steauy Bukareszt. Golański uzupełnił stratę po powrocie do Legii z wypożyczenia Artura Jędrzejczyka i wraz z Hernanim, Stano i Markiewiczem stworzył dobrze rozumiejący się kwartet, dodatkowo świetnie uzupełniający się z pomocnikami. Wydawało się, że gdy kontuzja wykluczyła z gry Hernaniego, to ciężko będzie taką stratę zrekompensować. Tymczasem do składu wskoczył 19-letni wychowanek Korony Piotr Malarczyk i doskonale sobie poradził, a nawet nie wykluczone, że skomplikuje powrót do wyjściowej jedenastki Brazylijczykowi.

Mówiąc o obronie nie sposób nie docenić roli Zbigniewa Małkowskiego. Bramkarz Korony w bieżących rozgrywkach udowadnia, że nie przez przypadek wiele lat swojej kariery spędził w lidze holenderskiej i szkockiej. Gdy w meczu z Legią popełnił faul taktyczny i między słupki musiał wejść Radosław Cierzniak, obawiano się o utrzymanie mocnego punktu w obsadzie na pozycji bramkarza. Choć Cierzniak nie zdołał uchronić swojego zespołu w rywalizacji z drużyną z Warszawy, to w Gdańsku był jednym z ojców zwycięstwa nad Lechią. Okazało się, że trener Sasal dysponuje dwoma równorzędnymi bramkarzami i zupełnie nie musi się martwić o tę pozycję na boisku.

Kolejny niezwykle istotny element kieleckiej układanki to Aleksandar Vuković. Serb znów powrócił do swojej wielkiej formy, którą demonstrował podczas swojej gry w Legii Warszawa i śmiało można o nim powiedzieć, że stanowi prawdziwe serce Korony. „Vuko” doskonale wspomaga swoją drużynę w obronie, ale również potrafi doskonale wykorzystać siłę ofensywną kielczan w osobach Niedzielana i Ediego Andradiny. W środku pola wspiera go Bośniak Vlastimir Jovanović, który okazał się kolejnym udanym letnim transferem Korony. Na skrzydłach można się podziewać występu Pawła Sobolewskiego i Łukasza Maliszewskiego, dwóch bardzo szybkich i niebezpiecznych zawodników, często wspomagających w ataku swoich napastników, dodatkowo dysponujących groźnym uderzeniem z dystansu.

W ataku bryluje inna nietuzinkowa postać Korony – Brazylijczyk Edi. Dziś w Kielcach nikt nie wyobraża sobie złocisto-krwistych bez Ediego w wyjściowym składzie, bo nikt tak jak on nie potrafi oszukać obrońców, zagrać w sposób niekonwencjonalny, dostrzec lepiej ustawionego partnera i obsłużyć go idealnym podaniem, a w razie potrzeby oddać precyzyjny strzał. Nasi obrońcy muszą zwłaszcza uważać na jego lewą nogą, która stała się koszmarem już niejednego bramkarza i rozstrzygnęła losy wielu spotkań.

Marcin Sasal zauważył ostatnio, że jego drużynie łatwiej się gra przed obcą publicznością i wyniki zdają się tą tezę potwierdzać. Na pięć spotkań wyjazdowych Korona wygrała aż czterokrotnie, jeden raz zremisowała. Warto też przypomnieć, że to Korona jako ostatnia wywiozła z Gdyni komplet punktów. Tylko te dwie statystyki wystarczą, aby uzmysłowić sobie skalę trudności, przed jaką staną w sobotę piłkarze Arki. Jesteśmy jednak przekonani, że po raz kolejny faworyt opuści NSR z nosem spuszczonym na kwintę, a Arka znów oddali się na bezpieczny dystans od dolnych rejonów tabeli.

Skubi







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia